Hejka kochani po tak długim okresie czasu! Trochę się tu zmieniło, z wyglądu oczywiście. Dodaję, wam kilku częściowego Liama. Od wakacji zmieniło się tutaj to, że coraz rzadziej będę dodawała imaginy, bo mnie nie ma. Ale w każdy weekend postaram się coś dodać. Może ktoś będzie wiedzieć co dalej będzie jak ktoś czytał pewną książkę. Tak robię tego imagine na podstawie książki. Na końcu napiszę jakiej. Historia jest wspaniała i niejedną osobę zaskoczy! Kocham was i zostawcie jakiś ślad po sobie. I napiszcie czy wam się podoba nowy wygląd! ;)
Właśnie zaczynają się wakacje. Mam siedemnaście lat. A rodzice? Rodzice wysyłają mnie do jakiejś zapchlonej dziury na południe od Londynu! Moja ciotka tam mieszka. Mam jeszcze młodszą siostrę - Ann ona jednak zostaje w domu. A moi rodzice poprosili mnie abym pomogła mojej ciotce - Nelly. Nie mogłam w takiej sytuacji odmówić. Wyjechałam wcześnie rano. Minęła niecała godzina, a już dojechałam na miejsce. Wyszłam z samochodu z moimi bagażami nawet nie pożegnałam się z moją matką. Na progu stała moja ciotka popatrzyła na mnie z wdzięcznym wzrokiem. Ja tylko odwróciłam głowę w drugą stronę. Weszłam do domu i ogarnął mnie szok. Jeśli tak to można powiedzieć. Stare szafki chyba z lat sześćdziesiątych. Sofa w salonie w podobnym stylu. Kredens na książki także. Ogólnie wystrój nie był za ciekawy, tak samo jak zapach. Ciotka zaniedbała swój dom po tym jak zostawił ją Max. Jej chłopak. Usiadłam w salonie i pierwsze co przybiło moje zainteresowanie to brak telewizora! W oddali widziałam tylko półki z książkami. Co najlepsze było tutaj tyle książek, że w niejednej bibliotece tyle nie ma co tutaj. Na kolana wskoczyła mi Tulisia kotka Nelly. Usłyszałam jak odjeżdża samochód mojej matki. Zaczęłam głaskać kotkę. Do domu weszła ciotka:
Właśnie zaczynają się wakacje. Mam siedemnaście lat. A rodzice? Rodzice wysyłają mnie do jakiejś zapchlonej dziury na południe od Londynu! Moja ciotka tam mieszka. Mam jeszcze młodszą siostrę - Ann ona jednak zostaje w domu. A moi rodzice poprosili mnie abym pomogła mojej ciotce - Nelly. Nie mogłam w takiej sytuacji odmówić. Wyjechałam wcześnie rano. Minęła niecała godzina, a już dojechałam na miejsce. Wyszłam z samochodu z moimi bagażami nawet nie pożegnałam się z moją matką. Na progu stała moja ciotka popatrzyła na mnie z wdzięcznym wzrokiem. Ja tylko odwróciłam głowę w drugą stronę. Weszłam do domu i ogarnął mnie szok. Jeśli tak to można powiedzieć. Stare szafki chyba z lat sześćdziesiątych. Sofa w salonie w podobnym stylu. Kredens na książki także. Ogólnie wystrój nie był za ciekawy, tak samo jak zapach. Ciotka zaniedbała swój dom po tym jak zostawił ją Max. Jej chłopak. Usiadłam w salonie i pierwsze co przybiło moje zainteresowanie to brak telewizora! W oddali widziałam tylko półki z książkami. Co najlepsze było tutaj tyle książek, że w niejednej bibliotece tyle nie ma co tutaj. Na kolana wskoczyła mi Tulisia kotka Nelly. Usłyszałam jak odjeżdża samochód mojej matki. Zaczęłam głaskać kotkę. Do domu weszła ciotka:
-Chyba Tulisia polubiła cię. Rzadko się zdarza, że od razu daje się pogłaskać.
-W czym dokładnie miałabym ci pomagać?
-Wiesz chyba, że jestem molem książkowym. Z Maxem założyłam antykwariat.
-Ale tu jego nie ma?!
-Niestety nie - ciotka natychmiastowo posmutniała.
-A gdzie telewizor?
-On zabrał. Przepraszam cię na chwilę muszę do łazienki - chyba nawet wiedziałam po co. Wypłakać się. I dlatego jeszcze nie mam chłopaka. Nie chce się z nikim wiązać. A potem co? Rozstanie? Płacz? Nie przespane noce? Nie dziękuję, ale to nie dla mnie! Poszłam sprawdzić stan lodówki. Otworzyłam i doznałam szoku. Jeden karton mleka i puszka z jedzeniem dla kota. Rozejrzałam się po tych zabytkowych szafkach i jedyne co znalazłam to jakieś szklanki, talerze oraz tutaj szok płatki śniadaniowe. Co prawda końcówka, ale zawsze coś zastanawiło mnie tylko co Nelly je na co dzień? Postanowiłam wybrać się na zakupy. Krzyknęłam krótkie:
-Wychodzę - i już mnie nie było w pomieszczeniu. Kojarzyłam trochę okolicę, chociaż mogłam się zgubić. Przyjeżdżałam tutaj jak byłam mała. I pamiętam że mini supermarket znajdował się na końcu ulicy na której mieszka ciocia. Ruszyłam właśnie w tą stronę. Gdy dotarłam na miejsce weszłam do supermarketu i poszłam w poszukiwaniu jakiejś żywności. Stałam właśnie przy pieczywie, a koło mnie stał nie powiem, że nie przystojny. Bo przystojny chłopak. Miał ułożone, brązowe włosy i tego samego koloru oczy. Był ubrany w zwiewną białą koszulkę i czarne spodnie, do tego takiego samego koloru trampki. Zwróciłam teraz bardziej uwagę na jego twarz. Idealne rysy. I właśnie w tym momencie popatrzył się na mnie. Speszona odwróciłam wzrok. Wzięłam chleb i ruszyłam do regału z nabiałem. Zapłaciłam za zakupy i już po chwili mnie tam nie było. Chyba w sumie były to najszybsze zakupy jakie do tej pory zrobiłam! Wróciłam do domu i przygotowałam sobie kanapki. Do końca dnia zrobiłam wiele pożytecznych rzeczy takich jak: wypieliłam cały ogród, bo Nelly chyba od czasu rozstania nawet tam nie zajrzała, posprzątałam w całym domu. Nudziłam się więc to wszystko zrobiłam. Później zaczęłam czytać jakieś żałosne romansidło, ale szybko mi się znudziło. Po czym poszłam spać tak minął dzień pierwszy. Czuję, że umrę tu z nudów.
*
Wstałam wcześnie rano. Wzięłam jakiegoś pożywnego batona i odszukałam moją ciotkę:
-Cześć ciociu. To jak idziemy dzisiaj do antykwariatu?
-Cześć [Tw.im.]! Tak właśnie chciałam ci to zaproponować!
-Lubię nowe doświadczenia, więc chętnie tam pójdę.
-Dziękuję ci. To za pięć minut czekaj na dole.
-Dobrze - poszłam do swojego pokoju i wzięłam swoją kurtkę i założyłam moje trampki. Mama nie oddała mi telefonu. Może myślała, że będę chciała jakoś uciec? Nie wiem o co chodzi, ale udało im się odciąć mnie od świata zewnętrznego. Mam nadzieję, że w antykwariacie będzie komputer. Wyszłyśmy z domu. Do antykwariatu było jakieś piętnaście minut drogi na piechotę. Bo w sumie to było na drugim końcu miasteczka. Okolica wydawała się na bardzo miłą. Po dwóch stronach ulicy stały przeróżne budynki. Był tu fryzjer obok warzywniak, a przed tymi budynkami stały dwie starsze panie. Uśmiechały się do nas. Gdy doszłyśmy na koniec ulicy zauważyłam antykwariat o nieco nie oryginalniej nazwie "Antykwariat Nelly i Maxa". Weszłyśmy do środka. Myliłam się tutaj dopiero była masa książek. Regały nie wyglądały na trwałe, a mimo to dały radę utrzymać taką masę książek. Po lewej stronie stało biurko, a na nim stary komputer i telefon stacjonarny. Wokół jakieś książki na mniejszych półkach i inne mniej ważne rzeczy. Po prawej regały z książkami i kilka foteli dla czytelników. Atmosfera jaka tu panowała była przyjemna. Usiadłam na krześle ciotka na drugim obok:
-Muszę włączyć komputer, bo załaduje się dopiero za pół godziny.
-Aha. Świetnie.
-Wiem, że nie jest tu jak z bajki, ale nie mam pieniędzy na lepszy sprzęt.
-Nie ciociu to nie oto chodzi, po prostu chciałam wysłać maila.
-Wiesz masz rację, może nie uda ci się wysłać. Idź do kawiarenki na przeciwko.
-Mam ci w czymś pomóc? Po to przyjechałam.
-Widzisz jaki tu duży ruch? Leć! Poradzę sobie - uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę wyczekiwaniej kawiarenki. Weszłam do środka w sumie nie patrzyłam na drogę i wpadłam na kogoś. Podniosłam mój wzrok do góry i okazało się, że to tam sam chłopak którego wiedziałam w sklepie:
-Przepraszam, nie patrzyłam się i tak niefortunnie wyszło - zaczęłam się tłumaczyć.
-Nic się nie stało - uśmiechnął się. Jeju, jaki on ma cudowny uśmiech! Nie wiedziałam co zrobić, więc po prostu poszłam w stronę kelnerki. Tak, tak. Powinnam do niego zagadać. Przecież nawet nie znam imienia! Wróciłam do rzeczywistości:
-Mogłabym skorzystać z komputera? - uśmiechnęłam się do młodej, szczupłej, ładnej i po prostu idealnej blondynki.
-Tak - odpowiedziała oschle. Szczerze? Nie wiedziałam o co jej chodzi podziękowałam i usiadłam przy najbliższym komputerze. Odtworzyłam moją skrzynkę pocztową i postanowiłam napisać wiadomość do mojej przyjaciółki:
"Jak tam w Brazylii? Mam nadzieję, że chociaż ty świetnie się bawisz. Ja tu nawet mam problem z internetem. Przepraszam, że nie odbieram telefonów, rodzice mi skonfiskowali. Kocham i tęsknię xx"
Raya jest moją przyjaciółką od w sumie nie dawna. Tak ma niewyparzony język, dlatego jej jeszcze nie mówiłam o tajemniczym i przystojnym chłopaku. W sumie ja zawsze jestem na doczepkę, ale nie mam innych żadnych przyjaciół. Wyłączyłam komputer i już kierowałam się w kierunku drzwi. Ten chłopak ciągle mi się przyglądał. Odwróciłam głowę w drugą stronę i szybko wyszłam z budynku. Przeszłam przez ulicę i weszłam do antykwariatu. Zamiast mojej ciotki był tam jakiś w podeszłym wieku facet!
-Co pan tu robi jeśli można spytać?
-Witaj [Tw. im.]! Jestem Stan znajomy twojej ciotki. Często tutaj przychodzę poczytać, chyba nie będę ci przeszkadzać?
-Raczej nie - odpowiedziałam niepewnie. Usiadłam na miejscu gdzie wcześniej, ciotka po chwili przyszła z kobietą. Z wieku podobna do Stana:
-[Tw. im.]! W końcu cię poznam! Nelly tyle mi o tobie opowiadała!
-Saro mogłabyś być tak miła i mówić trochę ciszej?
-W tym momencie nie! - poznałam się z nijaką Sarą. Bardzo rozgadaną starszą osobą okazała się. Szczerze nie wiem jakim prawem wszyscy tutaj mnie znają. Ale to nic. W tym momencie nie zastanawiałam się nad tym tylko nad tajemniczym, przystojnym chłopaku. Wieczorem postanowiłam pójść na spacer. Chciałam poznać okolice. Nie zważałam na to, że mogę się zgubić. Szłam polną dróżką. Gdzieniegdzie były drzewa. A po obu moich stronach rozciągały się szerokie łany pszenicy. Później pojawiały się łąki. Słychać było wspaniały koncert owadów nocnych. W oddali można było usłyszeć również żaby. Położyłam się na ziemi i przyglądałam się gwiazdom. Były piękne o tej porze roku. Nagle usłyszałam jakby ktoś lub coś kierowało się w moją stronę. Momentalnie wstałam. Patrzyłam się na postać. Zbliżała się. Nie wiedziałam co mam zrobić. Uciekać czy zostać. Chociaż i tak bym nie uciekła. Po prostu poruszyć się nie mogłam:
Świetny *-* Ile będzie części?
OdpowiedzUsuńNie wiem jeszcze dokładnie, ale to nie będzie w stylu 2, 3 części ;)
Usuń