Mieszkam z mamą w małym domku w Londynie. Rodzice rozwiedli się kiedy
miałam pięć lat. Dzisiaj jestem dwudziestoletnią dziewczyną o
czerwonych włosach, delikatnych piegach i niebieskich tęczówkach. Moja
mama pracuje jako gosposia. Sprząta i gotuje. Nie wiem dla kogo poświęca
osiem godzin każdego dnia. Nigdy nie chce zdradzić mi swoich
pracodawców. Tego dnia czułam jednak, że wszystko może się wydać...
Wstałam o 07:00. Ubrałam się i zeszłam do kuchni. Na stole było pusto. Mamy nie widać było krzątającej się po mieszkaniu i pichcącej mi pysznych naleśników jak co wtorek. Wystraszyłam się, bo to nie było podobne do rodzicielki. Pobiegłam ponownie na górę i zdyszana wparowałam do jej pokoju. Uff całe szczęście. Po prostu zaspała. Każdemu może się zdarzyć.
-Mamo. Mamo. Jest 7:12. Wstawaj. - Szturchnęłam jej ramię.
-[T.I] kochanie. Nie dam rady dzisiaj. Mam wysoką temperaturę i strasznie się czuję. - Delikatnie uniosła się na łokciach.
-Leż. Przyniosę ci coś na przeziębienie - Zniknęłam za drzwiami jej sypialni.
Z szafki z lekarstwami wyciągnęłam potrzebne mi tabletki i ze szklanką wody wróciłam do mamy.
-Masz weź to. Może trochę przejdzie - Uśmiechnęłam się blado i usiadłam na skraju łóżka.
-[T.I] zadzwonię do swojego szefa. Powiem mu, że jestem chora. Czy mogłabyś mnie dzisiaj zastąpić ? - Psiknęła.
-Ee bo mnie zarazisz - Odsunęłam się.
-Ale jasne. Zastąpię cię dopóki nie wyzdrowiejesz - Wyszczerzyłam zęby.
-Dziękuję, jesteś kochana - Złapała mnie za rękę.
-Na którą muszę tam być ? - Zapytałam.
-Na 8:30. - Popatrzyłam na zegarek.
-Idę się ubrać, a ty w międzyczasie zapisz mi adres. - Podałam mamie notes.
Jakie ciuchy na przebranie - myślałam.
Znalazłam coś w miarę i przebrałam się, do plecaka wrzucając białe converse. Umalowałam się jak co dzień i zabierając mamie karteczkę pożegnałam ją całuskiem w powietrzu. Mam 26 minut. Nie jest wcale daleko więc przejdę się spacerkiem. Myśląc kogo mogę zastać zorientowałam się, że znajduję się pod adresem wskazanym przez rodzicielkę. Była to mega, ogromna willa.
-W co ja się wjebałam ? - Zapytałam z przerażeniem i nadusiłam dzwonek przy bramie.
Zostałam wpuszczona na posesję i udałam się do drzwi. Otworzył mi ktoś kto jako ostatni mógłby być na mojej liście pracodawców mamy.
-Pani do kogo ? - Zapytał mężczyzna.
-Ja.. Tzn moja mama się dzisiaj rozchorowała i przyszłam w zastępstwie za nią - Dumnie oznajmiłam.
-Oo zatem ty jesteś córką Loren. Wejdź jestem Zayn - Uścisnął mi dłoń.
-Jeste.. - Przerwał mi.
-[T.I] wiem. Loren dużo mi o tobie opowiadała - Uśmiechnął się.
-Ta.. ? Ciekawe co - Uniosłam brwi i założyłam ręce na biust.
-Spokojnie, same dobre rzeczy - Uspokajał mnie.
-Nie wiedziałam, że moja mama pracuje dla Zayna Malika - Pstryknęłam palcami.
-Sam się dziwiłem dlaczego ci nie powiedziała. - Zrobił podobną minę do mojej.
-Dobra mniejsza o to. Pokaż mi dom, ogarnę sobie szybko i zabieram się do pracy. - Zdjęłam buty, zamieniłam je na trampki, a bluzę powiesiłam na wieszaku. Oprowadził mnie po willi. Zaczynałam się zastanawiać czy podołam zadaniu, ale nie załamywałam się na zapas. Wiedząc mniej więcej gdzie co jest zajęłam się przydzielonymi mi zadaniami. Odnalazłam kuchnię i zabrałam się za mycie naczyń. Następnie pozbierałam wszystko z blatu i uporządkowałam. Wytarłam blat oraz stół i jedynie pozostało mi umyć w tym pomieszczeniu podłogę, która była na szarym końcu czynności do zrobienia. Łazienka była kolejna. Umyłam toalety, wannę oraz lustra i odmaszerowałam do salonu. Kolejne dwie godziny zajęły mi mycie schodów, korytarzy i wszystkich podłóg. Padłam zmęczona na sofę. Jak moja mama może tak dzień w dzień ? Najgorsze było to, że musiałam ugotować obiad piosenkarzowi, który za godzinę powinien wrócić ze studia. Włączyłam telewizor i wieże stereo. Przełączyłam na program muzyczny i regulator nastawiłam na najgłośniejszy. Udałam się do kuchni i zabrałam się za robienie obiadokolacji. Rodzicielka przeważnie o tej godzinie była wyrobiona i podawała Zaynowi już obiad, ale nie mam takiej wprawy, więc zajęło mi to ciut dłużej czasu niż jej. Miałam zrobić dorsza w pikantnym sosie. Według wskazówek mamuśki było to proste danie. Zajmowało około godziny, wiec mam nadzieję, że zdążę. Na dużej patelni rozgrzałam oliwę i dorzuciłam pokrojoną w kostkę cebulę. Dolałam wina, kiedy cebulka się zeszkliła i czekałam do odparowania. Doprawiłam filety z ryby i zamoczyłam w sosie. Całość musiała się teraz dopiec i zarumienić. Zmniejszyłam ogień i zakryłam pokrywką. Na stole ułożyłam talerz, sztućce, szklankę do wody oraz wina i delikatny bukiecik, żeby nie było. Wino włożyłam do kubełka z lodem i również zajęło miejsce na stole. Potrawa była gotowa. Nałożyłam dorsza na talerz, polałam sosem i sprawdzając czy wszystko jest dobrze wsadziłam patelnię do zmywarki. W radiu leciała piosenka chłopaków. Znałam słowa i zaczęłam sobie śpiewać. Odwrócona tyłem do wejścia, nie zauważyłam stojącego Mulata.
-Bardzo ładnie - Zachichotał, a ja spaliłam buraka.
-Em dzięki. Kolacja gotowa. Będę już zmykać. - Próbowałam go ominąć, gdy zatrzymał mnie.
-Nie zjesz ze mną ? - Zapytał.
-Nie powinnam - Spuściłam głowę.
-Siadaj - Odsunął krzesło, a z szafki wyciągnął drugi talerz, sztućce i kieliszek do wina.
-Dlaczego akurat to wino ? - Spojrzał na butelkę.
-Bo to moje ulubione - Odparłam.
-Moje też - Uśmiechnął się i nalał po równo w oba szkła.
-Zatem Buon appetito - Podniosłam w górę kieliszek.
Nie chwaląc się było to tak dobre, że chyba częściej będę gotować dorsza.
-Wyśmienicie gotujesz - Puścił mi oczko, a ja zarumieniłam się.
-Dzięki - Uniosłam kąciki ust.
Po skończonym posiłku pozbierałam naczynia i zapakowałam do zmywarki.
-Pójdę już, dzięki za kolację - Zmieniałam buty, kiedy Zayn zabrał mi bluzę.
-Zostań. Co będziesz robić w domu? - Zalotnie spojrzał, co spowodowało, że uległam.
-To jak może jakiegoś drinka ? - Zaproponował.
-Chcesz mnie upić ? - Zaśmiałam się.
-Niee, chcę miło spędzić z tobą czas piękna. - Odparł i nachylił się nad barkiem.
Piękna ? Czy jeden z najsławniejszych i najprzystojniejszych chłopaków na świecie powiedział na mnie piękna ? Podbudował tym moją samoocenę i totalnie wyluzowana rozsiadłam się na kanapie.
-No to zdrowie - Tryknął w kieliszek i jednym przechyleniem popiliśmy rozpalającą w gardle vódkę.
Bez popijania spojrzałam na chłopaka i pokazałam zęby.
-No wiesz. Serio ? Popita ? - Wystawiłam język.
-Myślałem, że też popijesz więc nie chciałem wyjść na jakiegoś pijusa - Odegrał się
-Dzięki, zrobiłeś ze mnie pijaczkę - Zrobiłam minę smutnego psa.
-Nie to miałem na myśli - Zmieszał się.
-Haha, wiem. - Zachichotałam
-Zadzwonię po chłopaków. Nie będziesz miała nic przeciwko ich obecności - Wziął telefon do ręki.
-Nie ja nie, ale czy ja im nie będę przeszkadzać ? - Zwróciłam się w jego stronę.
-Daj spokój - Wybrał numer i rozmawiał chyba z Niallem,
-Będą za czterdzieści minut. Wiesz, na prawdę świetnie gotujesz, może wyczarowałabyś nam coś jeszcze ? - Zapytał z nadzieją w oczach.
-Mogą być naleśniki z białym serkiem ? - Odpowiedziałam od razu.
-Jasne, każdy z nas je lubi. - Poszliśmy razem do kuchni.
Szybko przygotowaliśmy wszystko co było potrzebne i zabrałam się do roboty. Po dwudziestu minutach stos placuszków stygł na blacie kuchennym.
-Jesteś wielka ! - Wypowiedział Malik i podarował mi buziaka w policzek.
Drgnęłam na jego dotyk i ponownie na poliki wdarł się róż.
-Dziękuję - Poszliśmy do salonu.
Po chwili do domu wbiegła reszta zespołu.
-U Malik nie chwaliłeś się, że mamy tak pięknego gościa - Loczek poruszył brwiami, a ja wstałam chcąc się przedstawić.
-Styles jesteś idiotą. Przecież to córka Loren. - Poinformował Zayn.
-Jesteś jeszcze ładniejsza niż Lor opowiadała - Lou odezwał się, a ja ułożyłam usta w rogalik.
-Chłopacy nie słodźcie mi tak, proszę - Zajęłam swoje miejsce.
-Zayn przynieśliśmy pełno alko ! - Darł się Liam.
-Świetnie - Odparł każdy i przystąpili do robienia drinków.
-Matko Lou co ty robisz. Daj mi to - Wydarłam z jego rąk kieliszek.
-Cosmopolitan podaje się z likierem żurawinowym i pomarańczowym, a nie z jabłkowym. Wiesz jak zepsuł byś smak tego drinka ? - Podniosłam troszkę głos.
-Znasz się na drinkach ? - Z niedowierzaniem patrzeli na mnie wszyscy.
-Skończyłam kursy i szkołę pod kątem barmanki. Potrafię wyczarować ci każdego drinka - Wytknęłam język .
-Czuję, że dziś noc się nie skończy - Zaśmiał się Harry.
Piliśmy, śmialiśmy się, rozmawialiśmy i przede wszystkim dobrze czuliśmy w swoim gronie. Louis i Liam odpadli od nas już godzinę temu. Śpią do góry w pokojach,a nasza czwórka wygląda jakby miała może trzy drinki w organizmie. Chłopacy opowiadali mi co na mój temat mówiła mama. śmiałam się z niektórych sytuacji, bo były one z dzieciństwa kiedy nie wiedziałam co mówię.
-No dobra dajcie mi już spokój z tymi konikami. Skąd miałam wiedzieć, że są w trakcie.. Stosunku - Wybuchnęliśmy śmiechem.
-Chłopaki dzięki za wspaniały wieczór, ale muszę już iść. - Oznajmiłam.
-O nie. Jest środek nocy, żaden z nas nie jest zdolny do prowadzenia samochodu,a odprowadzenie cię o własnych nogach jest zbyt niebezpieczne. Zostajesz na noc. - Zayn dumnie wypiął pierś.
-Nie na prawdę, dojdę do domu - Odparłam
-Nie ma mowy zostajesz - Pociągnął mnie za rękę, a ja wylądowałam na jego kolanach.
-Wygodnie - Zaśmiał się, a ja zostałam w takiej pozycji.
Posiedzieliśmy jeszcze godzinę i udaliśmy się do snu. Jak dowiedziałam się po wyjściu spod szybkiego prysznica musiałam spać z Mulatem, bo reszta łóżek była zajęta.
-Ech, a mam inne wyjście ? - Spytałam.
-Nie - Zaśmiali się głupkowato.
Położyłam ciało na wygodnym, wielkim łóżku. Malik poszedł się kąpać, więc miałam nadzieję, ze zasnę. Niestety. Wrócił i usadowił się koło mnie. Przykryci jedną pierzyną mieliśmy spędzić tak całą noc.
-Wiesz, że twoja mama udawała dzisiaj chorą ? - Chłopak przeturlał się na brzuch i zapalił lampkę nocną
-Co ? Chyba za dużo wypiłeś - Zaśmiałam się.
-Nie. Poprosiłem ją o to bo chciałem się z tobą spotkać - Popatrzył mi w oczy.
-Ale jak to - Nie do końca wiedziałam co się dzieję.
-Loren pokazała nam twoje zdjęcie. Spodobałaś się każdemu z nas, ale ja poczułem coś.. Dusiło mnie w klatce jak patrzyłem na twą osobę, a dzisiaj jak się pojawiłaś, to nie dowierzałem, że to na prawdę ty. Uknuliśmy to. - Wyznał
Nie odpowiadając zbliżyłam się do Mulata i złożyłam pocałunek na jego wargach. Następnie wtuleni zasnęliśmy...
Wstałam o 07:00. Ubrałam się i zeszłam do kuchni. Na stole było pusto. Mamy nie widać było krzątającej się po mieszkaniu i pichcącej mi pysznych naleśników jak co wtorek. Wystraszyłam się, bo to nie było podobne do rodzicielki. Pobiegłam ponownie na górę i zdyszana wparowałam do jej pokoju. Uff całe szczęście. Po prostu zaspała. Każdemu może się zdarzyć.
-Mamo. Mamo. Jest 7:12. Wstawaj. - Szturchnęłam jej ramię.
-[T.I] kochanie. Nie dam rady dzisiaj. Mam wysoką temperaturę i strasznie się czuję. - Delikatnie uniosła się na łokciach.
-Leż. Przyniosę ci coś na przeziębienie - Zniknęłam za drzwiami jej sypialni.
Z szafki z lekarstwami wyciągnęłam potrzebne mi tabletki i ze szklanką wody wróciłam do mamy.
-Masz weź to. Może trochę przejdzie - Uśmiechnęłam się blado i usiadłam na skraju łóżka.
-[T.I] zadzwonię do swojego szefa. Powiem mu, że jestem chora. Czy mogłabyś mnie dzisiaj zastąpić ? - Psiknęła.
-Ee bo mnie zarazisz - Odsunęłam się.
-Ale jasne. Zastąpię cię dopóki nie wyzdrowiejesz - Wyszczerzyłam zęby.
-Dziękuję, jesteś kochana - Złapała mnie za rękę.
-Na którą muszę tam być ? - Zapytałam.
-Na 8:30. - Popatrzyłam na zegarek.
-Idę się ubrać, a ty w międzyczasie zapisz mi adres. - Podałam mamie notes.
Jakie ciuchy na przebranie - myślałam.
Znalazłam coś w miarę i przebrałam się, do plecaka wrzucając białe converse. Umalowałam się jak co dzień i zabierając mamie karteczkę pożegnałam ją całuskiem w powietrzu. Mam 26 minut. Nie jest wcale daleko więc przejdę się spacerkiem. Myśląc kogo mogę zastać zorientowałam się, że znajduję się pod adresem wskazanym przez rodzicielkę. Była to mega, ogromna willa.
-W co ja się wjebałam ? - Zapytałam z przerażeniem i nadusiłam dzwonek przy bramie.
Zostałam wpuszczona na posesję i udałam się do drzwi. Otworzył mi ktoś kto jako ostatni mógłby być na mojej liście pracodawców mamy.
-Pani do kogo ? - Zapytał mężczyzna.
-Ja.. Tzn moja mama się dzisiaj rozchorowała i przyszłam w zastępstwie za nią - Dumnie oznajmiłam.
-Oo zatem ty jesteś córką Loren. Wejdź jestem Zayn - Uścisnął mi dłoń.
-Jeste.. - Przerwał mi.
-[T.I] wiem. Loren dużo mi o tobie opowiadała - Uśmiechnął się.
-Ta.. ? Ciekawe co - Uniosłam brwi i założyłam ręce na biust.
-Spokojnie, same dobre rzeczy - Uspokajał mnie.
-Nie wiedziałam, że moja mama pracuje dla Zayna Malika - Pstryknęłam palcami.
-Sam się dziwiłem dlaczego ci nie powiedziała. - Zrobił podobną minę do mojej.
-Dobra mniejsza o to. Pokaż mi dom, ogarnę sobie szybko i zabieram się do pracy. - Zdjęłam buty, zamieniłam je na trampki, a bluzę powiesiłam na wieszaku. Oprowadził mnie po willi. Zaczynałam się zastanawiać czy podołam zadaniu, ale nie załamywałam się na zapas. Wiedząc mniej więcej gdzie co jest zajęłam się przydzielonymi mi zadaniami. Odnalazłam kuchnię i zabrałam się za mycie naczyń. Następnie pozbierałam wszystko z blatu i uporządkowałam. Wytarłam blat oraz stół i jedynie pozostało mi umyć w tym pomieszczeniu podłogę, która była na szarym końcu czynności do zrobienia. Łazienka była kolejna. Umyłam toalety, wannę oraz lustra i odmaszerowałam do salonu. Kolejne dwie godziny zajęły mi mycie schodów, korytarzy i wszystkich podłóg. Padłam zmęczona na sofę. Jak moja mama może tak dzień w dzień ? Najgorsze było to, że musiałam ugotować obiad piosenkarzowi, który za godzinę powinien wrócić ze studia. Włączyłam telewizor i wieże stereo. Przełączyłam na program muzyczny i regulator nastawiłam na najgłośniejszy. Udałam się do kuchni i zabrałam się za robienie obiadokolacji. Rodzicielka przeważnie o tej godzinie była wyrobiona i podawała Zaynowi już obiad, ale nie mam takiej wprawy, więc zajęło mi to ciut dłużej czasu niż jej. Miałam zrobić dorsza w pikantnym sosie. Według wskazówek mamuśki było to proste danie. Zajmowało około godziny, wiec mam nadzieję, że zdążę. Na dużej patelni rozgrzałam oliwę i dorzuciłam pokrojoną w kostkę cebulę. Dolałam wina, kiedy cebulka się zeszkliła i czekałam do odparowania. Doprawiłam filety z ryby i zamoczyłam w sosie. Całość musiała się teraz dopiec i zarumienić. Zmniejszyłam ogień i zakryłam pokrywką. Na stole ułożyłam talerz, sztućce, szklankę do wody oraz wina i delikatny bukiecik, żeby nie było. Wino włożyłam do kubełka z lodem i również zajęło miejsce na stole. Potrawa była gotowa. Nałożyłam dorsza na talerz, polałam sosem i sprawdzając czy wszystko jest dobrze wsadziłam patelnię do zmywarki. W radiu leciała piosenka chłopaków. Znałam słowa i zaczęłam sobie śpiewać. Odwrócona tyłem do wejścia, nie zauważyłam stojącego Mulata.
-Bardzo ładnie - Zachichotał, a ja spaliłam buraka.
-Em dzięki. Kolacja gotowa. Będę już zmykać. - Próbowałam go ominąć, gdy zatrzymał mnie.
-Nie zjesz ze mną ? - Zapytał.
-Nie powinnam - Spuściłam głowę.
-Siadaj - Odsunął krzesło, a z szafki wyciągnął drugi talerz, sztućce i kieliszek do wina.
-Dlaczego akurat to wino ? - Spojrzał na butelkę.
-Bo to moje ulubione - Odparłam.
-Moje też - Uśmiechnął się i nalał po równo w oba szkła.
-Zatem Buon appetito - Podniosłam w górę kieliszek.
Nie chwaląc się było to tak dobre, że chyba częściej będę gotować dorsza.
-Wyśmienicie gotujesz - Puścił mi oczko, a ja zarumieniłam się.
-Dzięki - Uniosłam kąciki ust.
Po skończonym posiłku pozbierałam naczynia i zapakowałam do zmywarki.
-Pójdę już, dzięki za kolację - Zmieniałam buty, kiedy Zayn zabrał mi bluzę.
-Zostań. Co będziesz robić w domu? - Zalotnie spojrzał, co spowodowało, że uległam.
-To jak może jakiegoś drinka ? - Zaproponował.
-Chcesz mnie upić ? - Zaśmiałam się.
-Niee, chcę miło spędzić z tobą czas piękna. - Odparł i nachylił się nad barkiem.
Piękna ? Czy jeden z najsławniejszych i najprzystojniejszych chłopaków na świecie powiedział na mnie piękna ? Podbudował tym moją samoocenę i totalnie wyluzowana rozsiadłam się na kanapie.
-No to zdrowie - Tryknął w kieliszek i jednym przechyleniem popiliśmy rozpalającą w gardle vódkę.
Bez popijania spojrzałam na chłopaka i pokazałam zęby.
-No wiesz. Serio ? Popita ? - Wystawiłam język.
-Myślałem, że też popijesz więc nie chciałem wyjść na jakiegoś pijusa - Odegrał się
-Dzięki, zrobiłeś ze mnie pijaczkę - Zrobiłam minę smutnego psa.
-Nie to miałem na myśli - Zmieszał się.
-Haha, wiem. - Zachichotałam
-Zadzwonię po chłopaków. Nie będziesz miała nic przeciwko ich obecności - Wziął telefon do ręki.
-Nie ja nie, ale czy ja im nie będę przeszkadzać ? - Zwróciłam się w jego stronę.
-Daj spokój - Wybrał numer i rozmawiał chyba z Niallem,
-Będą za czterdzieści minut. Wiesz, na prawdę świetnie gotujesz, może wyczarowałabyś nam coś jeszcze ? - Zapytał z nadzieją w oczach.
-Mogą być naleśniki z białym serkiem ? - Odpowiedziałam od razu.
-Jasne, każdy z nas je lubi. - Poszliśmy razem do kuchni.
Szybko przygotowaliśmy wszystko co było potrzebne i zabrałam się do roboty. Po dwudziestu minutach stos placuszków stygł na blacie kuchennym.
-Jesteś wielka ! - Wypowiedział Malik i podarował mi buziaka w policzek.
Drgnęłam na jego dotyk i ponownie na poliki wdarł się róż.
-Dziękuję - Poszliśmy do salonu.
Po chwili do domu wbiegła reszta zespołu.
-U Malik nie chwaliłeś się, że mamy tak pięknego gościa - Loczek poruszył brwiami, a ja wstałam chcąc się przedstawić.
-Styles jesteś idiotą. Przecież to córka Loren. - Poinformował Zayn.
-Jesteś jeszcze ładniejsza niż Lor opowiadała - Lou odezwał się, a ja ułożyłam usta w rogalik.
-Chłopacy nie słodźcie mi tak, proszę - Zajęłam swoje miejsce.
-Zayn przynieśliśmy pełno alko ! - Darł się Liam.
-Świetnie - Odparł każdy i przystąpili do robienia drinków.
-Matko Lou co ty robisz. Daj mi to - Wydarłam z jego rąk kieliszek.
-Cosmopolitan podaje się z likierem żurawinowym i pomarańczowym, a nie z jabłkowym. Wiesz jak zepsuł byś smak tego drinka ? - Podniosłam troszkę głos.
-Znasz się na drinkach ? - Z niedowierzaniem patrzeli na mnie wszyscy.
-Skończyłam kursy i szkołę pod kątem barmanki. Potrafię wyczarować ci każdego drinka - Wytknęłam język .
-Czuję, że dziś noc się nie skończy - Zaśmiał się Harry.
Piliśmy, śmialiśmy się, rozmawialiśmy i przede wszystkim dobrze czuliśmy w swoim gronie. Louis i Liam odpadli od nas już godzinę temu. Śpią do góry w pokojach,a nasza czwórka wygląda jakby miała może trzy drinki w organizmie. Chłopacy opowiadali mi co na mój temat mówiła mama. śmiałam się z niektórych sytuacji, bo były one z dzieciństwa kiedy nie wiedziałam co mówię.
-No dobra dajcie mi już spokój z tymi konikami. Skąd miałam wiedzieć, że są w trakcie.. Stosunku - Wybuchnęliśmy śmiechem.
-Chłopaki dzięki za wspaniały wieczór, ale muszę już iść. - Oznajmiłam.
-O nie. Jest środek nocy, żaden z nas nie jest zdolny do prowadzenia samochodu,a odprowadzenie cię o własnych nogach jest zbyt niebezpieczne. Zostajesz na noc. - Zayn dumnie wypiął pierś.
-Nie na prawdę, dojdę do domu - Odparłam
-Nie ma mowy zostajesz - Pociągnął mnie za rękę, a ja wylądowałam na jego kolanach.
-Wygodnie - Zaśmiał się, a ja zostałam w takiej pozycji.
Posiedzieliśmy jeszcze godzinę i udaliśmy się do snu. Jak dowiedziałam się po wyjściu spod szybkiego prysznica musiałam spać z Mulatem, bo reszta łóżek była zajęta.
-Ech, a mam inne wyjście ? - Spytałam.
-Nie - Zaśmiali się głupkowato.
Położyłam ciało na wygodnym, wielkim łóżku. Malik poszedł się kąpać, więc miałam nadzieję, ze zasnę. Niestety. Wrócił i usadowił się koło mnie. Przykryci jedną pierzyną mieliśmy spędzić tak całą noc.
-Wiesz, że twoja mama udawała dzisiaj chorą ? - Chłopak przeturlał się na brzuch i zapalił lampkę nocną
-Co ? Chyba za dużo wypiłeś - Zaśmiałam się.
-Nie. Poprosiłem ją o to bo chciałem się z tobą spotkać - Popatrzył mi w oczy.
-Ale jak to - Nie do końca wiedziałam co się dzieję.
-Loren pokazała nam twoje zdjęcie. Spodobałaś się każdemu z nas, ale ja poczułem coś.. Dusiło mnie w klatce jak patrzyłem na twą osobę, a dzisiaj jak się pojawiłaś, to nie dowierzałem, że to na prawdę ty. Uknuliśmy to. - Wyznał
Nie odpowiadając zbliżyłam się do Mulata i złożyłam pocałunek na jego wargach. Następnie wtuleni zasnęliśmy...
xxx Zuza :)
Cudowny <3
OdpowiedzUsuńBoski!!! Geniusz po prostu!! Kocham!!!
OdpowiedzUsuńExD
Genialny ❤
OdpowiedzUsuń