czwartek, 26 grudnia 2013

#58 Harry część 2

Heeej! Czo tam u was? Jak tam święta? Ja się strasznie lenię xd ale to nic! Przychodzę tutaj do was z drugą częścią imagine, może nie za długi, ale coś tam jest. Miłego czytania kociaki :D

Wyszłam dzisiaj trochę wcześniej z pracy. Co jest dziwne, że szef pozwolił nam na to. Nigdy to się nie zdarza, ale w sumie mało mnie to obchodzi. Ważne, że mam już wolne. Jako dzisiejszy plan postawiłam sobie, że pójdę dzisiaj do tej kawiarni, na prawdę zależało mi na rozmowie z tym chłopakiem. Oczywiście, aby nie dawać zbytnio wielkich znaków, że tam specjalnie idę wzięłam jakąś książkę. Tak to będzie dobra przykrywka. Byłam już na ulicy na której znajdowała się dana kawiarnia. Weszłam i od razu poczułam tą przyjazną, rodzinną atmosferę. Serio, rzadko się zdarza, że w kawiarni czuję się jak we własnym domu. Usiadłam przy tym samym stoliku i wyjęłam książkę. Jak się okazało, akurat wzięłam ze sobą 'Cień wiatru' Zafón'a. Byłam w sumie w połowie książki i sądzę, że zaraz znowu zatopię się w lekturze. Bo na prawdę ta książka wciąga. Nie minęło dosłownie pięć minut, gdy przy mnie znalazł się kelner? Tak kelner Harry. Podniosłam wzrok i spojrzałam na chłopaka. Jak zwykle uśmiech z jego twarzy nie znikał:
-Witam panią ponownie - przywitał się elegancko.
-Witam, panie Styles. Czy pan jest tutaj kelnerem?
-Tak. Jak już wspominałem lub i nie, moja matka prowadzi tą kawiarnię. Ja z siostrą jej pomagam. Więc, co pani sobie życzy - wyglądało to trochę jakby to były tylko żarty, że odnosimy się tak do siebie formalnie. Ale szczerze nienawidziłam jak ktoś z mojego wieku zwracał się per pani.
-Poproszę herbatę z cytryną - chłopak skinął głową.
-Za dosłownie pięć minut będzie miała pani swoje zamówienie - odwrócił się i zaczął iść w stronę kuchni, tak podejrzewam. Aby sukcesywnie wykorzystać ten czas, zatopiłam się w tej niesamowitej historii. Ku mojemu zaskoczeniu zamówienie przyniosła mi ta sama kelnerka co wczoraj. Bodajże siostra Harrego. Uśmiechnęłam się i grzecznie podziękowałam. Nie wiedziałam dlaczego to on nie przyniósł mi tej herbaty. Zaczęłam popijać swój napój, gdy nagle ktoś znacząco odchrząknął:
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale czy mógłbym się do pani dosiąść? - tak to był on.
-Oczywiście - odpowiedziałam krótko i powróciłam wzrokiem na kartki książki.
-Przeszkadzam ci? - czyli już skończyliśmy z pan, pani?
-Nie.
-W takim razie byłoby miło gdybyś na chwilę przestała czytać tą pasjonującą książkę - odłożyłam ją na stolik i spojrzałam w jego oczy.
-Jest pan zadowolony? - podniosłam jedną brew, on uczynił to samo, jednak widać było, że był nie co zdezorientowany.
-Tak - nastąpiła niezręczna cisza, którą postanowiłam od razu przerwać.
-Dlaczego wczoraj od razu nie powiedziałeś, że to ty napisałeś tą piosenkę?
-Nie wiedziałem jak zareagujesz.
-A miałabym jakoś się przestraszyć czy coś?
-Nie. Nie wiedziałem czy ci się podobała, ale chyba jednak przypadła ci do gustu.
-I to bardzo - powiedziałam ciszej. On tylko ukazał rząd białych zębów.
-Cieszę się z tego powodu.
-Jak panu minął dzień, panie Styles? - nie wiedziałam o co zapytać, więc pytałam o takie banały.
-Bardzo dobrze, a pani?
-O dziwo również, dziękuję - po chwili nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać. Chłopak, który mi towarzyszył chyba nie wiedział o co mi do końca chodzi i był trochę zagubiony.
-Z czego się pani śmieje? - uspokoiłam się i próbowałam powstrzymać śmiech.
-Z tej całej formalności. Z tego, że zwracasz się do mnie pani. Ogólnie nie znoszę tego i byłoby miło jakbyśmy przestali tak do siebie mówić.
-Niech będzie, (t.i.)
-Od razu lepiej - uśmiechnęłam się najszczerzej jak potrafiłam.
-Mam propozycję.
-Jaką?
-Może pójdziemy na spacer? - spojrzałam przez okno, padał śnieg, było zimno. Nie!
-Chętnie bym wykorzystała tę propozycję, gdyby było ciepło i świeciło słońce - przekręcił lekko głowę w bok.
-Nie daj się prosić. Zima jest cudowna! Zobaczysz nie jest aż tak zimno, a śnieg? Chyba tak bardzo nie zawadza - toczyłam wewnętrzną walkę. Tak czy nie. Postanowiłam, że jednak udam się na ten spacer.
-Okey. Ale jak będzie mi za zimno od razu idę do domu.
-Zgadzam się - wstaliśmy od stolika, wcześniej położyłam pieniądze za herbatę i podeszłam do wieszaka, gdzie był mój płaszcz. Po chwili pojawił się przy mnie Harry. Był już ubrany i jako dżentelmen pomógł mi się ubrać. Gdy wyszliśmy z budynku od razu poczułam zimne, nieprzyjemne powietrze. Próbowałam to ignorować chodź było ciężko. Szliśmy zaśnieżonymi uliczkami Londynu, rozmawiając przy tym o wszystkim i o niczym:
-Niedługo święta, wyjeżdżasz gdzieś? Do rodziny? Chłopaka? - spytał się mnie. Tak to było zupełnie niewinne pytanie, ale uderzyło mnie i dotknęło w pewien sposób.
-Nie - mój nastrój momentalnie się popsuł i miałam ochotę powrócić do domu. Zamknąć się w moim pokoju i pocierpieć w samotności - jest mi zimno i chcę już wrócić do domu - powiedziałam dosyć niewyraźnie, ale miałam nadzieję, że chłopak mnie zrozumiał. Próbowałam z całych sił uciec wzrokiem od jego oczu. Wiedziałam, że wtedy po prostu bym się rozpłakała.
-(t.i.) wszystko w porządku?
-Tak - uśmiechnęłam się sztucznie, ale nadal nie patrzyłam w jego oczy - po prostu chcę wrócić do domu.
-Widzę, że coś się dzieje.
-Nic się nie dzieje - krzyknęłam. On tylko mnie przytulił, nic nie mówił. Może to trochę za wcześnie na taki czuły gest, ale byłam mu wdzięczna, że akurat teraz tutaj był ze mną. Ale nie chciałam płakać przy nim - Na prawdę, chcę pójść do domu.
-Odprowadzę cię.
-Nie, dziękuję.
-Rozumiem. Nie będę naciskał. Jeśli będziesz czegoś potrzebowała, masz tu mój numer telefonu - podał mi małą karteczkę - trzymaj się - rzucił na odchodne i ruszył w przeciwnym kierunku. Sama jednak udałam się do swojego domu. Aby móc przepłakać i może w końcu zapomnieć o tych cholernych wspomnieniach.

xx Werka

3 komentarze:

  1. Ta część jest rewelacyjna! Kocham tego bloga. Naprawdę cudnie piszecie. Zazdroszczę takiego talentu i pomysłowości. Wesołych Świąt i szczęśliwego nowego roku , który mam nadzieję przyniesie Wam nowe i ciekawe pomysły na imaginy <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Aww slodkie
    Czekam na kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń