sobota, 24 maja 2014

#87 HARRY

No hej!
W sumie, to nie wiem, co mam do powiedzenia dla Was. To może tak, po pierwsze sorki, że dodaję coś tak późno, a po drugie to wielkie dzięki za jakiekolwiek komentarze! One tak bardzo mnie motywują i w ogóle! :) Bardzo dziękuję i mam nadzieję, że ten imagin nie jest taki denny, jak mi się wydaje! Miłego czytania!
PS. Chętnych zapraszam na swojego bloga FOLLOW YOUR DREAMS


- Dobrze, panno T.I. Czy rozpoznaje pani kogoś z tych osób?- jego ton głosu przeszył moje ciało. Patrzyłam jak zaczarowana w szybę przede mną. Nigdy nie myślałam, że znajdę się w tym miejscu, a zwłaszcza z powodu Niego.
-T.I.-
-Oj, przepraszam- na mojej twarzy pojawił się jeden wielki rumieniec.
-Za co? Po prostu popatrz na tych mężczyzn i powiedz mi, który z nich to zrobił- komendant z powagą spojrzał prosto w moje oczy, jakby chciał, starał się wymusić na mnie, żebym to zrobiła, żebym zdradziła miłość swego życia.
  Kolejny raz popatrzyłam na ciemną szybę. Stało tam wielu mężczyzn. Co do cholery on tam robił? Każdy z nich czymś się odznaczał. Ten z numerem jeden był niski, ale cechowały go rude, aż czerwone włosy. Obok niego, dwójka, był tzw. koksem, trzeci- setki tatuażów, czwórka- otyły i z odrażającym trądzikiem, piąty - chudy, bardzo, niemal każde ubranie wisiało na nim, niczym na wieszaku i szóstka- On.
  Wyróżniał się tym boskim wyglądem, tą urodą, sobą. Był po prostu idealny, jedyny. Nawet w takiej dość dramatycznej chwili, patrzyłam na Niego, jak... no... jak na swoją własność. Przez chwilę poczułam dziwne uczucie, On również na mnie patrzył. Mimo tego, iż nie powinien wiedzieć, że tam jestem, po drugiej stronie, to On wpatrywał się prosto w moje oczy, to było dziwne, a zarazem cudowne. Taka jakby niewidzialna więź pomiędzy nami.
-T.I. odpowiesz mi, czy nie?- głos policjanta stawał się coraz surowszy. - Wiem, że musi to być dla ciebie coś, siedzieć tutaj i prawdopodobnie posyłać swojego znajomego, czy tam kochanka do więzienia, ale musisz mi pomóc, nam wszystkim, a zwłaszcza dla swojego ojca.-
  Wiedział, jakich argumentów użyć. Poczułam niemiłe szczypanie w okolicach oczu i nim się zorientowałam, po moim policzku leciała jedna zagubiona w drodze łza. Mężczyzna odruchowo podał mi chusteczkę. Wzięłam ją i delikatnie wytarłam twarz, starając się nie zmyć makijażu. Co ja gadam, i tak już na pewno wyglądam jak dziwadło, więc co mi po tym?
-Przepraszam, nie powinienem wspominać o twoim ojcu-
-Nic się nie stało, to tylko drobiazg- policjant popatrzył się na dziwnie. Tak, brawo T.I. Nagła śmierć ojca to drobiazg! - To znaczy, nie to miałam na myśli-
-Rozumiem, nie tłumacz się- uśmiechnął się lekko do mnie- Ale to nie zmienia powodu, żebyś nie wskazała winowajcy, T.I. Przecież wiesz, że jeżeli nam nie pomożesz, to ten gnojek może zabić i obrabować jeszcze setki osób takich, jak twój ojciec, a co najgorsze, potem możesz i ty być w niebezpieczeństwie- normalnie, gdyby ktoś nazwał Harry'ego gnojkiem, pewnie odpyskowałabym czymś innym, ale nie dzisiaj. Dzisiaj to zbyt poważna sprawa.
-Wiem, że to ważne, ale ja sama nie wiem, czy moje oczy nie zrobiły mi wtedy jakiegoś kawału. Ja nie chcę posyłać niewinnego człowieka do więzienia.-
-Rozumiem- nagle w pokoju rozległ się dźwięk z jego kieszeni- Wybacz, muszę iść- przykładając komórkę do ucha wyszedł, ledwo zamykając
drzwi. Miałam chwilę na oddech.
  Znowu spojrzałam na Niego. Nadal do mojego umysłu nie mogło dojść, jak ktoś taki mógł zrobić coś tak okropnego? Ze zmęczenia oparłam się o krzesełko...


-Harry, debilu!- chłopak przerzucił mnie przez ramię i biegł, kierując się na wodę. Jego umięśniony tors błyszczał w słońcu, niczym diamenty.
-Puść mnie i to już!- krzyczałam, uderzając pięściami o jego nagie plecy.
-Jak sobie życzysz, skarbie- nie minęła sekunda, a ja już wylądowałam w wodzie. Wypłynęłam na brzeg mokra, niczym... nawet nie wiem, co mogło być tak mokre, jak ja wtedy.
-Jesteś debilem!-
-I tak mnie kochasz- puścił mi oczko....

-Mamo, tato, to jest Harry- rodzice wpatrywali się w niego, jak w obrazek. Jest dobrze.
-Dobry wieczór- chłopak posłał im ten cudowny uśmiech, którym zawsze mnie rozbrajał. Moja mama zaprosiła nas do stołu.
- A czym się zajmujesz, Harry?- zaczęło się przesłuchanie mojego ojca.
-Aktualnie studiuję w szkole wyższej-
-A co dokładnie?-
-Yyy- popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem- Ekonomię- uśmiechnął się ponownie do ojca i zaczął jeść. Kłamstwa, kłamstwa, kłamstwa...

-Harry, nie widziałeś złotego zegarka? Jeszcze przed chwilą tutaj leżał- wskazałam na komodę.-
-Nie, a co, coś się stało?- ukradkiem zobaczyłam, jak chłopak chowa coś do swojej kieszeni, to coś zaskakująco błyszczało...

-T.I.- jego głos wyrwał mnie ze świadomego snu. Harry stał, tam gdzie przed chwilą, znowu wpatrywał się we mnie błagalnym wzrokiem.
-T.I. słonko, przecież wiesz, że to nieprawda. Ja niczego nie zrobiłem. Kochanie, to nie moja wina. Przecież wiesz, jak ciebie kocham- chłopak podszedł do szyby - T.I. ja wiem, że ty tutaj jesteś i wiem, że znasz prawdę i tylko prawdę powiesz. Kochanie, to nie moja wina. Wiem, że widziałaś, to co widziałaś, ale to nie tak, jak myślisz, to na pewno nie ja zawiniłem, to wina twojego ojca- może i bym mu uwierzyła, ale tego było za wiele. Szybko wstałam i chyłkiem wyjrzałam za drzwi.
  Policjant wrócił do pokoju. Harry stał już na swoim miejscu. Mężczyzna usiadł na biurku i czekał na moją odpowiedź.
-No więc? Powiesz mi w końcu co i jak?- może kierowały mną emocje, a może po prostu miłość do ojca...
-Numer 6- powiedziawszy to wstałam i wybiegłam z pomieszczenia, zatrzaskując za sobą drzwi. To był już koniec...

xxOla

4 komentarze: