Tak, no... znowu hej!
Nie wierzę, ale dodaję drugi imagin tego samego dnia! Po prostu jakaś taka wena, czy coś w tym rodzaju, no, ale ten i wcześniejszy z Harrym są baaaaardzo podobne!
Liczę na wasze opinie! :)
Nie wierzę, ale dodaję drugi imagin tego samego dnia! Po prostu jakaś taka wena, czy coś w tym rodzaju, no, ale ten i wcześniejszy z Harrym są baaaaardzo podobne!
Liczę na wasze opinie! :)
-T.I. mówię to jeszcze raz, powiedz mi wreszcie, gdzie on jest- wzrok komendanta powędrował automatycznie w moją stronę. Poczułam, jak po moim ciele przechodzi wiele ciarek i dreszczy.
-A ja jeszcze raz mówię, że nic ci nie powiem- spojrzałam złośliwie na policjanta z nadzieją, że da sobie już wreszcie ze mną spokój. W sumie, to wszystko trwa już cały boży dzień! Uff! Gdybyśmy wtedy uważali! Mówiłam, że lepiej zamaskować się, ale nie, pan Malik jest zawsze ode mnie mądrzejszy. Tak, ale mimo jego bardzo wysokiego IQ ( wyczuwacie ten mały sarkazm?), siedzę tutaj od rana i przeżywam prawdziwe katusze, by nie zdradzić naszej kryjówki.
Komendant głośno wypuścił powietrze i usiadł na biurku. Wziął dużego łyka zimnej już za pewnie kawy i ze skwaszoną miną przejrzał akta. Moje akta.
-T.I. posłuchaj mnie, jak powiesz mi, gdzie jest wasza baza, to zataimy fakty. Nie będziesz winna, ale pomóż nam. Przecież wiesz, że on ciebie wystawił. Nie utrudniaj tego- znowu spojrzał na mnie, ale tak jakoś... inaczej. Wyglądało to, jakby błagał mnie, żebym w końcu zdradziła swój największy sekret...
-Posłuchaj- spojrzałam na naszyte imię na jego niebieskiej koszuli- Paul, możecie mi wmawiać co chcecie, ale ja i tak nic wam nie powiem, a Zayn, on wróci po mnie- oparłam się dłońmi o blat biurka.
-Rób, jak uważasz. I tak najbliższe godziny spędzisz tutaj- policjant wstał i ruszył ku wyjściu. - Zostawię ciebie tutaj samą, może namyślisz się w końcu.-
-Chyba prędzej nastąpi koniec świata- wysyczałam gniewnie.-
-Mamy wiele czasu, nie spiesz się- powiedział na odchodnym i... zniknął.
Z wściekłością kopnęłam swoje krzesełko. Trochę zabolało... A może oni mają rację, może Zayn nie wróci? Może ja miałam być tylko przynętą dla gliniarzy. Może po prostu byłam jego marionetką, a on za często ciągnął za sznurki, manipulował mną... Nie, to nie może być prawdą. Ja i Zayn rozumiemy się jak dwa łyse konie. Tylko, jak mam wytłumaczyć to, że zostawił mnie na pastwę policji? Nie wiem, co już o tym myśleć.
Znowu usiadłam na krześle i opierając się łokciami o biurko, złapałam się za głowę. Tak wiele myśli zapełniało mój ledwo żywy umysł. Przeniosłam swój rozkojarzony wzrok na leżącą obok gazetę. Nagłówek mówił sam za siebie : ,,Gang złodzieji znowu atakuje". Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam czytać.
,, W nocy z 3-4 sierpnia, skradziono wart 100 mln obraz francuskiego artysty. Media i inne źródła uważają, że może to być sprawką sławnego gangu, który przez rok obrabował wiele kosztownych miejsc."
,,To już siódme takie obrabowanie- mówi komisarz McCartney dla naszych dziennikarzy.- Uważamy, że za tym wszystkim stoją T.I. T.N. i Zayn Malik."
Przewróciłam na następną stronę, a tam dużymi literami pisało:
POSZUKIWANI:
T.I. T.N. - 20 lat
Zayn Malik- 21 lat
Uwaga! Mogą być uzbrojeni!
Pff! Tak, na pewno. Mamy swoją święta zasadę, żeby w biały dzień nie chodzić z bronią, bo to za bardzo rzuca się w oczy. Jedyne co możemy mieć, to pospolite rzeczy takie, jak gaz pieprzowy.
Z zamyśleniem spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. Wybiła 12. Tak, ja i Zayn zawsze o tej porze jeździliśmy do parku i jak normalna para, trzymając się za rękę, przechadzaliśmy się, zapominając o strasznej rzeczywistości, żyjąc tu i teraz. Dzisiaj pewnie też zrobilibyśmy to, ale, no, zawsze jest jakieś ale...
Do pomieszczenia wparował komisarz Paul. Po części ucieszyłam się, że będę miała jakieś towarzystwo, ale wiedziałam, że będzie mnie to kosztowało setką pytań, na które i tak nie odpowiem.
-No więc T.I. przemyślałaś wszystko, czy dalej będziemy musieli się męczyć swoją osobą?-
-Mówiła, że nic nie powiem-
-Dobrze. To może zapytam inaczej... Co się stało, że wpadliście policji prawie prosto w ręce? Przecież mówią, że jeszcze nikt was nie złapał. Prawie zawsze uciekacie, zacieracie ślady i koniec. -
-To nie było wcale planowane-
-Domyślam się- prychnął głośno- Ale, czy możesz chociaż mi powiedzieć, jak i dlaczego?-
-Co jak i dlaczego, nie rozumiem ciebie!- gniewnie spojrzałam prosto w jego oczy.
-Jak udawały się wam przez tyle ukryć i dlaczego tym razem wam się nie udało?-
-Co za głupie pytania! Nigdy na nie nie odpowiem!- krzyknęłam.
-Dobrze, ale nie ukrywam, że to bardzo mnie intryguje. Po prostu zadziwiacie mnie-
-Autografów nie rozdajemy- powiedziałam złośliwe, by choć trochę speszyć komendanta.
-Wygląda na to, że dzisiaj się nie dogadamy. Zapraszam więc ciebie do twojej celi- wskazał dłonią na metalowe drzwi. Niechętnie wstałam i ruszyłam ku wyjściu...
Cela była okropna. Panował tam nieprzyjemny mrok, czuć było stęchlizną i alkoholem. Cóż, lepsze to niż nic... Ze zmęczenia położyłam się na łóżku i zaczęłam rozmyślać nad... wszystkim. Mogłam tutaj nie siedzieć, tylko już bawić się w jakimś klubie, czy robić coś innego.
Jak Zayn po mnie przyjdzie, to im wszystkim pokaże. Tak, wtedy ten Paul i reszta gliniarzy pozna gniew Malika. Uśmiechnęłam się pod nosem i spojrzałam na okno. Widok był zdumiewający. Księżyc świecił w całej okazałości.
Gdyby nie ego Zayna, pewnie by mnie tu nie było. Wczorajszy napad miał być ostatnim, przynajmniej on tak mówił. Mieliśmy obrabować dom jakieś dzianej laski i zabrać obraz wart sporo hajsu. Niestety, zostaliśmy przyłapani na gorącym uczynku, bo pan Malik uważał, że teren jest czysty bez wcześniejszego patrolu. Brawo mu za to!
Gdzie on jest?! Przecież był przy mnie jeszcze wtedy, gdy uciekaliśmy przed glinami, a potem rozpłynął się w powietrzu. Może on naprawdę mnie wystawił? Ale nie, przecież byłam jego dziewczyną, osobą, której z wszystkiego się zwierzał, którą kochał najmocniej na świecie i nigdy by nie skrzywdził - jego słowa. Pamiętam nasze pocałunki przy blasku księżyca, kiedy uciekaliśmy z Paryża i akurat zatrzymaliśmy się przy jakimś parku.
Przekręciłam się na drugi bok i zamknęłam oczy. On po mnie wróci... na pewno...
-Skazuję T.I. T.N. na 25 lat więzienia bez prawa zwolnienia warunkowego. Oskarżona jest winna wszystkim napadom, działała w gangu narkotykowym- te słowa uderzyły z wielką siłą, odbierając mi powietrze. Czułam, że zaraz umrę. Spojrzałam ukradkiem na zegar... jego tykanie doprowadzało mnie powoli do szału.
-Mamo, mamo, jakiś pan do ciebie- moja mała córeczka próbowała odwrócić moją uwagę od znakomitej książki. Tak, uwielbiałam kryminały. Ociążale podeszłam do drzwi, a stał tam On.
-Julie, idź do siebie- powiedziałam srogo, a moje dziecko posłusznie wykonało polecenie.
-Co ty tu robisz?- spojrzałam w jego czekoladowe oczy.
-T.I. ja ciebie przepraszam.-
-Co?! Co ty sobie wyobrażasz?! Po tylu latach męki i rozłąki, ty nachodzisz mnie w moim własnym domu i jedyne co masz do powiedzenia, to głupie PRZEPRASZAM?!-
-Wiem, że to dziwnie wygląda, ale ja naprawdę ciebie przepraszam.-
-Trzeba było pomyśleć o tym 25 lat temu, kiedy ciebie potrzebowałam- łzy zaczęły powoli ściekać po moich policzkach.
-T.I ja wiem, co ty teraz czujesz...-
-Nie, nie wiesz! Ja ci ufałam! Czekałam do ostatniej chwili, że po mnie wrócisz, nawet podczas wyroku miałam cichą nadzieję, że wszystko się jeszcze zmieni, ale ty, ty mnie po prostu wystawiłeś, oszukałeś!-
-T.I. to nie tak...-
-A jak?! Nie mów mi, że musiałeś to zrobić, bo i tak ci nie uwierzę. W sumie, to nie uwierzę w żadne z twoich słów, a teraz wynoś się raz na zawsze z mojego życia- chciałam już zatrzasnąć drzwi, gdy chłopak je przytrzymał.
-T.I. ale ja cię kocham- mówiąc powoli łamał mu się głos.
-Ja też, ale kocham też innego mężczyznę, który dba o mnie i przynajmniej się troszczy. To koniec, żegnaj- wtedy ostatni raz spojrzałam w jego oczy, nie wiem co mnie podkusiło, ale rzuciłam mu się na szyję, złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Miał to być ostatni gest. Ostatni dotyk i koniec.
Opadłam ciężko na fotel. Do pokoju wróciła Julie.
-Mamo, kto to był?-
-Nikt ważny, kochanie.-
-A czemu płaczesz?-
-Mamusie czasem muszą trochę popłakać- uśmiechnęłam się do niej serdecznie i w głębi serca dziękowałam, że sprawy potoczyła się właśnie tak. Podczas mojej odsiadki lepiej poznałam się z Paulem i tak oto stałam się mężatką i matką kochanej Julie. Co do Zayna, to jest to tylko niewyraźne i pełne bólu wspomnienie...On wróci po mnie... na pewno...
xxOla
OMG Boskie :)
OdpowiedzUsuńsuper!
OdpowiedzUsuńWspaniały *,*
OdpowiedzUsuńŚwietnyy <3
OdpowiedzUsuńBoże !!!!!!! *.*
OdpowiedzUsuń