piątek, 24 stycznia 2014

#67 Liam


Czeeeeść! Tu znowu ja i pewnie macie mnie tu dosyć, ale trudno. Właśnie ostatnio coś mnie wzięło na szalone pisanie i siedze sobie tutaj na wsi i na komórce czasem do pierwszej w nocy pisze imaginy :3 Dzisiaj Liam, przepraszam, że taki denny, ale wpadły mi do głowy pierwsze zdania i potem główkowałam co dalej xd
Miłego czytania koty i komentujcie, bo to mnie motywuje, bo wiem, że piszę nie dla siebie.
Kocham was x



"Drogi Liam,
Przepraszam, że nie jestem taką osobą jaką chciałeś, abym była. Nie potrafię się zmienić i ty doskonale o tym wiesz. Jednakże cały czas trzymałeś mnie przy sobie. Chciałabym, abyś zaakceptował mnie taką jaka jestem, ale ty też chyba nie potrafisz. Jesteśmy jak dwa różne światy. Jak ogień i woda. Więc jak mamy być razem? Jeśli nie pasujemy do siebie i wymagamy od siebie inne rzeczy?
Przepraszam, kocham cię!
(t.i.)"


Zostawiła durny list. List który mnie w tym momencie załamał. Nie mogła tego zrobić, przecież.. Mówiła, że mnie kocha, ale.. Nie wiem. Zniszczyliśmy oboje nasze zaufanie i teraz? Teraz się rozstaliśmy. Tak przez list, piękny sposób, szkoda, że nie przez sms'a. Ale w sumie (t.i.) to przemyślała, bo gdyby miała mi to powiedzieć prosto w oczy nie dała by rady i by nie odeszła.
Postanowiłem oderwać się od rzeczywistości. Wolno mi jestem dorosły! A co zrobie jak połowa mężczyzn w tych durnych filmach romantycznych upiję się, bo dziewczyna mnie zostawiła. Mam plan na wieczór idealnie..

*

*(t.i.)*

Może jednak źle zrobiłam? Źle zrobiłam zostawiając go? Nawet nie spróbowałam przywyknąć do tej całej sławy i szumu wokół Liama. Ale czego ja się spodziewałam? Tego, że będzie łatwo? Tego, że jak zostanę dziewczyną jednego z najbardziej znanych mężczyzn świata to będzie łatwo? Myślałam, że każdy mnie pokocha i nikt nie będzie mnie hejtował? Widziałam w co się pakuję, wiedziałam co mnie czeka. Dałam mu nadzieję, ale tak po prostu go zostawiłam. Jestem suką. Bez serca. Szłam ciągle tą samą ulicą, ciągle żywa. Szczególnie o tej porze. Postanowiłam się zatrzymać na jakiś czas w moim starej kawalerce. I tak mam zamiar niedługo się wyprowadzić stąd. Włączyłam telefon. Na początku nie chciałam mieć kontakt z światem rzeczywistym. Chciałam być sama. Zauważyłam, że mam kilka wiadomości. Jakiś sms o wygranej na loterii. Drugi sygnalizował kilka nieodebranych wiadomości, a trzeci od niego. Bałam się odebrać tego sms'a. Zaczęrpnęłam powietrza i odtworzyłam wiadomość.
"Nie rozumiem, dlaczego. Nie interesuje mnie to jaka jesteś! Ja cię kocham!"
Napisał to kilka godzin temu. Nie zrozumiał chyba dokładnie tego co mu napisałam. Ale znowu zaczęłam użalać nad sobą i mówić, że to wszystko przezemnie. Bałam się mu odpisać. W sumie nawet niewiedziałam co mam mu odpisać. Gdy znalazłam się pod moim dawnym domem, niepewnie i powoli przeszłam przez drzwi. Nic tu się niezmieniło, w sumie nic tu nie zmieniałam, bo rzadko bywałam w tym miejscu. Przeszłam przez korytarz do salonu. Na półce zobaczyłam kilka zdjęć. Moje z rodziną, z moim psem. Co kiedyś miałam. Z moją dawną przyjaciółką i całkiem nowe. Moje z Liamem. Przyjrzałam się fotografii, byliśmy tacy szczęśliwi. Ujełam to zdjęcie w dłonie i rzuciłam nim o ziemię. Rozpoczęłam nowy rozdział życia. Jak narazie nieudanie.

*

*Zayn*

Poszłem do Liama, nie odpisywał na moje sms. Nikt nie wiedział co się z nim dzieje, tym bardziej, że z (t.i.) również nie było kontaktu. Gdy stanąłem pod drzwiami domu Liama, zauważyłem coś dziwnego. Drzwi były otwarte. Liam nigdy nie zostawiał otwartych drzwi, a jak zapomniał to (t.i.) je zamykała. Coś tu nie grało. Wszedłem do mieszkania, bez pukania. Od razu uderzył w moje nozdrza, odór alkoholu. Serio, lubię czasem coś wypić, ale stanowczo tutaj za dużo tego zapachu było. Szukałem chłopaka po wszystkich pokojach. Nigdzie go nie było. Wszedłem do jego sypialni. Siedział na ziemi oparty o łóżko, a w jednej ręce trzymał jakiś drogi alkohol. Wyglądało to niemalże strasznie. Nigdy nie widziałem Liama w takim stanie. Podeszłem do chłopaka i kucnąłem przy nim:
-Stary co się dzieje?
-Zostaw mnie! - warknął. Głowę miał spuszczoną głowę w dół.
-Liam, możesz mi powiedzieć.
-Nie.
-Gdzie jest (t.i.)? - wtedy momentalnie podniósł głowę. Był wyczerpany i rozpaczony.
-Odeszła - walnął butelką o ziemię. Ta rozbiła się na miliony kawałeczków.
-Dlatego siedzisz tu, użalasz sie nad sobą, pijesz, zamiast o nią zawalczyć?!
-Jak mam o nią walczyć, jak odeszła?!
-Wytrzeźwiej, a pomoge ci ją odnaleźć.
-Nie znajdziemy jej.
-Jak nie spróbujesz nie dowiesz się. Chodź, idziesz spać - pomogłem mu wstać i położyć się. Po chwili spał już jak zabity. Postanowiłem przyjść do niego rano. Pomogę mu ją odnaleźć. Przecież widzę jak on ją kocha.
Następnego dnia wstałem w miarę wcześnie. Zrobiłem poranną toaletę i ruszyłem w stronę domu przyjaciela. W szedłem być całkowicie trzeźwy, no dobra miał kaca, ale nie był pijany:
-To jak idziemy?
-Tsaaa..
-Co ty taki przygnębiony? - zapytałem.
-Nie znajdziemy jej - stwierdził.
-Znajdziemy, musimy tylko pomyśleć gdzie ona może przebywać.
-U siostry? Rodziców? U jej dawnej przyjaciółki? - wymieniał pokolei.
-Więc ruszajmy! - zaproponowałem.
-Dobra chodź.

*

*Liam*

Byliśmy chyba u każdego. U jej siostry - Anne, u jej rodziców, a także znaleźliśmy adres jej przyjaciółki. Dawnej przyjaciółki, ale jednak. Wszyscy zaczęli się martwić. A jej rodzice obwiniać mnie o wszystko. W sumie mają rację. A do tego mam kaca jak stąd do Tokio. Dziwne porównanie, ale tak jest. Usiadłem na krawężniku przed domem Sanny, przyjaciółki (t.i.). Nie wiedziałem gdzie jeszcze mogę szukać. Po chwili doszedł do mnie Zayn, ten to był uparty. Usiadł koło mnie, ale nic sie nie odzywał. I byłem mu za to teraz wdzięczny. Głowa mnie strasznie bolała. Po jakiś pięciu minutach podeszła do nas Sanny:
-Wiem gdzie może być (t.i.) - raptownie wstałem z miejsca. Na nowo zyskałem nadzieję.
-Proszę, powiesz mi? - spytałem.
-Myślę, że jest w swoim starym mieszkaniu - powiedziała niepewnie.
-No jasne! Dziękuję ci bardzo! - uściskałem dziewczynę - Zayn zbieraj się! - już po chwili jechaliśmy na obrzeża miasta. Gdy podjechaliśmy pod jej dom, moje serce momentalnie przyśpieszyło. Tak to prawda, kochałem ją i nie mogłem przestać. Poprosiłem Malika, aby pozostał w samochodzie. Ten mnie posłuchał. Powoli wyszedłem z auta strasznie się stresowałem. W sumie jak nigdy. Gdy stałem już pod jej drzwami, zawahałem się na chwilę, ale po chwili cicho zapukałem. Czekałem na jakikolwiek dźwięk. Miałem nadzieję, że tam jest. Nie myliłem się. Stała przedmną, była mocno zdziwiona:
-Proszę cię porozmawiaj ze mną chwilę - nic nie odpowiedziała, jakby zastanawiała się nad czymś. Po chwili jednak usłyszałem jej delikatny, cudowny głos:
-Wejdź - usiedliśmy na kanapie w jej salonie. Nie był on wielkich rozmiarów, ale w sam raz na takie rozmowy, bo był przytulny - więc?
-Dlaczego mnie zostawiłaś? - nadal nie rozumiałem dlaczego.
-Miałam dosyć tego szumu wokół ciebie i wokół mnie. Chciałam normalne życie, ciężko było mi się dostosować - czyli tu oto chodziło. Głupi byłem myśląc, że mnie nienawidzi czy coś.
-Kochasz mnie?
-Liam.. - zastanawiała się nad odpowiedzią.
-Powiedź mi tylko czy mnie kochasz?
-Kocham, ale jest mi ciężko.
-Jak kochasz, to mnie nie opuszczaj - przybliżyła sie do mnie i przytuliła mnie. Po chwili odezwała się.
-Piłeś?
-Nie.
-Nie kłam, proszę powiedz czy piłeś?! - spojrzała prosto w moje oczy.
-Tak.
-Tak bardzo cię przepraszam, byłam egoistką, bo myślałam tylko osobie, a przecież ja cię kocham.
-Już nic nie mów tylko mnie przytul! - powiedziałem stanowczo. Ona się uśmiechnęła i wtuliła w mój tors - mój misio - zauważyłem jak uśmiecha się. Jednak Zayn miał rację, warto było szukać mojej miłości!

'How long will I love you
As long as stars are above you
And longer if I can'

xx Werka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz