
-Dzień dobry, co chciałby pan dzisiaj zamówić? – powiedziałam to na jednym oddechu, lecz podczas mówienia patrzyłam w notes. Teraz spojrzałam w magnetyzujące tęczówki chłopaka. Takie błękitne, można było w nich zatonąć.
-Nie mów do mnie „pan” czuję się taki stary, Louis jestem, a ty? – zapytał.
-Nie sądzę, aby to należało do moich obowiązków. Więc wróćmy do punktu wyjścia, co pan znaczy, Louis co sobie życzysz? – zapytałam niezbyt pewnie, gdyż zauważyłam jak się uśmiecha. Nie będzie łatwo go spławić.
-Tak masz rację wrócę do punktu wyjścia, jak masz na imię? – dociekał, pomyślałam, że nie dam się tak łatwo.
-Nie podam ci swoich danych personalnych, gdyż cię w ogóle nie znam i jestem teraz w pracy jeśli zauważyłeś!
-Okey, ale i tak się dowiem! Ja poproszę to co zwykle, chyba wiesz?
-Tak wiem, za chwilę ktoś przyniesie ci twoje zamówienie – odwróciłam się na pięcie i powiedziałam po cichu – ale mam nadzieję, że to nie będę ja.
-A ja mam nadzieję, że to ty przyniesiesz mi je – zerknęłam na niego, szeroko się uśmiechał. Weszłam do zaplecza, podałam kucharce karteczkę. Po chwili do pomieszczenia weszła Laura. Podeszła do mnie i zaczęła nawijać jak to ona:
-Słuchaj, zaczepił mnie ten chłopak, który ciągle tu przychodzi i zazwyczaj ty musisz go obsługiwać, ale to teraz nieważne. To tak zaczepił mnie i spytał o twoje imię, więc mu powiedziałam, chyba nie masz nic przeciwko temu? – no i dopiął swego.
-Nie nic nie szkodzi.
-Dobra ja lecę, następne zamówienie – odeszła szybkim krokiem. Usłyszałam swoje imię musiałam zanieść jakieś danie. Tak jak myślałam zamówienie chłopaka o imieniu Louis, przy którym rozpływam się na jedno słowo. Teraz zapewne będzie się ze mnie nabijał i tryumfował. Ale nic wyszłam z zaplecza z podniesioną głową i chwilę potem byłam przy błękitnookim. Znowu się uśmiechał, ale ja nie dałam po sobie nic poznać, podałam zamówienie:
-Życzę smacznego i zapraszam ponownie! – chciałam odejść, lecz on złapał mnie za rękę.
-Wiem jak masz na imię [T.im.] bardzo ładne. Widzisz, że zdobędę wszystko, więc mam propozycję umów się ze mną.
-Zabawny jesteś, co może jeszcze jakaś niemoralna propozycja i mam ją przyjąć? – powiedziałam z ironią w głosie.
-Interesująca propozycja – wyglądał jakby się zastanawiał.
-Wiesz co bezczelny jesteś!
-Wiem. Ale z tymi niemoralnymi propozycjami to zrezygnuję. Więc jeszcze raz umówisz się ze mną?
-A dasz mi spokój? – spytałam z nadzieją w głosie.
-Tak, masz to gwarantowane.
-Dobra przyjdź dzisiaj po pracy, czyli 23.00 pasuje?
-O każdej porze! – w tym momencie zdałam sobie sprawę jaki on jest bezczelny i strasznie pewny siebie. Ale dam radę przetrwam ten jeden wieczór. Na razie skupiłam się na mojej pracy.
Wybiła 23.00
ubierałam się do wyjścia, dziewczyny już wyszły. Tylko ja zawsze się tak
grzebie. Podeszłam do chłopaka, który czekał już na mnie na dworze:
-Zawsze się tak długo zbierasz? Twoje koleżanki już dawno poszły.
-A masz jakiś problem, ja go nie widzę, więc odczep się! Umówiłam się z tobą dla świętego spokoju, przyznam, że na początku mnie zaintrygowałeś, ale jak poznałam twoje cechy takie jak bezczelność wszystko mi przeszło. Więc te „zauroczenie” – zrobiłam cudzysłowie w powietrzu – szybko minęło – zauważyłam na twarzy jak powoli moje słowa docierają do Louisa, na końcu się uśmiechnął.
-Zauroczenie powiadasz? A może miłość od pierwszego wejrzenia? – uśmiechał się, jak zwykle nie widziałam go jeszcze smutnego czy zmartwionego.
-Czemu ty zawsze jesteś taki szczery? Rozgryzasz mnie za każdym razem i za każdym twoim ruchem, chociażby warg ulegam tobie! – wyznałam to, co chwilę mi przychodziło do głowy.
-To chyba dobrze? Jak wspomniałem miłość od pierwszego wejrzenia! Chodź porozmawiamy, ale na spacerze, bo chyba nie będziemy stali pod barem.
-Tak chodźmy – ruszyliśmy przed siebie. Przez chwilę w ogóle nie rozmawialiśmy. Aż w końcu on zabrał głos.
-Masz rację w tym, że jestem bezczelny, szczery, ale cóż to są moje cechy i najbardziej się objawiają gdy poznam pewną piękną i uroczą osobistość jaką jesteś ty – spuściłam wzrok i się delikatnie uśmiechnęłam - nie wiem może w ten sposób chcę jakoś zaimponować tej drugiej osobie. I czasami naprawdę jestem na siebie tak cholernie zły, że ty nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy! Czasami próbuję się powstrzymać, ugryźć się w język, ale po prostu nie mogę. To samo wypływa z moich ust. Więc teraz chciałbym cię przeprosić za to wszystko – zobaczyłam jego poważną minę. W końcu ujrzałam jak wygląda skruszony Louis.
-Przeprosiny przyjęte, ale nie rozumiem jak ty możesz tak przyciągać kobiety?
-Nie wiem może tak – przybliżył się i mnie pocałował. Czułam się cudownie. Spojrzałam w jego magiczne oczy, staliśmy tak w bezruchu jeszcze chwilę.
-No to już wiem jak! – złapał mnie za dłoń i poszliśmy przed siebie, po chwili się odezwałam – nie sądzisz, że to trochę za szybko? Ledwo co się znamy.
-Niby tak, ale czujemy do siebie to samo, więc po co mamy czekać?
-Miłość powinna być cierpliwa.
-Tak, ale nie ma sensu czekać. Jeśli nie zjawiłbym się w barze przez okrągły tydzień, zaczęłabyś się zastanawiać i możliwe, że zamartwiać. Ja też bym umierał z tęsknoty. A w tym momencie nie mogę uwierzyć, że w tak krótkim czasie mogłem się przywiązać do ciebie. Codziennie coś mnie ciągnęło do ciebie. A teraz wiem co to jest – rozmawialiśmy jeszcze przez dłuższy czas. Louis nie puszczał mojej dłoni, co sprawiało, że czułam się bezpiecznie. Przechadzaliśmy się po parku, nie znając w ogóle kierunku, lecz tym nie zawracaliśmy sobie głowy. Najważniejsze dla mnie była ta osoba, która stała koło mnie. Mam nadzieję, że dla niego także.
-Zawsze się tak długo zbierasz? Twoje koleżanki już dawno poszły.
-A masz jakiś problem, ja go nie widzę, więc odczep się! Umówiłam się z tobą dla świętego spokoju, przyznam, że na początku mnie zaintrygowałeś, ale jak poznałam twoje cechy takie jak bezczelność wszystko mi przeszło. Więc te „zauroczenie” – zrobiłam cudzysłowie w powietrzu – szybko minęło – zauważyłam na twarzy jak powoli moje słowa docierają do Louisa, na końcu się uśmiechnął.
-Zauroczenie powiadasz? A może miłość od pierwszego wejrzenia? – uśmiechał się, jak zwykle nie widziałam go jeszcze smutnego czy zmartwionego.
-Czemu ty zawsze jesteś taki szczery? Rozgryzasz mnie za każdym razem i za każdym twoim ruchem, chociażby warg ulegam tobie! – wyznałam to, co chwilę mi przychodziło do głowy.
-To chyba dobrze? Jak wspomniałem miłość od pierwszego wejrzenia! Chodź porozmawiamy, ale na spacerze, bo chyba nie będziemy stali pod barem.
-Tak chodźmy – ruszyliśmy przed siebie. Przez chwilę w ogóle nie rozmawialiśmy. Aż w końcu on zabrał głos.
-Masz rację w tym, że jestem bezczelny, szczery, ale cóż to są moje cechy i najbardziej się objawiają gdy poznam pewną piękną i uroczą osobistość jaką jesteś ty – spuściłam wzrok i się delikatnie uśmiechnęłam - nie wiem może w ten sposób chcę jakoś zaimponować tej drugiej osobie. I czasami naprawdę jestem na siebie tak cholernie zły, że ty nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy! Czasami próbuję się powstrzymać, ugryźć się w język, ale po prostu nie mogę. To samo wypływa z moich ust. Więc teraz chciałbym cię przeprosić za to wszystko – zobaczyłam jego poważną minę. W końcu ujrzałam jak wygląda skruszony Louis.
-Przeprosiny przyjęte, ale nie rozumiem jak ty możesz tak przyciągać kobiety?
-Nie wiem może tak – przybliżył się i mnie pocałował. Czułam się cudownie. Spojrzałam w jego magiczne oczy, staliśmy tak w bezruchu jeszcze chwilę.
-No to już wiem jak! – złapał mnie za dłoń i poszliśmy przed siebie, po chwili się odezwałam – nie sądzisz, że to trochę za szybko? Ledwo co się znamy.
-Niby tak, ale czujemy do siebie to samo, więc po co mamy czekać?
-Miłość powinna być cierpliwa.
-Tak, ale nie ma sensu czekać. Jeśli nie zjawiłbym się w barze przez okrągły tydzień, zaczęłabyś się zastanawiać i możliwe, że zamartwiać. Ja też bym umierał z tęsknoty. A w tym momencie nie mogę uwierzyć, że w tak krótkim czasie mogłem się przywiązać do ciebie. Codziennie coś mnie ciągnęło do ciebie. A teraz wiem co to jest – rozmawialiśmy jeszcze przez dłuższy czas. Louis nie puszczał mojej dłoni, co sprawiało, że czułam się bezpiecznie. Przechadzaliśmy się po parku, nie znając w ogóle kierunku, lecz tym nie zawracaliśmy sobie głowy. Najważniejsze dla mnie była ta osoba, która stała koło mnie. Mam nadzieję, że dla niego także.
xx Werka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz