czwartek, 21 lipca 2016

# 153 Harry

-Tak, tak wiem. Spóźniłam się. To mam zostać w klasie czy od razu iść do dyrektora ? - Zapytałam sarkastycznie wchodząc do pomieszczenia.
-[T.N] spóźniasz się na moją lekcje trzeci raz w tym tygodniu, a dopiero wtorek ! Mam dość Twojego zachowania, do gabinetu dyrektora ! - Krzyknęłam ostatnie trzy słowa z nauczycielką fizyki.
-Nie denerwuj mnie ! - Wskazała palcem,a ja opuściłam salę.
Szłam pustym korytarzem na pierwsze piętro. Stanęłam na wprost mahoniowych drzwi i zapukałam.
-Proszę - Usłyszałam w tle i przekroczyłam próg.
-Dzień dobry - Uśmiechnęłam się.
-[T.I] witaj, co tym razem - Odłożył długopis.
-Spóźniłam się na fizykę - Usiadłam w 'moim' fotelu i zabrałam krówkę z biurka Stylesa.
-Ech.. i co ja mam z Tobą zrobić co ? Twoje stopnie są tak dobre, że chciałbym aby cała szkoła się tak uczyła, ale zachowanie. No [zdrobniale Twoje imię]. Nie wiem co robić - Również wziął cukierka.
-Proszę pana, po prostu za mocno się czepiacie jako nauczyciele wszystkiego. Dwie minuty wejścia po dzwonku na lekcje i wielkie hallo ! Ciekawe, że jak Wy się spóźniacie to nie macie nagan. Pogięte te zasady - Prychnęłam i patrzyłam na faceta koło 50.
-Dobrze, dobrze. Nie ukarze Cię żadnym pismem bo to bez sensu, ale i tak w tym przypadku jakieś konsekwencje ponieść musisz. - Oznajmił.
-Słuchał ? - Zerknęłam przez okno.
-Zrobisz z Marcelem projekt.... - Przerwałam mu.
-Cooo ?! Bez obrazy panie dyrektorze ale to największy.... lamusek w szkole. To ja już wolę sprzątać te budę - Oburzyłam się.
-Będziesz pracowała z moim synem - Spojrzał na mnie i wrócił do pisania.
-Kiedy ? - Z niechęcią zapytałam.
-Marcel Ci wszystko powie - Wzdrygnęłam ramionami i wyszłam z gabinetu.
Wróciłam na fizykę i nie odzywałam się ani słowem, do czasu.
-Może [T.I] zechce na to odpowiedzieć ? Przecież wie wszystko najlepiej - Zadrwiła pani Daugly.
-Może - Wycedziłam i podeszłam do tablicy,
Sprawnie rozpisałam całość dennego zadania i spojrzałam na blondynę.
-Takie zadania to może pani dawać w gimnazjum - Zaśmiałam się
-Może i tak ale jesteśmy w liceum. Rozpisałaś treść z trzema niewiadomymi co nie obejmuje materiału w szkole średniej tylko na studiach. Przykro mi jedynka ! - Usiadła i zaczęła notować.
-No chyba jesteś niepoważna ! - Krzyknęłam
-Słucham ? - Zdziwiła się
-To co słyszysz. Jak jesteś na tyle głupia, że nie rozumiesz moich obliczeń to bardzo mi przykro. Jakoś reszta klasy to zrozumiała. Prawda ? - Zerknęłam na kolegów z ławek.
-No tak - Przytaknęli.
-Skoro zrozumieli to proszę Liam podejdź - Kurwaaaa, wybrała najsłabszego ucznia z fizyki.
-Zatem jeżeli prawo Pascala oddziałuje na........ to wychodzi w x trzy , tak jak [T.I] - Ze zdziwieniem i otwartą buzią patrzyłam na Payne, jak również nauczycielka.
-Ale to niemożliwe - Szepnęła.
-To jak znowu mam iść do pana Stylesa ? - Zapytałam z dłońmi na piersi.
-Nie siadaj. Już zmieniam ocenę - Przysiadła.
-Dzięki Liaś - Wyszeptałam mijając go.
-Na prawdę to zrozumiałem, gdy tłumaczyłaś - Uśmiechnął się i oboje usiedliśmy.
Tak minęła fizyka, na matmie kartkówka - łatwizna, biologia - spokój i na dzień dzisiejszy ostatnia lekcja, a raczej dwie ostatnie wf. Przebrałam się już na przerwie i weszłam na salkę, jak pozwolił mi nauczyciel. Po chwili drzwi ponownie się otworzyły i kogo ujrzałam ? Marcela Styles'a
Syn dyrektora. Chłopak noszący grube okulary, zawsze zaczesane włosy do tyłu. Spodnie na kant, biała koszula, krawat i śmieszny pulowerek. Jeszcze tego mi tu brakuje.
-Cześć [T.I] - Pomachał.
-Hej - Niemile odpowiedziałam.
-Tata dał nam te zagadnienia, mamy je opracować - Uśmiechnął się.
Wzięłam plik kartek do ręki i aż mi się nie dobrze zrobiło.
-Okey. To może po szkole przyjdziesz do mnie i zaczniemy już dziś ? - Wymamrotałam.
-Dobrze - Ponownie podniósł kąciki ust, odwrócił się i zamierzał wyjść.
-Czekaj, podam Ci adres ! - Uniosłam głos.
-Wiem gdzie mieszkasz - Puścił oczko i opuścił salę.
Nie wiem czemu ale miło mi się zrobiło..
4 Godziny Później
 Usłyszałam dzwonek do drzwi, z racji tego, że sama mieszkam zwlekłam się z kanapy i udałam się do wejścia.
-Hej - Zauważyłam przed sobą Marcela.
-Hej, Wejdź proszę - Zaprosiłam go gestem ręki.
-Dzięki, fajny domek - Skomentował.
-A Dziękuję bardzo. Napijesz się czegoś ? - Spytałam.
-Masz piwo ? - Usiadł w salonie, a mnie wmurowało.
Co Marcel i piwo o cholera..
-Tak, mam - Poszłam do kuchni i z lodówki wyciągnęłam dwie butelki schodzonego napoju.
-Trzymaj - Podałam odkapslowane piwo.
-Dzięki - Upił łyka.
-A więc od czego zaczniemy ? - Zapytałam
-Od rozmowy ? - Uśmiechnął się.
Kurczę muszę przyznać, że jego dołeczki podczas uśmiechu są takie urocze i jego zielone oczy za szkłami okularów. STOP. Co Ty w ogóle mówisz.
-Okey, chętnie - Zawtórowałam.
Czas leciał nieupłakanie z godziny 16:00, zrobiła się 21:00.... Dużo się o sobie dowiedzieliśmy.
-Przepraszam zasiedziałem się. Będę już leciał - Podniósł się z kanapy
-Nie czekaj. Zostań jeszcze. Zrobię coś do jedzenia i wgl. - Wstałam.
-No dobra ale pod warunkiem, że Ci pomogę.
-Pewnie - Zaśmiałam się.
Stanęłam przy wyspie i myślałam co mogę nam przygotować. Nawet nie zauważyłam kiedy Marcel zbliżył się do mnie i dzieliło nas kilka milimetrów.
-Marcel, co Ty robisz ? - Spytałam niepewnie.
Nic nie odpowiedział tylko wpatrywał się w moje oczy, a ja w jego usta, które były teraz moim celem. Ściągnęłam okulary chłopaka i oślepił mnie blask tęczówek Stylesa. On usadził mnie na blacie. Kolejno ściągnęłam jego krawat, sweterek i kiedy zaczęłam rozpinać koszulę przerwał mi.Spojrzałam ze zdziwieniem, a ten wpił się w moje usta. Całował tak świetnie. Nasze języki stały się jednością. Mam motyle w brzuchu. Pociągnęłam go za włosy, a ten wymruczał mi coś do ucha. Spojrzałam na niego i ujrzałam mega przystojniaka, którego gdzieś już widziałam. Ściągnął mi koszulkę i rozpiął stanik.
-Są ... idealne - Wyszeptał.
Sam za chwile pozbył się spodni i koszuli, a ja ze zdziwieniem patrzyłam na tatuaże loczka.
-Jesteś wytatuowany ? - Przejechałam po jego torsie.
-Dużo o mnie nie wiesz - Zrobił mi malinkę.
-Chodź pod prysznic - Przygryzłam płatek jego ucha....

-Zostań na noc - Uśmiechnęłam się.
-Czemu nie - Poruszył zabawnie brwiami
-Wyglądasz mega seksi - Poczochrałam mu włosy.
-Tak myślisz ? - Nie dowierzał.
-Tak. Poczekaj, mój brat ma u mnie kilka ciuchów. Zaraz coś Ci wybiorę - Pobiegłam do szafy.
-Trzymaj ! Przebieraj się ! - Pisnęłam.
-Matko ! Wyglądasz jak bóg seksu ! - Rzuciłam mu się na szyję
-To jak ? Zaczniemy spotykać się coraz częściej i na poważnie - Pocałował mnie
-Tak panie Styles - Wtuliłam się w ... ? Mojego chłopaka.

Tak właśnie poznałam Marcela Styles'a - męża i ojca naszej córeczki Darcy. Jesteśmy szczęśliwą rodzina, mamy wspaniałych przyjaciół, a w naszym życiu, pojawi się jeszcze jeden mały loczek... Mike
  
                          xxx Zuza :)

4 komentarze: