środa, 8 maja 2013

# 25 Niall

Cześć Kochani :** To ja Łucja z tej strony. Tak w końcu pojawiłam się na tym blogu. Ale no po prostu nie miałam pomysłu. Wybaczycie? No nic odsyłam was do czytania Niallerka, takiego trochę smutnego. Nie wiem co nas wzięło ostatnio na smutasy, ale cóż.. Miłego czytania! Pozostawcie po sobie jakiś ślad, w postaci komentarza <3

Dziś miałyśmy z przyjaciółką iść na zakupy ale  po wczorajszej kłótni nie miałam ochoty, ponieważ pokłóciłam się z Niallem i byłam w złym humorze, jednak Mia tak nie dawała mi spokoju.
- [T.im] chodź na zakupy, będzie fajnie, zapomnisz o problemach.
- Mia zrozum, że nie mam nastroju.
- Będzie super. Chodź.
- Ok. Tylko się przebiorę.
Wszystko mi przypominało o ukochanym jednak nie miałam odwagi z nim porozmawiać. Zakupy się udały, kupiłyśmy tyle ubrań, że sama byłam w szoku. Po południu poszłam do ogrodu odpocząć, wśród drzew, śpiewających ptaków i innych wspaniałych urokach natury. Zastanawiałam się długo, co zrobić. Aż doszłam do wniosku, że szczera rozmowa to najlepsze rozwiązanie. Wreszcie zeszłam na dół aby porozmawiać z Niallem: 
- Niall. Nie możemy się tak długo do siebie nie odzywać. To jest bezsensu!
- Tak też tak uważam! Ale to w sumie nie jest moja wina!
- A czyja?
- Zgadnij, skarbie.
- Co ty sugerujesz?
- Ostatnio tracę do ciebie zaufanie, to jest główną przyczyną.
- Czy ty głupi jesteś? Myślisz, że cię zdradzam?!
- Stwierdzam. 
- Przesadziłeś, wychodzę i nie wiem kiedy tutaj powrócę, kochanie!
- Stój nigdzie nie idziesz - nie wiedziałam co zrobić, musiałam zostać, przeprowadziłam się do Horana niedawno i w sumie nie miałam tutaj znajomych. Wróciłam do kuchni coś przygotowywując, nie zwracałam, w ogóle uwagii na Nialla. Każdy wypowiedział się, co myśli ale i tak nie doszliśmy do porozumienia. Dzisiaj postanowiłam spać na kanapie. Na drugi dzień zadzwoniła do mnie mama, by zaprosić nas na obiad. Nie chciałam mówić, że nie możemy przyjechać, bo nasze relacje nie są za dobre, więc udając że się cieszę zgodziłam się.
- Niall chcę cię tylko poinformować, że dzwoniła do mnie twoja mama. 
- I co?
- I zaprosiła nas na obiad, wiem że teraz przechodzimy trudne chwile, ale zgodziłam się nie chciałam jej martwić.
- Rozumiem.
I tak właśnie skończyła się nasza rozmowa. W końcu wyjechaliśmy. Droga była śliska, więc jechaliśmy ostrożnie. Nie odzywaliśmy się do siebie przez połowę drogi. Biłam się z myślami czy może porozmawiać z nim jeszcze raz. Nie wytrzymałam ale zresztą Niall też:
- Słuchaj, nie potrafię udawać przed rodzicami, zresztą powiec mi jak na prawdę było co robiłaś sobotniej nocy?
- Ile razy mam ci mówić? Byłam z Mią na imprezie, ciebie nie było, więc czemu miałam siedzieć sama w domu?
- Nie chce mi się jakoś wierzyć!
- To nie wierz! Ale jak cię niby zdradziłam to podaj mi jakiś dowód!
- A ten chłopak co stał, koło ciebie. Widziałem przecież go!
- To jest nowy chłopak Mii!
Chyba nieźle się wkurzył i już nie panował nad kierownicą. Przerażało mnie to.
- Patrz na drogę.
- Ale ja muszę wyjaśnić wszystko.
- Ale trzymaj tą kierownicę.
- Dobra!
Aż w końcu .... w pewnej sekundzie ....usłyszałam pisk hamującego samochodu, który jechał z nad przeciwka. Nie wiedziałam co się stało. To był koniec.


(Perspektywa Nialla)
Obudziłem się w szpitalu, nie wiedziałem co się dzieje. Zauważyłem chłopaków i Mię oraz tego chłopaka z klubu. Wszyscy mieli jakieś smętne miny. Harry płakał, a Mia też była u kresu.
- Niall, musimy ci coś powiedzieć - nagle do sali wbiegli moi rodzice wraz z Gregiem. 
- O co chodzi? Louis mów!
- [Tw.im.] nie żyje. - wtedy Mia nie wytrzymała i zalała się potokiem łez, ten nieznajomy chłopak zaczął ją pocieszać. Dopiero teraz do mnie to dotarło. Zacząłem płakać jak małe dziecko. Wyglądało na to, że Mia ma naprawdę chłopaka i nie potrzebnie o niego się kłóciłem i przez to ją straciłem. Chłopaki pocieszali mnie, ale na nic się to zdało. Żyć bez niej? Ale jak? Nie wiem, zmęczony płaczem, po pewnym czasie zasnąłem.

Nadszedł czas pogrzebu. Ostatni raz ją zobaczyłem, ostatni raz. Zgromadzeni kładli pojedyńczo białe róże na trumnie. I powoli się rozchodzili, Mia chyba najgłośniej szlochała. Nie dziwię się, ja musiałem byc twardy. Ale ileż można się powstrzymywać? Ostatni położyłem różę i powiedziałem, krótkie:
-Przepraszam, Kocham Cię!


xx Łucja

2 komentarze: