niedziela, 29 marca 2015

# 123 Louis

Jak co tydzień, wybrałam się ze swoją przyjaciółką na zakupy. Uwielbiałyśmy chodzić po galerii handlowej i nabywać nowe rzeczy. Umówiłyśmy się w kawiarni niedaleko centrum. Idąc w stronę wcześniej wspomnianego miejsca z daleka widziałam uśmiechniętą [I.T.P].
-Hej - pochyliłam się nad nią i ucałowałam w policzek.
-Witaj - odwzajemniła gest.
-To co zawsze ? - Zapytała.
-Jasne - Podniosłam do góry rękę w celu zawołania kelnera.
Złożyłyśmy zamówienie i jak to mamy w zwyczaju  wymieniałyśmy się informacjami z dnia dzisiejszego.
-A ja zdałam na 5 ! - Krzyknęłam. 
-Żartujesz ? - Nie dowierzała.
-Nie. Zakończyłam właśnie studia moja droga. Od dziś jestem panią magister fotografii - Zaśmiałyśmy się, a napoje oraz lody zostały podane.
Ruch przy kawiarni zaczął się zwiększać. Co się tu dzieje ? To boczna uliczka, co prawda w środku miasta, ale nie było tu nigdy aż tylu osób. Nieważne. Zbieg okoliczności, albo moje wyobrażenie.
-No to trzeba by było się ruszyć no nie ? - Spojrzałam na przyjaciółkę.
Jej mina mówiła wszystko. Tak bardzo była czymś podekscytowana, że bez wahania wstała, założyła torebkę na ramię i kierowała się w stronę drzwi, nad którymi wisiał dzwoneczek, oznajmiający pojawienie się nowego klienta, lub zniknięcie osoby wcześniej przebywającej w lokalu. Zaśmiałam się i zostawiając pieniądze na rachunku wstałam i poszłam w ślady brunetki. Mnóstwo dziewczyn biegało po ulicy i chodniku. Zdziwienie jakie rosło na naszych twarzach się pogłębiało. Spojrzałam na [I.T.P] i uniosłam brwi. W odpowiedzi dostałam wzruszenie ramionami i pytający wzrok. W jednym monecie decybele alei wzrosły kilkukrotnie. Pisk, płacz i krzyk. Jedynie to było słychać.
-Co się tam dzieje ? - Przyjaciółka była ciekawa tak samo jak ja.
Ruszyłyśmy w stronę hałasu. Będąc coraz bliżej zauważyć się dało ogrom dziewczyn. Niektóre stały jak słupy soli, inne z kolei tańczyły i śpiewały. O przepchnięciu się pod główne drzwi galerii nie było w ogóle mowy. Wiedząc jednak, gdzie znajduje się wejście zaplecza, pociągnęłam brunetkę za rękę.
-Skąd wiesz o tym wejściu ? - Spojrzała na wyświetlacz telefonu.
-Jesteśmy tu co tydzień, da się dużo rzeczy zaobserwować - Nacisnęłam klamkę, a drzwi zamiast pójść do przodu cofnęły się powodując mój upadek na ziemie.
-Auu - Złapałam się za głowę.
-Matko bardzo Cię przepraszam - Pochylił się nade mną chłopak o niebieskich oczach.
-Ta dzięki, mam rozcięty łuk brwiowy - Przyłożyłam dłoń do krwawiącego miejsca.
-Przepraszam, choć zabiorę Cię do lekarza. - Podał mi swoją dłoń.
-Nic mi nie jest. Nie potrzebuje specjalisty - Wstałam.
Szybkie zerwanie z podłogi spowodowało zawrót w głowie. Przytrzymałam się ramienia tego chłopaka, a przed oczyma widziałam mroczki.
-Właśnie widzę. Chodź. - Wziął mnie na ręce.
Nie opierałam się bo ból głowy i rozcięte miejsce bardzo bolało. [I.T.P] pozbierała moje rzeczy i poszła w ślad za młodym mężczyzną. Posadził mnie na miejscu pasażera. Sam usiadł za kierownicą, a przyjaciółka usiadła na tylnym siedzeniu. Do rany przybliżyłam chusteczkę i delikatnie dociskałam,
aby nie poplamić tapicerki czy swoich ubrań. Chłopak skupiał się na drodze i delikatnie zaciskał dłonie na kierownicy.
-Na prawdę cię przepraszam. Nie miałem pojęcia, że fani mogą znać nawet tylne wejścia galerii handlowych - Zaśmiał się,a my z [I.T.P] popatrzyłyśmy na niego jak na debila.
-Fani ? - Powtórzyłyśmy oby dwie, patrząc na niego.
-Emm.. No właśnie chyba jednak nie. Bo jakby nie patrząc nie kwiczycie na mój widok - Oznajmił.
-Dlaczego miałybyśmy kwiczeć ? - Przerwała mi brunetka.
-Hahaha, no tak ! Wiem kim jesteś. Jeden z chłopaków One Direction prawda ? - Zapytała
-Tak dokładnie - Przyjaciółka dostała odpowiedź.
-One Direction ? Serio ? No to miałam na kogo trafić. - Zagryzłam usta,a na twarz wdarł się grymas.
-Coś nie tak ? - Spojrzał się na mnie.
-Nie mam nic do was. Ale nie zrozum mnie źle. Nie jestem rozhisteryzowaną faneczką, skaczącą na wasz widok. - Powiedziałam.
-Rozumiem, nie każdy może nas lubić - Ponownie się uśmiechnął.
Co mu tak do śmiechu ? Ja tu mówię, że nie przepadam za nim, a on i tak odpowiada uśmiechem. To nienormalne zachowanie, szczególnie takiej gwiazdy, jaką jest. Podjechał na parking szpitalny i pomógł mi wysiąść z auta. Przytrzymując się jego ręki kroczyłam w stronę oddziału ratunkowego.
-Proszę za mną - Oznajmiła pielęgniarka.
Posłusznie wykonaliśmy jej polecenie. Gestem ręki wskazała na łóżko. Usiadłam delikatnie prostując nogi.
-Witam. Nazywam się doktor Wood. Co się stało ? - Mężczyzna ubierał białe, jednorazowe rękawiczki.
-Drzwi mnie uderzyły. Rozcięłam sobie łuk brwiowy. Prawda ? - Zapytałam.
-Dokładnie, za chwilę to zeszyje. - Lekarz dezynfekował ranę.
-Gotowe ! - Na brew przykleił plaster.
-Dziękuję panu bardzo. - Oznajmiłam.
Chcąc opuścić klinikę zatrzymało nas jedno. Mianowicie kwiczące dziewczyny.
-Cholera. Oni potrafią znaleźć mnie wszędzie - Było widać po minie Lou, że lekko panikuje.
-Ech.. Daj mi kluczyki i dokumenty od samochodu - Spojrzałam na chłopaka.
-Co ? Nie bardzo.. - Przerwałam mu.
-Ja z [I.T.P] pójdziemy do samochodu. Podjedziemy z tyłu szpitala. Czekaj tam. Zatrzymam się przy tej budce z kanapkami. - Patrzyłam mu w oczy.
-A jak zakręci ci się w głowie. Niech [I.T.P] lepiej prowadzi. - Teraz Louis popatrzył na nią.
-Hahaha, możesz mi dać kluczyki, ale samochód masz jak w banku do kasacji - Brunetka wyśmiała jego pomysł.
-Louis daj mi te kluczyki. Wszystko jest w porządku. Idź zanim zobaczą Cię tu w środku i wlecą jak fala. - Przekonałam go, w dodatku otrzymałam kluczyki od pięknego BMW.
Wyszłyśmy przed budynek, gdzie roiło się od dziewczyn. Kwiczały i śpiewały nieznane mi utwory.
Wsiadłyśmy do auta. Te dziewczyny musiały się czegoś domyślać, bo widząc do jakiego pojazdu podążyłyśmy skupiły uwagę na nas. Odpaliłam silnik i ruszyłam we wskazane i ustalone wcześniej miejsce.
-Umiesz to prowadzić - Zdumiona zapytała [I.T.P]
-Kochana, jeżeli umiesz jeździć, poprowadzisz każdy samochód. - Odparłam.
Zaparkowałam pod sklepikiem. Czekałyśmy na piosenkarza mając nadzieję, że nikt po drodze go nie dorwał. Po chwili z oddali widać jednak było biegnącego w naszą stronę chłopaka. Zdyszany wbiegł do samochodu.
-Jedź ! - Krzyknął, a ja w tym samym momencie odjechałam.
-Dzięki. Gdyby nie wy to rozszarpały by mnie - Uspokajał oddech.
Śmiałyśmy się obie z przyjaciółką. Widząc go w tylnym lusterku na prawdę nie można było powstrzymać chichotu.
-No co ? - Zrobił śmieszną minę.
-Wiesz zabawnie wyglądasz taki przestraszony, bojący się dziewczyn. Myślałam, że ludzie tacy jak piosenkarze, z dziewczynami obchodzą się jak z rękawiczkami. A poza tym. Gdybym nie szła na zaplecze galerii to nie byłoby cię pod szpitalem - Wytarłam łzę spływającą po policzku od chwilowej radości.
-Ale gdybym ja nie pokazał się w centrum nie ,musiałabyś iść tylnym wejściem - Pokiwałam głową.
-To gdzie mam w ogóle jechać ? - Zapytałam.
-Na Regent Street . Powiedział.
-No ok jesteśmy. Który dom ? - Spojrzałam w lusterko by móc zobaczyć Tomlinsona.
-Jeszcze kawałek. Stój ten po prawej. - Wjechałam na podjazd. Wysiadłam z bordowego samochodu i oddałam właścicielowi kluczyki oraz dowód rejestracyjny.
-To my już pójdziemy - Oznajmiłam
-O nie, nie nie. Nie ma mowy. Zapraszam do siebie. Poza tym zawiozłaś mnie do domu, co prawda moim samochodem, a ja jako chłopak miałbym cię nie odprowadzić ? - Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wejścia.
-Wiesz Lou [I.T.P] też tu jest - Zaśmiałam się i spojrzałam na brunetkę.
-Tak, tak wiem, ale ona stoi i czeka,a nie. W gorącej wodzie kąpana jak Ty. - Nadal trzymał delikatnie moje nadgarstki.
-A właściwie to się sobie nie przedstawiliśmy. Jestem Louis, ale to już wiecie.- Podał mi rękę.
-Jestem [T.I], a to jest [I.T.P] - Odwzajemniłyśmy gest.
-Wejdzie - Przepuścił nas w drzwiach.
-No marchewo ! Wreszcie wróciłeś. Gdzie żeś był tyle czasu ? - Z jakiegoś pomieszczenia wydobywały się krzyki chłopaków.
Niebieskooki poprowadził nas do salonu, gdzie znajdowało się czterech innych członków zespołu. Musieli być w podobnym, albo nawet tym samym wieku. Tak mi się zdaję. Nie wyglądają jakby dzieliła ich różnica kilku lat.
-O proszę wychodzisz, znikasz, a po paru godzinach przyprowadzasz dziewczyny. Loui po tobie byśmy się tego nie spodziewali - Zaśmiał się blondyn.
-Jednak jesteście kretynami - Pasiasty pacnął się w czoło.
-To jest Niall, to Liam, Harry - Na niego uważajcie, a to Zayn - Przedstawił swoich kolegów.
-Ja jestem [T.I], ja [I.T.P] - Oznajmiłyśmy.
-Miło nam was poznać - Chyba Liam zabrał głos.
-No piękne, to na co macie ochotę - Loczek zatarł ręce.
-Louis moglibyśmy się przejść ? - Zapytałam po cichu piosenkarza.
-Oczywiście. A [I.T.P] ? - Spojrzał się na brunetkę.
-Odprowadzimy ją do domu - Zaśmiałam się.
-Ok - Odpowiedział.
-Wiesz co Harry.. My się będziemy pomału zmywać. Miło było poznać - Uścisnęłam dłonie chłopaków.
-Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy i umówimy na jakiegoś drinka ? - Zayn dopytywał się, ale patrzył na [I.T.P]. Chyba wpadła mu w oko.
-To na razie - Pomachałyśmy.
Kierowaliśmy się w stronę mieszkania przyjaciółki. Pod drzwiami pożegnała nas i udała się do środka.
-To gdzie chciałaby pani się udać - Lou popatrzył na mnie i delikatnie ucałował moją dłoń.
-Hihi, prowadź milordzie - Dygnęłam w dół i pochyliłam głowę.
Spacerkiem kierowaliśmy się na obrzeża miasta. W oddali widniał las. Trochę się bałam. Jakby nie patrząc w ogóle nie znam osoby, z którą przebywam. Słońce zniżało się ku zenitowi. Lubiłam takie momenty zawsze wydawały mi się romantyczne.
-Opowiesz mi coś o sobie ? - Odezwałam się po chwili ciszy.
-A co byś chciała wiedzieć ? - Odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Wszystko - Uśmiechnęłam się.
-Jestem z Doncaster. Mam 22 lata, najstarszy z zespołu. Kocham marchewki i paski. Moi rodzice rozwiedli się gdy byłem mały. Przed i w trakcie x-factor'a spotykałem się z Hannah, później z Eleanor. Teraz jestem singlem. Zachowuje się jak debil. Kocham chłopaków. Są jak bracia. O ! Urodziłem się we wigilię. Chciałbym mieć szympansa. No to tak z grubsza to wygląda. - Zaśmiał się.
Weszliśmy do bardzo czystego lasku. Musiał dobrze znać te okolicę bo bezproblemowo zaprowadził nas na polankę. Była nieduża. Wkoło wysokie sosny i kilka dróżek wywodzących się z środka łąki, która pokryta była stokrotkami.
-Ciekawie. Ale szympans przebił wszystko - Roześmiałam się.
-No co  ? - Chichotał.
-Nic - Usiadłam na trawie prostując nogi.
-Ładnie tu - Napawałam się widokiem.
-Taa.. Często tu przychodzę. Uspokaja mnie to miejsce - Położył się.
-Opowiedz ty coś o sobie - Gwałtownie się podniósł.
-A co byś chciał wiedzieć ? - Zapytałam.
-Wszystko - Odparł.
-Hmm.. Mam 24. Dziś ukończyłam Camberwell College of Arts pod kierunkiem fotografii. [I.T.P] jest dla mnie siostrą. Dwa miesiące temu zerwałam z chłopakiem. Jak łatwo się domyślić chcę zostać znaną fotografką. - Patrzyliśmy na siebie.
-Gratuluję szkoły. Równie ciekawie - Wyciągnął język.
-Zrobiło się późno. Pora wracać - Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 22:38.
-Tak. Chodź odprowadzę cię - Pomógł mi wstać.
W drodze powrotnej jak i na łące dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Miło było spędzać czas w jego towarzystwie. Był żartownisiem. Co chwilę opowiadał jakieś kawały, albo historię z życia zespołu. Nim się obejrzeliśmy, wylądowaliśmy pod drzwiami mojego mieszkania.
-Bardzo miło mi się z tobą rozmawia - Powiedzieliśmy równocześnie.
-Spotkamy się jutro ? - Zapytał.
-Bardzo chętnie - Oznajmiłam.
-To jak ? Randka ? Przyjadę po ciebie o 19:00. Może jakaś kolacja.? - Poruszył brwiami.
-Podoba mi się - Zaśmiałam się.
-Zatem dobranoc piękna - Ucałował mój policzek i zniknął na schodach.
Uniosłam kąciki ust z radości. Może to początek przyjaźni, albo kto wie. Biłam się z myślami. Weszłam do przedpokoju, rozmyślając co los i życie wymyśli dla mnie i Louisa.

         xxx Zuza :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz