Witam was. Z tej strony Łucja. Wiem dawno nic nie dodałam, ale mam mało czasu. Dzisiaj taki romantyczny Harry! Mam nadzieję, że wam się spodoba. Nie bójcie się zostawiać komentarze :D Zapraszam do czytania.. :)
Rankiem zdziwiło mnie zachowanie Harrego. Więc się spytałam.
- Czemu jesteś rozkojarzony?
- Bo dziś jest wielki dzień - odpowiedział.
- Jaki? Po dłuższej chwili namysłu odparł.
- Dowiesz się w swoim czasie - uśmiechnął się i dał mi buziaka.
Wiedziałam, że się nie dowiem i postanowiłam poczekać.
Po południu wybraliśmy się na wycieczkę. Jechaliśmy w nieznane mi miejsce. Okazało się, że jedziemy na cudną polanę, która tętniła życiem. Rozmawialiśmy długo do wieczora wspominaliśmy śmieszne momenty w których się poznaliśmy, śmialiśmy się z różnych głupich rzeczy.
- A pamiętasz tą sytuację z Zaynem? - pytał się mnie mój ukochany.
- No ta gdzie mówił, że odchodzi z zespołu 30 lutego.
- Ach, to to. Ha ha tak pamiętam. Ale się wtedy przestraszyłeś - mówiłam ciągle się śmiejąc. Leżeliśmy wtuleni, na tej niebiańskiej polanie. Przyglądaliśmy się gwiazdozbiorom i przy tym ciągle żartują. Lecz o to na poważnie się spytałam:
- Harry kochasz mnie?
- Nie, ja kocham koty - tego się nie spodziewałam, odsunęłam się od niego i oparłam się na łokciu.
- To zerwij ze mną jeśli tak - uśmiechną się słodko
- To ty jesteś moim kotkiem! - jego odpowiedź mnie zaszokowała. Wtuliłam się w niego:
- Harry następnym razem mnie nie strasz!
- Dobrze już, dobrze! O czekaj dostałem sms'a - wstał i odszedł kilka metrów dalej
- chodź teraz zobaczysz niespodziankę jaką dla Ciebie przygotowałem - uśmiechną się od ucha do ucha.
- A sms? - byłam ciekawa.
- Zayn mi zawraca głowę - podszedł do mnie złożył pocałunek na mych ustach i zawiązał opaskę na oczy - tylko nie podglądaj - po czym ujął moją dłoń.

- Harry tu jest jak z bajki! - wykrzyczałam.
- Chodź to jeszcze nie koniec - kierował się w stronę łódki, trzymałam się kurczowo dłoni ukochanego, ścieżka była usłana płatkami róż. Wszedł do łódki po czym pomógł mi do niej wejść. Złapał za wiosła i odpłynęliśmy nieco dalej. Rozkoszowałam się pejzażem, było jak z bajki: On chwycił moje dłonie i spojrzał głęboko w oczy, po czym przemówił:
- [T. im.] znamy się tak długo, ty nawet nie wiesz jak Ciebie kocham - zaczął śpiewać:
I could live without money,
I could live without the fame and
if every day was sunny I could live
without the rain and if I ever went
up to heaven I would fall right back
down that life wouldn't be living,
cause your the one I couldn't live without.
- to mnie rozbiło wybuchłam płaczem to moja ulubiona piosenka.
I could live without money,
I could live without the fame and
if every day was sunny I could live
without the rain and if I ever went
up to heaven I would fall right back
down that life wouldn't be living,
cause your the one I couldn't live without.
- to mnie rozbiło wybuchłam płaczem to moja ulubiona piosenka.
-Teraz na poważnie - na chwilę zamilkł i wyjął z kieszeni małe czerwone pudełeczko [T.im i naz.] wyjdziesz za mnie? - Osłupiałam. Usłyszałam z nad brzegu głośne:
- Bierz go! - uśmiechnęłam się. Szepnęłam ciche:
- Możesz mi powiedzieć co tutaj robi Louis?
- Odpowiedz na pytanie.
- Tak! - on pocałował mnie. Usłyszałam znany głos Louisa, ale także kilka innych, wiwatowali.
- No więc. Co oni tu robią?
- Pomagali mi wszystko zorganizować.
- Kocham Cię!
- Ja Ciebie bardziej!
xx Łucja
piękny imagin :)
OdpowiedzUsuń