Witam ponownie! :)) Dodaję dzisiaj kolejny imagine tym razem o Louisie <3 Następny imagine to bedzie nasza niespodzianka, a po nim wkońcu coś autorstwa Łucji. A jeszcze jedno, chodzi o to, że nie wiem czy pisać czy nie. Pacze i pacze i prawie żadnych komentarzy :( Więc proponuje mały szantaż jeśli pod tym imaginem będą dwa komentarze dodam kolejny :D No nic zapraszam do czytania..
Dziś 15 Sierpnia. Moje dwudzieste urodziny. Od pięciu miesięcy mieszkam w Doncaster w Anglii. Pochodzę z Polski i z tego kraju będzie większość moich gości.
*
Impreza trwa już od około dwóch godzin przyszło na nią, także kilka osób z Doncaster. Wśród nich był niebiańsko przystojny mój sąsiad. Na imię miał Louis Tomlinson. Słyszałam, że jest on jakąś młodą gwiazdą, ale mnie to nie interesowało. Bawiliśmy się całą noc, ale po północy urwał mi się film, chyba przesadziłam z alkoholem.
*
Obudziłam się w łóżku, w moim łóżu. Nie byłoby to dziwne gdyby nie fakt, iż byłam naga! Głowa mnie strasznie bolała, szczerze nie powinnam się dziwić, ostro zabalowałam. Szybkim ruchem rozejrzałam się po pokoju. Mój błąd coraz bardziej zaczęła boleć mnie głowa, ale nie to teraz zwracało moją największą uwagę tylko pewna osoba. A dokładnie szatyn, który leżał koło mnie. Chyba się dopiero co obudził. Popatrzył się na mnie swoimi blękitnymi oczami, był zdezorientowany tak samo jak ja. Nie wiedziałam co o tym wszystkim mysleć! Odezwałam się jako pierwsza:
-Czy my to zrobiliśmy?
-Szczerze - usłyszałam jego cudowny głos, na jedno słowo dostawałam dreszczy - Nie pamiętam, to wszystko przez ten alkohol! Ale w obecnej sytuacji i miejscu w jakim się znajdujemy to sądzę, że tak.
-O Boże! - schowałam twarz między dłonie, kołysając się do przodu i do tyłu - jak ja mogłam być taka głupia - mówiłam stłumionym głosem. Poczułam jego dłoń na moich plecach.
-Nie obwiniaj sie tak. To nie tylko twoja wina, oboje popełniliśmy błąd i myślę, że najlepiej by było gdybyśmy o tym jak najszybciej zapomnieli - popatrzyłam się na niego i kiwnęłam głową.
-Tak i zachowujmy się tak jakbyśmy się nigdy nie znali.
-Zgoda - odpowiedział chłopak.
*
Minęło pięć tygodni od tej feralnej wpadki. Oboje dotrzymujemy obietnicy, zachowujemy się tak jakbyśmy się nigdy nie znali. Z resztą Louis mi to ułatwił, gdyż wyjechał podajże do Londynu musi się rozwijać jest gwiazdą! Tego dnia zeszłam na dół do kuchni na śniadanie, a dokładnie na naleśniki. Tak to było to na co miałam ochotę! Dziwne było, że zjadłam już ich pięć i nadal byłam głodna. Zwykle zjadałam dwa góra trzy. Nagle poczułam się źle. Chciało mi się wymiotować. Ledwo co zdąrzyłam dobiec do toalety.
*
Do pokoju weszła mama, miała zatroskaną twarz. skrzywiła się chyba najlepiej nie wyglądałam. Stała i przyglądała mi się uważnie tak z pięć minut. Możliwe, że nad czymś intensywnie myślała. Przerwałam wkońcu tą niezręczną ciszę:
-Mamo o co chodzi? - byłam zdezorientowana.
-Nie wiem jak zacząć może od tego. Kiedy ostatnio miałaś miesiączkę? - wzięłam mój kalendarzyk, wskazywało na to, że powinnam mieć ją tydzień temu.
-Mamo co ty mi sugerujesz?
-[Tw. im.] powiec mi czy robiłaś to?
-Chyba tak.
-Jak to chyba! - wiedziałam, że już po mnie - z kim? Kiedy? - dopytywała.
-W moje urodziny, nie pamiętam z kim, byłam pijana! - skłamałam z tym pierwszym, ale tak było lepiej.
*
-Musisz wyjeżdżać? - pytała mama.
-Nie martwcie się, poradzę sobie i będę o siebie dbała.
-Kiedy wrócisz?- tym razem to pytanie zadał tata.
-Jak wszystko sobie przemyślę. A teraz idę taksówka czeka. Do zobaczenia.
*
Nadchodzą święta, jestem w czwartym miesiącu ciąży. Niedawno dowiedziała się, że będę mamą chłopczyka, a ojciec, ojciec niepoinformowany. Cóż dotrzymuje obietnicy nie daje znaku życia i dobrze. Chociaż coraz częściej czuję taką pustkę. Dziwne. Postanowiłam święta spędzić z rodzicami. Robię im w pewnym sensie niespodziankę, gdyż nie zapowiadałam swojej wizyty. Z Londynu wyjechałam o godzinie dwunastej. Tak teraz tu mieszkam. I na szczęście nigdzie go w tym mieście nie widziałam. W sumie to nie przypadek, bo sprawdzałam, czy gdzieś danego dnia go nie napotkam. Po tzreciej dojechałam na miejsce. Weszłam bez obaz do domu. Tata slicznie ozdobił go kolorowymi światełkami. Wszędzie roznosił się zapach potraw. Zdjęłam buty i zauważyłam coś dziwnego. Znajdowało się tutaj o pięć par butow więcej i na dodatek różnej wielkości. Czyżby rodzice kogoś zaprosili? Poprawiłam mój granatowy sweterek i przygładziłam moje czarne rurki. Przejżałam się w lustrze moje loki ładnie prezentowały się, więc nie trzeba bylo ich poprawiać. Weszłam do salonu i zaznałam szoku. Na sofie siedziała prawie cała rodzina Tomlinsonów! Naszczęście prawie cała, bez Louisa. Gdy mnie mama zauważyła od razu do mnie podbiegła i przytuliła po chwili zabrała głos:
-[Tw. im.] czemu nas nie poinformowałaś, że przyjeżdżasz?
-Tak jakoś, chciałam wam zrobić niespodziankę - kątem oka patrzyłam na sąsiadów.
-O właśnie! Poznaj Jay Tomlinson i jej córki możliwe, że je kojarzysz?
-Tak, przecież to nasze sąsiadki - podeszła do mnie Jay. Tak chyba się nazywała.
-Cześć jestem Johannah, ale mów mi Jay - uśmiechnęła się kobieta i wyciągnęła prawą dłoń.
-[Tw. im.] miło poznać - uścisnęłam dłoń.
-To są moje córki: Lottie, Felicity, Daisy i Phoebe.
-A córuś właśnie, zaprosiliśmy z tatą Jay i jej córki, bo nam smutno trochę było spędzać święta samotnie. Nie wiedzieliśmy czy przyjedziesz. No tak samo nic nie wiadomo z synem Jay. Louis? Tak tak się nazywa. Możliwe, że także zrobi nam niespodziankę - po tych słowach momentalnie mnie zamurowało. Nagle usłyszałam jak do salonu wchodzi tata. Uradowany zaczął donośnym głosem przemawiać:
-[Tw. im.]? A skąd ty się tutaj znalazłaś? - nie no jakby nie wiedział. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Z Londynu, a skąd miałabym się wziąść?
*
Piosenka 2: http://www.youtube.com/watch?v=pGknIr7Zxas
Kolacja przemiajała spokojnie. Chociaż nadal miałam obawę, że chłopak się zjawi. Mama Louisa okazała się przemiłą kobietą. Rozmowy nie miały końca, przerwał je dzwonek do drzwi. Nie! Tylko nie to! Mama poszła otworzyć, po chwili w salonie ujrzałam Louisa. Pierwsze jego spojrzenie było w stronę Jay, ale po chwili skierował je ku mnie. Przyglądał się mi bacznie, następnie wzrok skierował na mój, już zaokrąglony brzuszek. Z tego transu wyrwały go jego siostry, witające się z nim. Następnie znowu wszyscy zasiedli do stołu. Chłopak usiadł przedemną. Oczywiście rodzice nas poznali, a my jakgdyby nigdy nic, przywitaliśmy się serdecznie. Wszystko było by wporządku gbyby, zgromadzeni nie poruszyli tematu mojej ciąży:
-A więc mówisz, że to będzie chłopiec? - spytała Jay.
-Tak.
-A który to jest miesiąc?
-Czwarty, w sumie czwarty z kawałkiem.
-Kto jest ojcem? - tym razem zapytał się Louis. Nie wierze! Czy on jest jakiś głupi czy coś? Nie domyślił się jeszcze. Nie wytrzymałam wtedy i wybuchłam:
-Wystarczy tego wszystkiego! - wstałam - Nie mogę tego dłużej ukrywać - popatrzyłam na szatyna, miał minę w stylu WTF?! - Mamo, wtedy jak odkryłaś, że jestem w ciąży okłamałam cię! - teraz Louis chyba się domyślił, bo skarcił mnie wzrokiem, ale po chwili jego wyraz twarzy złagodniał, chyba wszystko do niego powoli docierało - Wiem kto jest ojcem. To Louis. Wtedy na imprezie urodzinowej doszło do dwuznacznej sytuacji, nie byliśmy tego świadomi - łzy napływały mi do oczu - a ty! - zwróciłam się do Tomlinsona - ty udajesz, że nic się nie stało! Jeszcze się pytasz kto jest ojcem! - nie wytrzymałam, wybiegłam z salonu i pobiegłam na górę do mojego pokoju. Usiadłam na parapecie i przyglądałam się oświetlonym domom w okolicy, ciężko było mi je oglądać przez łzy. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju. Nie, błagam! Kucnął koło mnie. Jednym gestem dłoni odwrócił moją twarz, abym patrzyła na niego. Był smutny nie powiem.
-Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałaś?
-Mieliśmy żyć jakbyśmy się nie znali.
-Ale to jest inna sytuacja! Nie rozumiesz! Dziecko to zupełnie inna sprawa.
-Wiem, nie chciałam ci przysparzać problemów. Jesteś gwiazdą! Twoja kariera rozwija się z dnia na dzień! Po co ci jeszcze jeden kłopot?
-Nie wiesz nawet jak bardzo pragnę je mieć! Nie wiesz jak bardzo tęskniłem za tobą! Zakochałem się! A teraz mam powód, aby walczyć o ciebie! - serce na chwilę przestało bić, czy ta pustka która czasami dawała o sobie znać, także oznaczała miłość do tego chłopaka?
-Nie wiedziałam. Skąd miałam to wiedzieć? Ale muszę ci się przyznać, też się w tobie chyba zakochałam, nigdy wcześniej takiego uczucia nie doznałam.
-Chciałbym być z tobą bez względu na wszystko! - patrzyłam w błękit jego oczu. Po chwili on zrobił niespodziewny ruch. Pocałowam mnie, nie stawiałam oporu, w tym momencie byłam przeszczęśliwa! Liczyła się tylko chwila. Po pocałunku, zamilkliśmy.
-Czyli to będzie chłopczyk? - odezwał się.
-Tak - mimowolnie się uśmiechnęłam i pogłaskałam po brzuchu. Po chwili wzięłam rękę Louisa i przyłożyłam do brzucha. Nasze dziecko poruszyło się. Widziałam w oczach chłopaka dumę i szczęście. Tym sprawił mi radość.
-Zacznijmy jeszcze raz.
-Dobrze.
-Kocham cię! - po tych słowach zaczął cicho śpiewać -
"I won't let these little things slip out of my mouth.
But if I do it's you, oh it's you they add up to.
I'm in love with you and all these little things."
-Ja też na to nie pozwolę - tak w sumie zaczęła się nasza wspólna przyszłość..
xx Werka


Dodawaj! :D
OdpowiedzUsuńŚwietne dodawaj ! :D
OdpowiedzUsuńŚWIETNY!
OdpowiedzUsuńBoski . ; )
OdpowiedzUsuńhaha... prawie trafiłaś z datą xd Moja to 17 sierpnia :D
OdpowiedzUsuńOooo Sweet Dżizas ! Ty to masz talent, nie powiem :3 Zazdroszczę, moje imaginy pewnie nie są w połowie tak dobre jak ten :( Oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńAwww <33 Genialny *_*
OdpowiedzUsuń