Siemka wam! Dzisiaj dodam wam tak jakby kontynuację Louisa! Na prośbę pewnej osoby. Wakacje coraz bliżej i takie ogłoszenie parafialne! Jutro wam dodam jeszcze imagine i w piątek. A jak zaczynają się wakacje to coraz rzadziej, ponieważ nie będzie mnie w mojej miejscowości tylko na wsi, więc imagine będą się dodawane co niedzielę, chyba, że stanie się jakiś cud! :D Nie przedłużam, Kocham was!
Imagine dla: Emilki ♥
Od naszej zgody lub jak kto woli ponownego bycia razem minęło trzy tygodnie i właśnie od tych trzech tygodni dowiedziałam się, że jestem w ciąży lecz mój chłopak nic jeszcze nie wiedział czekałam na odpowiedni moment. Leżałam w łóżku wtulając się w pościel. Poczułam jak z kuchni wydobywają się obłędne zapachy. Szczerze zdziwiłam się od kiedy Louis umie gotować? Z ciekawości zeszłam na dół do mojego chłopaka. Całe pomieszczenie pachniało znakomitą wonią. Louis coś nucił po nosem i przerzucał naleśnika. Podeszłam do niego po cichu, niczym kot. Złapałam w pasie mojego chłopaka i przytuliłam się do jego koszulki:
-Panno [Tw.im.] czyż nie miał być to śniadanie do łóżka?
-Tak, ale jak poczułam te zapachy nie mogłam się oprzeć i przyszłam sprawdzić - wyczułam jak Loui się uśmiecha, wyłączył kuchenkę i jednym zwinnym ruchem obkręcił się, a przy okazji mnie. Tak, że teraz ja stałam tyłem do niego. Unieruchomił mnie w swoim żelaznym uścisku i zaczął składać mi delikatne pocałunki na mojej szyi, schodził coraz niżej, czułam jak jego włosy łaskoczą mnie:
-Tomlinson! Przyprowadzam cię do porządku! - uśmiechnął się i powiedział.
-Ale wiesz, żebym cię puścił musisz mi dać nagrodę.
-Jaką nagrodę? - nie wiedziałam co ma na myśli.
-Pocałuj mnie, wiem że lubisz, abym to ja przejmował inicjatywę, ale tym razem chcę abyś to ty zrobiła - mój chłopak dalej mnie trzymał przy tym delikatnie kołyszac.
-Szczerze to nie wiem za co ale niech ci będzie - odwróciłam się do niego. Na początku złożyłam jeden mały pocałunek, który przerodził się w żarliwą walkę. Poczułam jak się uśmiecha u niego to częste zjawisko. Po chwili odsunęłam się i nic nie mówiąc wyszłam z kuchni.
*
Dzisiaj jednak nie wypalił pomysł z śniadaniem do łóżka, więc kulturalnie usiedliśmy przy stole w jadalni i zjedliśmy przyrządzone naleśniki. Muszę przyznać, że świetnie mu wyszły:
-Ej ale ja teraz na poważnie pytam. Skąd ty tak umiesz gotować?
-Bo ja często robiłem z siebie taką sierote. Ale to było zamierzone, bo kocham jak ty się denerwujesz. A dzisiaj tak spontanicznie przygotowałem takie banalne danie - najwidoczniej znowu udało mu się mnie zirytowac tą swoją szczerością. Odezwał się:
-I taką właśnie cię kocham - posłał mi całusa. Nie potrafiłam być na niego zła dłużej niż kilka sekund.
-Więc można by powiedzieć, że mnie wykorzystujesz - powiedziałam pewna siebie.
-Tak, ale robiłaś to z własnej woli, skarbie.
-Bezczelny jesteś. Już dzisiaj drugi raz mnie zdenerwowałeś. Może podbijesz licznik?
-Hmm.. może skorzystam, ale nie teraz - wstałam z miejsca i zaczęłam składać naczynia. Chłopak bacznie mi się przyglądał. Nie wiedziałam o co mu dokładnie chodzi. Wyniosłam naczynia do zlewu i zaczęłam je zmywać. Louis pojawił się w kuchni i nadal mi się przyglądał. Dziwne to było, odezwałam się:
-Czemu ty mi się tak przyglądasz?
-Wiem że to nie jest grzeczne mówić to kobiecie, ale wydaje mi się, że troszeczkę zgrubłaś - uśmiechnęłam się sztucznie, nie może mnie teraz rozgryźć.
-Zdaje ci się - powiedziałam spokojnie.
-Nie coś jest na rzeczy. Jeżeli by coś nie było, nie powiedziała byś tego tak spokojnie. Coś ukrywasz.
-Nic nie ukrywam Louis daj mi spokój!
-Okey spokojnie kochanie nie denerwuj się tak.
-Mógłbyś za mnie dokończyć zmywać? Źle się czuję - na jego twarzy wiedziałam jak się martwi. Podszedł do mnie i dał mi całusa w czoło:
-Idź się połóż. Dokończę za ciebie - w salonie położyłam się na kanapie i włączyłam telewizor. Tak to było kłamstwo, że się źle czuje. Ale musiałam jakoś wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji. Tak jak mogłam się spodziewać, w telewizji nic nie było ciekawego. Po około dziesięciu minutach Louis pojawił się w salonie usiadł koło mnie:
-I jak się czujesz? Lepiej?
-Tak, dziękuję.
-Za co mi dziękujesz? Za to, że pozmywałem naczynia? - zaśmiał się. Usiadłam koło niego i złapałam go za rękę:
-Za to że przy mnie jesteś. Że znosisz moje humory. Że podtrzymujesz mnie na duchu jak mam gorszy dzień. Rozśmieszasz mnie wtedy.
-Ale przecież to jest oczywiste - przytulił mnie - kocham cię nad życie! Jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie! Co ci przychodzi do głowy - mimowolnie popłynęły mi łzy, moczyłam mu koszulę i dopiero po chwili zwrócił na to uwagę. Puścił mnie z objęć i patrzył na mnie tymi swoimi błękitnymi tęczówkami:
-Widzę, że jest coś nie tak. Proszę cię powiec mi o co chodzi, chociażby była to najgorsza prawda - teraz łzy leciały mi strumieniami, pamiętam dokładnie jak jeszcze niedawno mówił, że nie chce jeszcze dziecka.
-Bo.. - zacięłam się nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa. Zauważyłam, że Louis nagle posmutniał i powiedział:
-Masz innego?
-Nie! Absolutnie nie! - podniosłam nieco głos. Co mu przyszło do głowy - nie wiem od czego zacząć, może lepiej będzie jak po prostu powiem prosto z mostu.. jestem w ciąży - wtedy szybko wstałam i pobiegłam do naszej sypialnii. Zamknęłam za sobą drzwi i przy nich usiadłam. Wiedziałam, że to już koniec. On musi się rozwijać jako gwiazda, a nie jako ojciec. Mój stan ciągle był taki sam. Płakałam. Usłyszałam jak ktoś siada po drugiej stronie i spokojny głos Loueh:
-Dlaczego uciekłaś i najważniejsze dlaczego płakałaś?
-Bo wiem, że ty jeszcze nie chcesz mieć dzieci. Więc jeśli chcesz mogę się spakować i po prostu zniknąć z twojego życia.
-Nigdy bym czegoś takiego nie powiedział! Abyś się odemnie wyniosła! Ty nie rozumiesz, że cię kocham! I jesteś dla mnie najważniejsza! Kocham cię całym sercem, a dziecko będzie uwięczeniem naszej miłości! Teraz będę mógł kochać dwie istotki ciebie i nasze dziecko! Dajesz mi wszystko co najlepsze! Otwórz drzwi proszę - powoli docierały do mnie wszystkie słowa. Czyli, że on pragnie tego dziecka? Tak jak mnie prosił otworzyłam drzwi. Wyglądałam chyba koszmarnie. Louis też płakał:
-Nie płacz, z mojego powodu nie jestem tego warta - złapał mój podbródek i złożył na mych ustach długi pocałunek.
-Jesteś warta wszystkich skarbów tego świata - uśmiechnęłam się, a on starł moje łzy. Usiadłam na łóżku, Louis kucnął przedemną i położył dłoń na moim brzuchu i powiedział:
-Nasz skarb..
xx Werka
Cudowne. <3
OdpowiedzUsuńOoo jakie słodziutkie *-*
OdpowiedzUsuńprzesliczny imagin cudowny dawno nie czytalam az tak obrago <3 Lou<3 slicznie go tu przedstawilas
OdpowiedzUsuń