czwartek, 7 sierpnia 2014

#99 Harry


Hej, nazywam się Zuza i jestem nową autorką tego bloga :). Jest mi naprawdę miło, że zostałam przyjęta i mam nadzieję, że spodobają wam się moje prace. Nie przedłużając... Wstawiam imagin z Harry'm. :)


Kursywa – wspomnienia.

Jadąc ulicami Londynu spoglądam w okno i widzę zabiegany świat. Każdy człowiek gdzieś się śpieszy. Kobieta ubrana elegancko biegnie przez przejście dla pieszych nawet nie rozglądając się na boki, podziwiam ją, sama nie dałabym rady poruszać się w tak zwrotnym tempie na obcasach, które na moje oko mierzą około dziesięć centymetrów. Nawet nie zauważyłam, kiedy stanęliśmy na światłach, a jego ręka ze skrzyni biegów powędrowała na moją małą dłoń, lekko ją ściskając.
- Wszystko w porządku? - Zapytał dziwnie... zmartwiony?

- Tak, jest dobrze. - Odpowiedziałam i spojrzałam w jego oczy lekko się uśmiechając. Ich przenikliwa zieleń zawsze zwalała mnie z nóg. Jego spojrzenie było tak głębokie, że nie sposób było się od niego oderwać. Niestety, ciekawość wzięła górę i wróciłam wzrokiem za okno szukając dziewczyny, która chwilę temu została skrzyczana przez kierowców, którym niespodziewanie wpadła na drogę. 

- O czym myślisz kochanie? - Zadał kolejne pytanie, tym razem już bardziej spokojny, mój uśmiech chyba podniósł go trochę na duchu i już nie miał wątpliwości, że coś jest nie tak.
- Zastanawiam się jak ta kobieta biegnie tak szybko w tych butach. - Odpowiedziałam dalej skupiona na postaci młodej dziewczyny, której sylwetka przez dzielącą nas odległość robiła się coraz mniejsza.

Harry tylko się zaśmiał dźwięcznie i musiał zabrać swoją dłoń z mojej, ponieważ sygnalizacja zmieniła światło na zielone.

- Kiedy ktoś jest spóźniony, jest gotów zrobić wszystko. 

Znam się z Harry'm od ponad dwóch lat, a parą jesteśmy od trzech i pół miesiąca. Jest ode mnie trzy lata starszy, ale ta różnica wieku w niczym nam nie przeszkadza. Poznaliśmy się w Operze Podlaskiej na premierze mojej debiutowej roli jako Christine Daaé w musicalu "Upiór w Operze". Miałam wtedy niecałe siedemnaście lat. Powiedział, że dałam roli nowe oblicze, chociaż nigdy wcześniej nie widział spektaklu. W Polsce był, ponieważ jeden z jego przyjaciół ma dobrego kolegę, który zajmuje się scenografią i zaprosił ich na premierę.
Mało kiedy mamy cały dzień dla siebie. Ja pracuję nad nową produkcją w Royal Hall, a Harry ma obowiązki, w końcu bycie członkiem wielbionego przez miliony nastolatek zespołu, znanego na całym świecie do czegoś zobowiązuje. Media kreują jego wizerunek na flirciarza, który nie ma serca i łamie je, każdej dziewczynie z którą się spotyka. To kłamstwa. Tak naprawdę to zwyczajny, czuły, opiekuńczy nastolatek, który szukał miłości. Kiedy mówi, że znalazł ją przy mnie, jest wtedy tak wiarygodny, że nie da się mu nie wierzyć.

- Gdzie my tak właściwie jedziemy? - Zapytałam ciekawa.

- Mówiłem, że to niespodzianka. - Spojrzał w moją stronę, i posłał zniewalający uśmiech dzięki, któremu dziewczynom na całym świecie miękną kolana. Nie chciałam dalej drążyć tematu "niespodzianki", więc swój wzrok znów przeniosłam za szybę samochodu.
Myślę o tym jakie mam szczęście, że Bóg postawił na mojej drodze Harry'ego. Gdyby nie on, nie wiem czy dalej chodziłabym po tym świecie. Jeszcze dwa lata temu miałam problem z samookaleczaniem się, zmuszaniem do wymiotów, głodówkami, piciem niezliczonej ilości alkoholu i braniem narkotyków. Wtedy nie widziałam sensu życia. Zachorowałam na bulimię, anoreksję, uzależniłam się od używek, okaleczania, a to wszystko złożyło  się w depresję dwubiegunową.                 

~*~
- Dlaczego to robisz? - Zapytał ze łzami w oczach patrząc na mój nadgarstek, na którym widniały rany po okaleczaniu. Szybko schowałam rękę pod stolik, żeby nie musiał tego oglądać. Wystarczy, że już wie. Wczoraj zadzwonił i umówiliśmy się na kawę. Gdyby nie moja głupota, która przewodniczyła kiedy zdejmowałam marynarkę, nie byłoby nawet tego tematu.  Co miałam zrobić? Opowiedzieć historię życia, która prawdopodobnie zanudziłaby go na śmierć?
- Zadałem pytanie. -Powiedział załamującym się głosem - Proszę odpowiedź na nie -Dodał nieco ciszej niż wcześniej.

Łzy pociekły po moich policzkach, a Harry przysunął się do mnie i wziął moje drobne ciało w swoje opiekuńcze ramiona. Wtuliłam głowę w zagłębienie między jego szyją i ramieniem przyciskając go do siebie jeszcze mocniej. Tego teraz potrzebowałam. Bliskości. On był jedyną osobą, na której kiedykolwiek tak bardzo mi zależało.
- Proszę, powiedz mi. Chcę ci pomóc słońce.

- To długa historia... - Niedane mi było skończyć, a nawet zacząć, bo chłopak od razu przerwał. 
- Nic nie szkodzi, mamy czas. Bądź ze mną szczera [t.i], proszę.

Kiedy nie doczekał się odpowiedz, ani żadnej reakcji z mojej strony i znów zaczął mówić:
- Powiedz mi jak doszło do tego, że zaczęłaś się okaleczać. - Powiedział łagodnie. - Chcę ci pomóc [t.i], ale jeżeli mi nie powiesz jak do tego doszło, nie wiem jak. Proszę. - Jego błagalny ton sprawił, że odsunęłam się od niego i spojrzałam w jego zapłakane oczy. Krążyły w nich iskierki nadziei. Wzięłam głęboki oddech, wytarłam policzki mokre od łez i wznowiłam swoją urzekająca historię.

- Pierwszy raz zrobiłam to kiedy miałam trzynaście lat. Byłam niedowartościowaną nastolatką, która wpadła na głupi pomysł. Robiłam to regularnie kilka razy w tygodniu, dopóki nie zaczęłam bliżej zadawać się z Natalką. Wydawało mi się, że była jedyną osobą, która tak dobrze mnie rozumiała. Pomogła mi wyjść z tego nieszczęsnego nałogu i nadała sensu życia. Odpowiedziałam jej, że zaczęłam to robić, bo nie podobało mi się moje ciało, bo dobijała mnie sytuacja w domu. Obiecałam jej, że więcej tego nie zrobię, ale nadszedł dzień próby naszej przyjaźni i odniosłyśmy klęskę. Pokłóciłyśmy się, a ja nie widziałam innego wyjścia z tej sytuacji jak zrobienie sobie krzywdy. Przestałyśmy się do siebie odzywać, a ja w tym czasie poznałam Klaudię. Zaprzyjaźniłam się z nią pod koniec listopada, odpowiedziałam jej o wszystkim, o Natalce, o problemach rodzinnych,  o sobie. Rozmawiałyśmy dwa dni, Klaudia musiała wyjechać do zakładu psychiatrycznego. Miesiąc i kilka dni nie miałam z kim Podzielić się tym co się dzieje i miesiąc nie robiłam sobie krzywdy, ponieważ obiecałam to Klaudii przed jej wyjazdem. Trwałam w stanie błogiego spokoju półtora roku. Mama ciągle mi dopiekała, wyzywała od najgorszych, ale ja szłam z podniesioną głową. Aż w końcu nie wytrzymałam i kiedy miałam szesnaście lat zrobiłam to znowu. Zaczęłam regularnie kaleczyć się i wymiotować. Chodziłam na imprezy, piłam alkohol, brałam narkotyki. Aktorstwo zawsze było moja pasją, więc niezależne w jakim byłam stanie psychicznym uczęszczałam na zajęcia.
Harry znów mnie przytulił.W jego ramionach czułam się wspaniale, siedziałam i łkałam jak małe dziecko kiedy on dalej mnie przytulał.

-Pomogę ci słońce, obiecuję. Musisz po prostu powiedzieć czy tego chcesz. - Lekko odsunął mnie od siebie i spojrzał w moje zapłakane oczy. Kiwnęłam twierdząco głową i znów wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Ufałam mu i wiedziałam, że będzie mnie wspierać.

~*~
- Jak się dzisiaj czujesz? - Zapytał chłopak siadając obok mnie na małej, schludnej kanapie w pokoju odwiedzin. Dziwne, że pozwolono mi się z nim spotkać. Widzę go pierwszy raz od półtora miesiąca. Jestem na oddziale terapeutycznym w Kanadzie. Minęło już półtora miesiąca. Lekarze mówią, że jeszcze kolejne tyle i mogę opuścić ośrodek. Czuje się świetnie.Mówiąc szczerze terapia jak najbardziej mi pomaga. Zmieniam spojrzenie na świat, dziękuję Bogu, że żyje. Rany na nadgarstkach  były prawie niewidoczne.
- Dobrze. Mieliśmy terapię motywującą. Było naprawdę fajnie. - Odparłam spoglądając na niego. - Tęskniłam za tobą. - Dodałam szybko, nawet nie myśląc nad przyswojeniem moich słów przez jego osobę.

- Wiem. - Zaśmiał się - Mówiliśmy to sobie przez telefon kilka razy w tygodniu.

Faktycznie, rozmawiałam z nim, ale to mi nie wystarczyło. Zrobił mi niespodziankę przyjeżdżając tutaj. Wydaje mi się, że każdy dzień rozłąki z nim, sprawia, że jeszcze bardziej go pragnę.
- Dziękuję, że tu jesteś. To dla mnie wiele znaczy. - Powiedziałam bliska płaczu.

- Obiecałem, że ci pomogę i mam zamiar dotrzymać słowa. - Przyciągnął mnie do siebie, a ja zaciągnęłam się zapachem jego wspaniałych perfum. Wiedziałam, że wszystko czego potrzebuję, to tylko i wyłącznie on.  
   ~*~
Minął miesiąc odkąd opuściłam szpital. Dziś jestem umówiona na kolację z Harry'm. Kompletnie nie wiem co założyć.

Krzątałam się po mieszkaniu tak długo, aż znalazłam kremową sukienkę w letnie kwiaty dłuższą z tyłu i krótszą z przodu, do tego kremowe szpilki i będę gotowa. Kąpiel wzięłam już wcześniej, więc poszłam zrobić makijaż. Postanowiłam poprzestać na podkładzie, jasnym pudrze, bronzerze  oraz tuszu do rzęs. Ubrałam się i podeszłam do lustra. Mogę bezapelacyjnie przyznać, że wyglądam dobrze, nawet... świetnie. Zawsze lubiłam tą sukienkę, wyglądałam w niej dziewczęco.
Nim się obejrzałam usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam godzinę siedemnastą. "Jak zawsze punktualnie." pomyślałam.

- Pięknie wyglądasz. - Usłyszałam od razu, kiedy zobaczył całe moje ciało. Podszedł i ucałował mnie w policzek na powitanie. Wręczył mi piękne tulipany, które chował za plecami.
- Dziękuję. Wstawię je do wody. - Uśmiechnęłam się do niego i zniknęłam w głębi mieszkania. Po krótkiej chwili wróciłam.

- Możemy iść.




- Dlaczego mnie tu zabrałeś? -Powiedziałam wycierając usta mała serwetką.
- Nie wiem jak zacząć. - Powiedział zmieszany. Wziął głęboki oddech i zaczął mówić - Kiedy dowiedziałem się o twoich... przyzwyczajeniach nie widziałem co mam powiedzieć, nigdy nie byłem w takiej sytuacji i obawiałem się, że mogę cię czymś urazić...

- Harry, ja naprawdę nie chcę litości. To było niedojrzałe i....

- Proszę nie przerywaj mi. - Powiedział stanowczo - Kiedy byłaś na odwyku, nic innego nie siedziało w mojej głowie oprócz ciebie. Kiedy do mnie dzwoniłaś, albo odbierałaś moje telefony, uśmiech automatycznie pojawiał się na mojej twarzy. Przez ten rok zrozumiałem, że jesteś dla mnie kimś więcej niż przyjaciółką. - Powiedział cicho, ale dostatecznie tak, żebym go usłyszała. –Bardzo mi się podobasz i rozumiem, jeżeli nie sprawiam na Tobie takiego wrażenia jak ty na mnie, ale to jest silniejsze ode mnie.
Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Chyba przyjął to za odmowę, bo zostawił pieniądze na stole i po prostu od niego wstał i wyszedł z restauracji. Szybko się otrząsnęłam i wybiegłam za nim.

- Harry poczekaj!
Odwrócił się w moją stronę, a ja przywarłam swoimi wargami do jego. Był zaskoczony, ale zaraz zaczął oddawać moje pocałunki. Jego duże dłonie powędrowały na moje biodra i przyciągnęły mnie bliżej jego ciała. Wplotłam swoje palce w jego włosy i lekko je pociągnęłam. Jego krótkie westchnienie wdarło się prosto w moje usta. Zamknięte oczy pozwalały odczuwać wszystko bardziej intensywnie. Czuć jego miękkie wargi na moich, było magicznym uczuciem. Kiedy nasz namiętny pocałunek się kończył, Harry niechętnie oddalił się ode mnie, przytrzymując przy tym zębami moją dolną wargę.

Patrzeliśmy sobie w oczy, kiedy ten pierwszy się odezwał.
- Bądź ze mną. -  Powiedział najspokojniej jak tylko można było w takiej sytuacji. Spojrzałam na niego wielkimi oczami. - Zostań moją dziewczyną, żoną, cokolwiek. Po prostu bądź ze mną zawsze.

Zastanawiałam się chwilę, a w odpowiedzi znów pocałowałam jego pełne usta.
~*~
- Kochanie wstawaj. - Słyszę jak przez mgłę. - [t.i] słońce wstawaj.

Czuję, jak Harry lekko mnie szturcha. Otwieram zaspane oczy i wszystko co widzę to twarz mojego ukochanego, którą pokrywa uśmiech obfitujący dołeczkami w policzkach.
- Przepraszam. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. - Powiedziałam lekko zmieszana.

- Nic się nie stało. Chodź. Jesteśmy już na miejscu. - Pocałował mnie w czoło. Kiedy odpięłam pasy podał mi dłoń, aby łatwiej było mi wysiąść z jego Land Rovera.

Kiedy równo stanęłam na ziemi, moim oczom ukazał się niezwykły widok. Niewielka polanka porośnięta fioletowymi, białymi i czerwonymi dzwonkami, a na jej końcach rozpowszechniał się las.
Z transu wyrwało mnie trzaśnięcie drzwiami bagażnika. Po mojej prawej stronie pojawił się Harry z koszyczkiem wiklinowym oraz czerwono białym kocem w kratkę.

- Bardzo chciałbym wziąć cię za rękę, ale niestety mam je zajęte.
- Jakoś to przeboleje. - Powiedziałam wytykając mu język.

Odpowiedział mi tym samym i ruszyliśmy na środek polanki. Harry rozłożył koc i usiadł na nim, a ja poszłam w jego ślady.
-Co my tutaj tak właściwie robimy? - Zapytałam Harry'ego, który właśnie wyjmował jedzenie z koszyka.

-Przyjechaliśmy odpocząć. Masz ochotę coś zjeść? Mam marchewkę, babeczki, sałatkę. A jeżeli chcesz pić, mam sok, albo wodę. - Spojrzał na mnie i posłał mi uśmiech, który od razu odwzajemniłam.

-Chyba skuszę się na sałatkę. 

Podając mi opakowanie i sztućce zadał mi dość dziwne pytanie.

- Jak wyobrażasz sobie przyszłość? - To pytanie, którego się nie spodziewałam.

- Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale chciałabym wyjść za mąż. Wziąć ślub za Londynem. Mieć dwójkę wspaniałych dzieci. Marzy mi się, żeby chłopiec był starszy od dziewczynki, taki opiekuńczy starszy brat. – Zaśmiałam się, spuszczając głowę w dół i obserwując swoje palce. – Dalej wszystko potoczyłoby się samo.  Dlaczego o to pytasz?

- Tak po prostu.

Pierwszy raz od początku naszej znajomości zapanowała między nami niezręczna cisza.
Może to pytanie nasunęło mu się tak nagle, sama nie wiem.


- Jak pewnie się domyślasz, nie zabrałem cię tutaj bez powodu. Pomyślałem, ze to będzie dobre miejsce, żeby powiedzieć ci coś ważnego.

Jest bardzo zdenerwowany, przeczesał dłonią włosy i zaczął bawić się swoimi palcami, był zdolny skupić wzrok na wszystkim po to, żeby nie patrzeć mi w oczy. Położyłam rękę na jego kolanie, aby dodać mu trochę otuchy. Kiedy poczuł mój dotyk na swoim ciele od razu na mnie spojrzał. Wziął w swoją dużą rękę moją małą dłoń, zaczerpnął głębokiego oddechu i zaczął mówić.

- Jesteśmy ze sobą trzy i pół miesiąca. Sprawiasz, że to co się teraz dzieje, to najlepszy czas w moim życiu. Jestem z ciebie taki dumny. Nawet nie wiesz jak bardzo. Cieszę się, że poradziliśmy sobie z tym co się działo i kiedy widzę jak bardzo jesteś teraz szczęśliwa, ja sam mam uśmiech na twarzy. Kiedy przypadkowo dowiedziałem się co sobie robisz moje serce złamało się na milion kawałków, jestem prawie pewny, że jeżeli nie zdjęłabyś wtedy marynarki, nie powiedziałabyś mi o tym sama, nawet nie chcę myśleć  o tym co mogłoby się z tobą teraz dziać. Jesteś osobą, która najbardziej liczy się w moim życiu. Dla mnie jesteś perfekcyjna, wszystko jest w tobie piękne. Naprawdę nigdy nie poznałem kogoś takiego jak ty. Jest kilka rzeczy, których jestem pewien i jedną z nich jest to, że cię kocham. – Spuścił wzrok i ponownie spojrzał na swoje dłonie, które kolejny raz wciągu tych kilku minut stały się bardziej interesujące ode mnie.

Słowa, które wypowiedział sprawiały, że miałam łzy w oczach. Siedziałam tam jak zaczarowana. On mnie kocha. Kocha? Pierwszy raz od początku naszego związku odważył się wypowiedzieć te dwa magiczne słowa, które znaczą dla mnie tak dużo.

-Proszę powiedz coś. – Odezwał się błagalnym tonem. Chyba rzeczywiście zbyt długo siedzieliśmy w ciszy, bo jego oczy naszły łzami.
-Też cię kocham Harry.

Spojrzał na mnie, a w jego oczach pojawiły się iskierki radości. Powoli przybliżał się do mnie, a ja położyłam rękę na jego karku i przyciągnęłam go bliżej swojej twarzy łącząc nasz usta. Jego wargi zetknęły się z moimi i z każdym muśnięciem czułam, że chcę być jeszcze bliżej niego. Chcę być z nim już zawsze.


,,Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą; nie jest bezwstydna,
 nie szuka swego nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości,
 lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy,
 we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaję.”






xxxZuza




                                                                                                                           

10 komentarzy:

  1. Wspaniały :) Niecierpliwie czekam na kolejne <3

    OdpowiedzUsuń
  2. No więc kochana Zuziu masz wielki talent.A ten imagin jest cudowny.
    Czekam na następny:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zuza bardzo fajnie, że tu jesteś i mam nadzieję, że zostaniesz bardzo długo :) Ten imagin jest po prostu cudowny... Bardzo podoba mi się sposób w jaki piszesz. Tego imagina czytałam z wielkim zaciekawieniem :) Czekam na Twoją kolejną pracę, mam nadzieję, że szybko się pojawi ;) Pozdrawiam i do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wzruszyłam się. Bardzo piękny imagin. Masz wielki talent aż tobie zazdroszczę. Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Awww słodki, do następnego:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebiście piszesz ♥ Kc / Kornelia

    OdpowiedzUsuń
  7. Zuziu , gratuluje talentu ;) Obyś została tu jak najdłużej :* /Agus

    OdpowiedzUsuń
  8. Kc Zuza jesteś mega :* twoja praca mnie. naprawde wzruszyła poraz pierwszy czytając image się rozpłakałam poprostu coś niesamowitegó masz wielki wspaniały talent xoxo

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękny taki trochę jakby o mnie tylko wiek się nie zgadza .KC ❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękny taki trochę jakby o mnie tylko wiek się nie zgadza .KC ❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń