Kocham ♥
http://www.youtube.com/watch?v=m5CE1yPDxAs
Dzisiejszego poranka wstałam z myślą najgorszego dnia w moim życiu. A miał być ten jeden cudowny.
Mimo iż niektórzy nie znoszą tego dla, ja go uwielbiam. Ale nie dzisiaj. Tak chodzi tu oczywiście o urodziny. Moje urodziny które są dzisiaj. Ale co to za celebracja tego dnia jak przy sobie nie mam nikogo? Rodzice za granicą, przyjaciółka mnie opuściła. Nie wiem co się stało, ale po prostu napisała głupiego sms'a i tym oto sposobem wszystko załatwiła. A mój chłopak? Również mnie zostawił dnia poprzedniego. Zapowiadał się naprawdę "cudowny" dzień. Wywlokłam się z łóżka i poszłam do kuchni zrobić sobie kawę. Dzisiaj niedziela, więc dzień wolny. Postanowiłam wyjść gdzieś na miasto. Pójść na spacer do parku lub po prostu zająć się sobą w jakiś sposób! Po wypiciu napoju, który powinien mnie z mocnić, udałam się do łazienki, aby wykonać poranną toaletę. Po piętnastu minutach byłam gotowa do wyjścia. Dochodziła godzina dziesiąta. Więc słońce i wysokie temperatury zawitały już na jakiś czas. Usiadłam na fontannie, uwielbiałam ją po prostu wydawała się jakaś taka magiczna. Może tu chodziło o to że po prostu jak byłam mała przychodziłam tutaj z rodzicami. Nie wiem. Ale wiem na pewno że to jest moje ulubione miejsce. Zastanawiałam się jak mam wypełnić sobie dzisiejszy dzień bo na prawdę nie miałam żadnych pomysłów. Moje intensywne rozmyślania przerwał jakiś chłopak. Na początku byłam na niego za to nieźle wkurzona. Ale jak zobaczyłam kto to od razu złe emocje uszły ze mnie i nie było po nich żadnego śladu:
-Louis co ty tu robisz?!
-Mógłbym to samo pytanie zadać tobie.
-W sumie nie bo ja mieszkałam i mieszkam w Londynie.
-Tak masz rację.
-Więc? Czemu już nie mieszkasz w Doncaster?
-Pamiętasz jak się poznaliśmy? Wtedy na koloniach?
-Tak, w sumie to były moje najlepsze wakacje.
-No widzisz, bo każde wakacje ze mną są udane.
-Nic się nie zmieniłeś.
-Masz rację. Wracając do tematu. Mieliśmy wtedy ile lat?
-Chyba siedemnaście tobie niewiele brakowało do osiemnastki.
-Tak. Pamiętam, że byłaś chyba pierwszą osoba która rozgryzła mnie w całości w tak krótkim czasie.
-Nigdy mi tego nie mówiłeś.
-Bałem się wtedy to przyznać. No nic, dowiedziałaś się jakie mam marzenia.
-Między innymi chciałeś śpiewać na wielkiej estradzie. Wierzyłam w to że ci się uda.
-I w sumie udało się i sądzę że miałem wiele szczęścia.
-A masz już wydaną płytę czy coś. Bo przepraszam, ale chyba nie słyszałam o tobie. Słucham radia, ale to też w minimalnym stopniu.
-Tak mamy wydane nawet dwie płyty i pracujemy nad następna.
-Jak to mamy?
-Ja nie śpiewam jako solista, tylko w zespole.
-Ej czekaj, czekaj nie gadaj że ty śpiewasz w tym jak to było. W tym zespole One, kurcze nie pamiętam dalej.
-One Direction, tak właśnie tam.
-To gratuluję! Wiedziałam wtedy że daleko zajdziesz. A czy w tym momencie nie powinno się na ciebie rzucić tysiące fanek?
-Niby tak, ale zmyliłem je.
-W jakiż to sposób jeśli można zapytać Tomlinson.
-Napisałem na Twitterze że idę do Tesco. A tak naprawdę przyszedłem do parku.
-A co jeśli nie wszystkie poszły do Tesco tylko udały się akurat do parku?
-To będziesz mnie ratowała, okey?
-Okey - w tym momencie zaczęliśmy się śmiać.
-A tak poza tym. Czemu taka śliczna dziewczyna jak ty nie jest ze swoim chłopakiem? - momentalnie posmutniałam.
-Nie wiem. Zapytaj się tego dupka który mnie wczoraj zostawił. Dzień przed moim urodzinami.
-Nie żartuj! Wczoraj cię zostawił, z świadomością tego, że dzisiaj masz urodziny?!
-Tak. Ja zawsze miałam takie szczęście to chłopaków, że każdy okazał się dupkiem.
-Dupkiem?! To mało powiedziane! Nie będę się wyrażał publicznie na temat twojego byłego. A i zapomniałbym wszystkiego najlepszego!
-Dziękuję, chociaż jedna osoba pamięta o mnie.
-Masz jakieś plany na dzisiaj?
-Wiesz zastanawiałam się nad tym co mam dzisiaj robić, ale nie nie mam żadnych planów.
-To pozwól, że ja ci zorganizuje czas. Może być?
-Wszystko abym nie była dzisiaj sama.
-Więc chodź! - złapał mnie za rękę i ciągnął w nieznanym mi kierunku.
-Mogę przynajmniej wiedzieć gdzie mnie zabierasz?
-Na początek aby tradycji stało się zadość idziemy na jakieś dobre ciacho!
-Myślałam, że mówisz o sobie!
-Zabawna jesteś, ale za to cię lubię.
-Dziękuję - biegliśmy tak jeszcze przez dobrą chwilę. Zatrzymaliśmy się przed moją ulubioną kawiarnią:
-To moja ulubiona kawiarnia, zaskakujesz mnie dzisiaj, ale w pozytywnym znaczeniu.
-Bardzo się z tego powodu cieszę. I też uważam że to najlepsza kawiarnia w Londynie. Robią tu najlepszą kawę, a ciasta są takie pyszne, że aż wychodzić się nie chce.
-Wiem coś o tym - uśmiechnęłam się. Weszliśmy do budynku i usiedliśmy przy najbliższym stoliku. Po chwili zjawiła się dobrze mi znana kelnerka. Posłała mi zdziwione spojrzenie:
-Witam. Czy państwo życzą sobie menu?
-Nie, obejdzie się bez tego - odezwał się mój towarzysz. Lenny, bo tak nazywała się ta kelnerka lekko się uśmiechnęła do Tomlinsona.
-A więc dla naszej solenizantki poproszę - przerwał i szepnął do mnie - co sobie życzysz?
-Dla mnie ciasto czekoladowe i kawę z mlekiem.
-Ja poproszę również ciasto czekoladowe i zwykła kawę - widać było, jak on działał na inne kobiety. Ja w sumie podczas kolonii się przyzwyczajałam i teraz w sumie mnie to nie wzruszało. Myślałam, że kelnerka zaraz nie wytrzyma i zemdleje jednak dała radę. Gdy odeszła od nas zagadałam do chłopaka:
-Opanuj się człowieku! Ta dziewczyna zaraz by zawału dostała tak ją czarowałeś!
-No wiem, ale mój urok osobisty jest taki niesamowity, że nie potrafię się powstrzymać.
-W tym momencie zachowujesz się jak jakiś narcyz!
-No dobra masz rację trochę przesadziłem. Przepraszam.
-Wybaczam. A tak w ogóle co u Stana?
-Wiesz dawno się z nim nie widziałem, miałem za dużo pracy, ale czasem z nim rozmawiam przez telefon. I w sumie u niego jak dawniej siedzi w Doncaster. Ma dziewczynę, ale nie pamiętam jak się nazywała. Mieli do mnie wpaść ostatnio tutaj do Londynu, ale wypadł nam jakiś wywiad i nici wyszły z naszego spotkania.
-A rozumiem.
-A ty czym się zajmujesz? - nie powiedziałam teraz, bo nasza cudowna kelnerka do nas zawitała. Tym razem Louis ani razu się na nią spojrzał. Gdy postawiła na naszym stoliku ciasta i kawy podziękowałam jej. Chłopak nadal nic się nie odzywał. Zauważyłam, że Lenny była nieco rozczarowana. Odeszła od naszego stolika ze smętna miną:
-Zaskakujesz mnie! Na prawdę. Na początku do niej zarywasz później ją kompletnie olewasz. Zadziwiasz mnie Tomlinson!
-No co miałem do niej nie zarywać więc ją olałem.
-Dobra nie ważne. Jedź!
-Normalnie jak moja mama, każesz mi jeść.
-Dzięki - powiedziałam z ironią.
-A wracając do rozmowy, czym obecnie się zajmujesz?
-Studiuję prawo.
-Czyli że będziesz prawnikiem czy kim?
-Tak prawnikiem, więc będę mogła się przyczynić aby cię zamknąć w więzieniu albo obronić cię.
-Hah. Wyobraziłem to sobie.
-Sądzisz że długo będziesz zwodził swoje fanki? W sensie chyba nie są aż tak głupie, aby szukać cię po każdym Tesco w mieście.
-One są zdolne do wszystkiego. Ale masz rację, wtedy jeśli je spotkamy będzie trzeba po prostu uciekać.
-Świetny pomysł! - zażartowałam - Muszę do toalety, zaraz wracam - chłopak kiwnął głową. Udałam się do toalety. Gdy z niej wyszłam doznałam nie małego szoku. Wokół naszego stolika, zgromadził się nie mały tłum fanek. W sumie nawet nie widziałam mojego towarzysza. Był gdzieś w tym tłumie, ale go nie widziałam. Zaczęłam przedzierać się przez dziewczyny. Chciałam chociażby dostać się do mojej torebki, którą zapomniałam zabrać. Louis chyba mnie dojrzał, widać było jak prosi o pomoc. Wydostałam się z pośród dziewczyn i udałam się do kelnerki:
-Lenny musisz uratować sytuację! Masz jakiś pomysł na to jak rozpłoszyć te fanki?
-Chyba mam jeden pomysł nie wiem czy podziała - wyszła zza lady - Przepraszam bardzo! Proszę o uwagę! - krzyknęła - osoby które nie są klientami naszej kawiarni mają obowiązek opuścić budynek. A druga sprawa przy stoliku nie może być więcej niż cztery osoby! Dziękuję! - szczerze nie sądziłam, że to podziała.
-Jak myślisz uda się? - szepnęłam.
-Jak nie to mam plan awaryjny - fanki zamiast wyjść z budynku. Usiadły przy stolikach.
-I tak nie uciekniemy.
-Ale widzisz już swojego chłopaka - zdziwiła mnie ta teza postawiona przez Lenny.
-Nie jesteśmy parą.
-A wyglądacie. No nic. Plan awaryjny. Zabieraj tego swojego chłoptasia i chodź na zaplecze - podeszłam do chłopaka.
-Idziemy stąd mamy plan.
-Widziałem że coś wykombinujesz - Louis jak na dżentelmena przystało zapłacił i udaliśmy się na tyły kawiarni. Automatycznie wszystkie fanki wyszły z budynku.
-Lenny i co teraz? One zapewne już są z tyłu!
-W sumie jest to do przewidzenia. Więc skoro one poszły na tyły, wy spokojnie możecie pójść głównymi drzwiami.
-Masz rację. Dziękuję ci że nam pomogłaś!
-Nie ma sprawy. A i jeszcze jedno. [t.i.] wszystkiego najlepszego!
-Dzięki! - szybko wyszliśmy z kawiarni. Okazało się że Louis niedaleko zostawił swoje auto. Bo bieganie w tą i z powrotem mnie już męczyło. Wsiedliśmy i ruszyliśmy. Znowu nie wiedziałam gdzie mnie ciągnie:
-Gdzie tym razem, mnie zabierasz?
-Wiesz czasem każdy chce wrócić do młodości, więc jedziemy do wesołego miasteczka!
-Żartujesz sobie?!
-No co no? To jest świetny pomysł, a z resztą ja miałem zorganizować ci czas więc organizuje. Nie mów mi tylko że nie lubisz wesołego miasteczka.
-Lubię, ale ja mam dwadzieścia jeden lat!
-A ja niedługo będę miał dwadzieścia dwa i co? Wiek to tylko cyfra zobaczysz będzie fajnie! Zaufaj mi.
-Zaufam, ale mam nadzieję, że nie spotkamy tam więcej fanek, bo w sumie nie chce mi się już biegać.
-Nie marudź! Ja się z takim tłumem muszę się zmagać codziennie.
-W sumie masz rację - gdy dotarliśmy na miejsce byłam pesymistycznie do tego pomysłu nastawiona. Ale gdy weszliśmy na pierwszą kolejkę zmieniłam zdanie i postanowiłam bawić się jak nigdy. W końcu to mój dzień. W jednym z konkursów wygrałam ogromnego miśka. Louisowi coś dzisiaj nie szło, z czego miałam niezły ubaw, bo w sumie on w ogóle się nie starał tylko się wygłupiał:
-Jesteś naprawdę niesamowity! - powiedziałam to zajadając się watą cukrową - wstałam dzisiaj z myślą że to będzie najgorszy dzień w moim życiu, a dzięki tobie wcale taki nie jest. Twoim towarzystwem i wygłupami rozbawiłeś mnie do takiego stopnia, że zapomniałam o wszystkich zmartwieniach.
-Nie mógłbym zostawić ciebie samą w taki dzień. Należało to się tobie.
-Ale i tak ci dziękuję. Moglibyśmy pojechać jeszcze do parku? Do fontanny?
-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem - uśmiechnął się. Poszliśmy do samochodu. Na szczęście odbyło się bez większych komplikacji. Nie musiałam biec. To się liczyło.
-Chyba będzie padało - odezwał się chłopak, odpalając w tym samym czasie silnik.
-Oto właśnie chodzi.
-Nie rozumiem cię. Chcesz jechać do parku mimo że zaraz będzie padał deszcz?
-Tak. Wiesz co? Lenny dziwnie nas oceniła?
-To znaczy?
-Doszła do jakiegoś dziwnego wniosku, że jesteśmy parą.
-A to by było takie dziwne? - patrzył cały czas przed siebie.
-Nie wiem, ale to w sumie.. dobra nieważne - wyszłam w tym momencie na prawdziwą idiotkę.
-Ej mała nic się nie stało - uśmiechał się - no dobra jesteśmy na miejscu co teraz?
-Idziemy do fontanny - usiedliśmy przy niej i teraz wystarczyło tylko czekać. Po pięciu minutach Louis nie wytrzymał i odezwał się:
-Powiedz mi w jakim celu mnie tu zaciągnęłaś?
-Czekam na deszcz.
-Ale.. już nic nie rozumiem - westchnęłam.
-Mam do ciebie prośbę. Spełnisz moje marzenie z dzieciństwa?
-A tak dokładniej to jakie marzenie.
-Chciałam zatańczyć w deszczu. Przy tej fontannie.
-To się da spełnić - posłałam mu lekki uśmiech. Po pięciu minutach na ziemi zaczęły pojawiać się pierwsze oznaki deszczu. Louis wstał i podał mi dłoń:
-Zapraszam panią do tańca - wstałam i zaczęliśmy taniec. Było cudownie, po chwili deszcz rozpadał się na dobre. Tańczyliśmy na różne sposoby. Na początku z powagą i wszelką elegancją, następnie nasz taniec przerodził się w coś podobnego do tańca, chociaż niekoniecznie. Bo robiliśmy jakieś przedziwne piruety. W tym wszystkim było dużo śmiechu. Gdy skończyliśmy byliśmy cali mokrzy lecz to mi nie przeszkadzało:
-Wiem że to twoje urodziny i tak dalej, ale czy spełnisz moje życzenie?
-Tak - zgodziłam się nawet nie pytając o co chodzi. Louis uśmiechnął się łobuzersko.
-Zawsze chciałem pocałować kogoś w deszczu. Czy spełnisz moją prośbę? - nie sądziłam, że on coś do mnie czuje. W sumie sama nie byłam pewna swoich uczuć, ale bez chwili zastanowienia zatopiłam swoje wargi w jego. Staliśmy tak jeszcze przez chwilę. Teraz nawet nie czułam zimna. Ta mała czułość rozpaliła mnie od wewnątrz:
-Dziękuję - szepnął mi do ucha. Wtuliłam się w chłopaka.
-To ja ci dziękuję - to są moje najlepsze urodziny w całym moim życiu.
-I wszystkiego najlepszego! Kocham cię - tyle w sumie mi wystarczyło. Tomlinson zrobił mi najlepszy prezent na świecie. Dał mi siebie. Tą romantyczną chwilę przerwało moje kichnięcie:
-Może chodźmy do domu zanim dostaniesz zapalenia płuc?
-Tak masz rację - Louis objął mnie i razem poszliśmy do jego samochodu.
-To gdzie teraz? - spytał się. -Do mojego domu! Na gorąca herbatę!
-Dobry pomysł - wtuliłam się do mojego misia, a Louis włączył ogrzewanie w samochodzie, bo mimo iż temperatury nie są niskie to z powodu, że byłam cała mokra było mi zimno. Po chwili zasnęłam, byłam zmęczona z powodu całego szalonego dnia. Obudziłam się u mnie w łóżku jego jednak nie było. Wstałam raptownie i pobiegłam na dół. Znalazłam Tomlinsona w salonie chciałam mu zrobić niespodziankę, ale mój katar zwyciężył i kichnęłam. Chłopak natychmiastowo się odwrócił:
-Chciałaś mnie jakoś zaskoczyć czy planowałaś zamach?
-Chyba to drugie - usiadłam koło niego i wtuliłam się w jego tors.
-Nieładnie z twojej strony, skarbie.
-Bałam się, że mnie zostawiłeś.
-Ciebie? Nigdy.
-Która godzina?
-Dochodzi dwudziesta druga.
-Zamierzasz dzisiaj zostać u mnie?
-Jeśli mnie nie wyrzucisz to zostanę.
-Idę się trochę ogarnąć i zaraz do ciebie wracam.
-Będę czekał - poszłam do łazienki wziąć prysznic. Przebrałam się w piżamy i poszłam do kuchni przygotować herbatę. Po pięciu minutach gorący napój był już gotowy. Weszłam do salonu. Mogłam się w sumie spodziewać, Louis zasnął. Przykryłam go kocem, wypijam herbatę i również poszłam spać. Mogę otwarcie powiedzieć, że to był najcudowniejszy dzień w moim życiu.
xx Werka
Cudny. Wszystkiego najlepsze.♥ Jutro zapomne
OdpowiedzUsuń♥ Wszystkiego Najlepszego ^^
OdpowiedzUsuńA imagin cudny ♥
mam pytanie z kat masz ten kursor myszki? :D ♥
Wszystkiego Najlepszego i spełnienia marzeń ^^ A imagin świetny ; )
OdpowiedzUsuńSuuuper! Bombowy imagin ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba :))
Czekam na nn!
Weny ;*
Zapraszam do sb
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
Imagin jest genialny ;) HAPPY BIRTHDAY TO YOU !!! Zycze ci zebys jutrzejszy dzien spedzila jak najlepiej i wszystkiego co tam sobie jeszcze zyczysz ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne lofff ♥
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM DO SIEBIE xx
http://onedirectionrprt.blogspot.com/