poniedziałek, 11 lutego 2013

# 8 Wszyscy

Hejka wam wszystkim, tym razem mamy dla was coś innego! To jest ta niby niespodzianka :D Wspólnie z Łucją wymyśliłyśmy ten imagine. Mimo, że ja (czyli Weronika) wpisuję go na bloga, obydwie wymyśliłyśmy przebieg wydarzeń. Miejmy nadzieję, że w takiej wersji imagine przypadnie wam do gustu. Dziękujemy wam za 700 wyświetleń! Co tu dużo mówić zapraszamy was do czytania!

[Z perspektywy Liama]

Śnieg odwiedził wkońcu naszą wyspę, gdzie ciągle pada deszcz. Ustaliliśmy wspólnie, że zorganizujemy bitwę na śnieżki. Właśnie nadszedł ten dzień. Louis od rana do mnie dzwoni i mnie powiadamia, że dzisiaj o czternastej mamy się u niego wstawić. Cieszy się jak dziecko. Nie wiem jak Eleanor z nim wytrzymuje. Jako, że na zegarze wskazywało godzinę trzynastą. Musieliśmy się z Danielle zbierać. Nie chcę, aby potem Louis suszył głowę, że się spóźniliśmy:
-Dan, szykuj się szybciej. Nie chcę, aby potem mi wypominali, że się spóźniliśmy, wiesz jaki jest Louis.
-Tak wiem i już możemy wychodzić - podałem jej dłoń i wyszliśmy z naszego mieszkania, kierując się w stronę samochodu.

*

[Z perspektywy Louisa]

Jeszcze nigdy nie byłem tak podekscytowany. Brakowało jeszcze tylko Zayna i Perrie. Po chwili przyjechali. Weszli uśmiechnięci do mieszkania. Wszyscy siedzieli u nas w salonie. Eleanor podała już wszystkim gorącą herbatę na rozgrzanie:
-Więc witam was w tym cudownym dniu - zacząłem nawijać - widzę, że jesteście wszyscy uśmiechnięci, więc oby tak dalej! Wiecie jaki jestem tym wypadem podekstytowany. Naprawdę nie żartuję. Wiem, że to będzie świetna zabawa i w niedalekiej przyszłości to powtórzymy! Ale teraz organizacja. To tak pojedziemy na 2 samochody. W moim jedzie El, Perrie i Zayn, a w Harrolda Dan, Liam i Niall. Nasz cel to niewielka polana za miastem. Na miejscu podzielimy się w zespoły, więc ruszać tyłki i jedziemy - wszyscy wstali, nadal się uśmiechali. W sumie ostatnia ta wypowiedź ich rozśmieszyła. Gdy każdy był już ubrany, wyszlismy z mojego i mojej ukochanej domu i wsiedliśmy do samochodów. Podroż długo nie trwała. W sumie to i dobrze, więcej czasu na zabawę!
-A więc to jest ta polana? - zapytała się rozbawiona Danielle.
-Tak, a co cię tak śmieszy? - spytałem.
-Nie nic tak tylko.
 
 
-No dobra zaraz się pośmiejemy podczas bitwy. Pomyślałem jako, iż jestem głównym oranizatorem, że podzielimy się na dwie grupy i tak osoby, które usłysząl swoje imię wystąp! - nie no teraz to już wszyscy się zaczeli śmiać - nie wiem co was tak śmieszy, ale nic. Kontynuując pierwsza grupa: Liam, Eleanor, Zayn i Niall. Druga grupa ja, Danielle, Perrie oraz Harry. Zadowoleni?
-Yyy.. Louis - głos zabrał Zayn - dlaczego nie można zrobić w taki sposób, że ty na przykład z El, Niallem i Harrym i reszta w drugiej?
-Bo to tak specjalnie! Żeby w grupie nie było żadnej pary! Więcej zabawy! Yeah! - nie wszyscy podzielali mój entuzjazm, ale to było w tym momencie mało istotne - a więc przygotować kule śnieżne! - każdy uformował zgrabną puszystką kulkę - Ready, Steady, GO! - zaczęła się prawdziwa bitwa! Każdy się śmiał, ale osoby, które najbardziej wydzielali pozytywne emocje, dostawały jak najwięcej kulkami śnieżnym. Zauważyłem, że Niall jak narazie oberwał najmniej. Postanowiłem uknuć 'zamach' na blondynka. Szybko zagadałem do Lokersa:
-Harry, zamach na Nialla! - on kiwnął porozumiewawczo głową, uformowaliśmy po dwie zgrabne kule i po chwili chłopak nie miał szans, oberwał i to nieźle. Nie mogłem wtedy przestać się śmiać. Nagle poczułem coś mokrego na twarzy. Tak ktoś we mnie rzucił śnieżką i mogłem spodziewać się kto. Zemsta? Nie jednak to nie Horan we mnie rzucił, ale moja dziewczyna. Widziałem, jak słodko się do mnie uśmiechała. Ale nie co to to nie nie dam się tak łatwo, krzyknąłem - już po tobie kochanie! - nabrałem śniegu i już po chwili miałem gotową śnieżkę. Zacząłem biec za Eleanor. Próbowała uciec, ale wiedziała, że nic z tego. Jestem zbyt szybki. Złapałem ją w pasie, obkręciłem i zamiast 'natrzeć ją śniegiem' dałem jej buziaka. Niestety przy pocałunku, dostaliśmy paroma kulkami. Przy tym zaliczając glebę. Bitwa nadal trwała. Wszyscy doskonale się bawili. Gdy złożyliśmy broń jaką były śnieżki, udaliśmy się w to samo miejsce z jakiego wybyliśmy. A dokładnie moje i El mieszkanie. Gdy dotarliśmy każdy chciał skorzystać z łazienki. Każdy miał ubrania na przebranie. Jak wszyscy już się przebrali, usiedliśmy wszyscy przed kominkiem popijając gorącą herbatą:
-Louis, miałeś rację to był świetny pomysł z tym, aby rozdzielić tak, aby nasza druga połówka była w przeciwnej drużynie. Dużo było przy tym śmiechu - przyznał Zayn.
-Też tak uważam - wtrąciła Perrie.
-Wiecie co trzeba więcej takich wypadów organizować! - powiedział Harry.
-Noo.. w wakacje też można jakiś biwak zrobić czy coś - dopowiedział Niall.
-Jesteśmy za! - tym razem odezwała się Lianielle.
-No to co kolejny wypad już ustawiony? - spytałem.
-No oczywiście - powiedzieli wszyscy chórem. Śmiesznie trochę to wyszło, więc po chwili wszyscy wybuchli śmiechem.
-A kto organizatorem? - to pytanie zadał Niall.
-No kto, oczywiście, że Louis! - Harry odpowiedział na pytanie blondasa.
-My się już zbierać będziemy - powiedział Zayn - więc dziękujemy wam za wspólnie, świetnie spędzony dzień!
-I do następnego razu - Perrie dokończyła za swojego chłopaka.
-Paaa! - pożegnaliśmy się wszyscy.
-Tylko tam grzecznie! - dopowiedziałem, Zayn wysłał mi tylko łobuzerskie spojrzenie i odpowiedział w swoim i w imieniu Perrie:
-Nie obiecujemy! - dziewczyna dała mu tylko kuksa. I szepnęłam mu coś na ucho. On się tylko uśmiechnął. Po chwili nie było już ich u nas w domu. My jednak wróciliśmy do naszych rozmów. I tak właśnie minął nam dzień uważam, że można zaliczyć go do udanych. Wkońcu spędzony w gronie przyjaciół!


 
 
 
xx Werka
xx Łucja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz