sobota, 21 marca 2015

# 120 Niall

Dlaczego to w moim życiu muszą dziać się tak okropne rzeczy ? Zadaje sobie to pytanie od czterech lat. Ojciec jest alkoholikiem, a mama... Moja mama nie żyje. To właśnie wtedy, gdy ukończyłam 14 rok życia zmarła. Dziś mam 18. Dwa miesiące temu wyrobiłam sobie paszport i dowód. Rzuciłam szkołę. Teraz chcę uciec. Na swoim koncie miałam wystarczająco dużo środków aby móc się utrzymać. Stoję na lotnisku i czekam na odpowiedni lot.
-'Lot 2527 z Warszawy do Londyn City gotowy do odprawy' - Usłyszałam miły głos mężczyzny.
Udałam się do odpowiedniej bramki i już po 30 minutach siedziałam w wygodnym fotelu.
Momentalnie zasnęłam...
Poczułam na ramieniu delikatne szturchanie. To stewardesa.
-Lądujemy za chwilkę, proszę zapiąć pasy - Posłała mi ciepłe spojrzenie i wykonałam jej polecenie.
Odebrałam bagaż i skierowałam się do wyjścia. Tak bardzo mądrze i co teraz ? Motel, Schronisko, Mieszkanie ? Co mam zrobić ? Wydostałam się z krainy latających 'ptaków'. Znalazłam się w parku, chyba w centrum. Usiadłam na ławce. Nikogo nie było. Może z racji tego, że dochodzi 23:10....
O niee. Znowu mój wzrok zawiódł. Widziałam tylko mgłę. Nic poza tym. Na dodatek, że było ciemno, czułam się jak ślepiec. Od jakiegoś czasu mam takie przejściowe zaniki wzroku. Nie byłam u lekarza bo zawsze przechodziło. Stało się tak i tym razem. Spostrzegłam, że koło mnie usiadł chłopak. Nie odzywaliśmy się do siebie, patrzeliśmy na wprost małego oczka, którego oświetlał blask księżyca.
-Jestem Niall - Przerwał ciszę.
-[T.I] - Spojrzałam.
-Dlaczego to robisz ? - Spytał.
Szybkim ruchem spuściłam rękaw bluzy. Nie wiem dlaczego, ale zaczęłam z nim rozmawiać jak z przyjacielem. Mówiłam wszystko co leżało na sercu. Jak się tu znalazłam. On również opowiadał o sobie. Słuchaliśmy się siebie nawzajem.
-Chodź. Zabiorę Cię do siebie - Oznajmił.
-Nie Niall. To nie jest dobry pomysł. Masz dziewczynę.. - Przerwał mi.
-Co z tego. Nie zostawię Cię tutaj - Złapał mój bagaż.
Po 15 minutach znaleźliśmy się w jego domu. Był bardzo śliczny. Wszystko nowoczesne, przestronnie urządzony, jak z bajki.
-To twój pokój. Rozgość się. Tu łazienka. Zejdź na dół jak będziesz gotowa. Przedstawię Ci kogoś - Zniknął, zamykając drzwi od pomieszczenia.
No świetnie.. Nie lubię takiego czegoś.. Czuję się teraz jakby przygarnął mnie z swojej łaski..
Odświeżyłam się i tak jak powiedział blondyn udałam na parter.
-[T.I] to jest Harry, mój przyjaciel - Wskazał na zielonookiego.
-O matko [T.I] to Ty ? - Styles z niedowierzaniem na mnie patrzył.
-Boże Harry, to Ty - Przytuliłam chłopaka.
-To Wy się znacie ? - Horan zrobił głupią minę.
-Tak, nasze mamy są.. były dobrymi znajomymi. Znamy się jeszcze od przedszkola ! - Krzyknął Hazz.
-Jaki świat jest mały - Uśmiechnęłam się.
Przez bardzo długi czas rozmawialiśmy we trójkę. Na prawdę dużo rzeczy się dowiedziałam o chłopakach, a oni o mnie. Zabawę przerwało mi uczucie pieczenia. Oczy.. Ponownie pojawiła się mgła. Straciłam wzrok i przytomność. Gdy się ocknęłam, leżałam w białym pokoju, jedno łóżko, i pełno kabelków wokół mnie. Szpital, tak bardzo nienawidziłam tego miejsca.
Przy mnie siedziało kilku chłopców. Niall, Harry i ?
-O [T.I]. Obudziłaś się, Liam leć po lekarza - Blondyn trzymał mnie za dłoń.
-Dlaczego tak słabo widzę ? - Z oczu popłynęło kilka łez.
-Panna [T.N] ? - Zapytał mężczyzna w białym kitlu.
-Tak to ja. - Odparłam.
-Mam złą wiadomość. Traci pani wzrok i to w szybkim tempie. Nic nie da się z tym zrobić. Z upływem czasu oślepnie pani. - Spuścił głowę.
-Jak to ? Nic nie da się zrobić ? - Płakałam.
-Od jak dawna zanika pani wzrok, albo opadają powieki ? - Zlekceważył moje pytanie.
-Od pięciu miesięcy - Odpowiedziałam.
-Nie była pani u lekarza ? - Dopytywał.
-Nie - Wycierałam mokre policzki.
-Jest jedna możliwość na odzyskanie wzroku - Nadał nadziei.
-Chodzi panu o przeszczep prawda ? - Niepewna zerkłam po pokoju.
-Tak. Przeszczep siatkówki może wszystko zmienić. Ale jak na razie w Anglii nie ma żadnego dawcy. Jeżeli nie wykonamy zabiegu w ciągu miesiąca... Przykro mi - Wyszedł ze sali.
Byłam w tak wielkim szoku, że bałam odezwać.
-Jesteś silna. Wszystko będzie dobrze - Harry kucnął przy łóżku szpitalnym.

*Trzy tygodnie później*
Nadal jestem w szpitalu. Nadal nie ma odpowiedniej osoby. Stracę wzrok. Wszystkie plany i marzenia legną w gruzach w ułamku kilku sekund.
-Witam. Mam dobrą wiadomość, Znalazła się osoba, która może pani pomóc. Wykonaliśmy wszystkie badania. Operacja za dwie godziny - Lekarz wyszedł, a weszli chłopcy.
Widziałam jedynie sylwetki. Brakowało jednego. Ale nie dostrzegłam kogo.
-My też już wiemy - Oznajmił Zayn.
-Będzie dobrze - Louis poczochrał mi włosy.
Każdy mnie uściskał i kiedy mieli wychodzić zapytałam.
-Gdzie jest Niall ?
Nie usłyszałam odpowiedzi. Ale zdawało mi się jakby któryś z nich pociągnął nosem. Wyglądało to na płacz. Opuścili salę. Przygotowano mnie do operacji. Pojawiłam się na stole. Narkoza. Usnęłam.
Otwarłam oczy. Znów powróciło we mnie życie. Było to takie piękne. Cieszyłam się jak nigdy. Po tygodniu od operacji stałam przed budynkiem szpitalnym. Martwiło mnie jedno. Dlaczego żaden z chłopców nie przyszedł ? Przecież w czasie kiedy leżałam w tym potwornym miejscu bardzo się zbliżyliśmy. Złapałam taksówkę i udałam do domu Nialla. Były tam moje ubrania, a tym samym tylko jego adres znałam. Zadzwoniłam dzwonkiem. Czekałam. W między czasie bardzo byłam ciekawa, kto był dawcą. Gdyby jakoś można było się odwdzięczyć tej osobie. Dała mi na nowo życie. Kurczę Horana chyba nie ma. Skierowałam się w prawo. Dobry wybór pisnęłam bo w oddali zauważyłam sylwetkę chłopaka. Kupił sobie psa jak fajnie.
Alee, chwila, moment, po co potrzebna mu ta biało czerwona pałeczka. Patrzyłam na niego uważnie. Minął mnie. Minął i nie zauważył. Łzy wydostawały się na zewnątrz. Podążyłam za nim. Kiedy otwierał drzwi nie mógł trafić do dziurki od klucza. Złapałam jego dłoń, przytrzymałam i wycelowałam w otwór.
-Dziękuję bardzo - Delikatnie się uśmiechnął.
-Niall to ja - Szepnęłam.
Cały czas płakałam. Dlaczego to zrobił ? Teraz wiedziałam dlaczego nie było go wtedy w pokoju. Szykowali go do operacji. Weszliśmy do jego domu. Puścił labradora, a laskę odłożył przy sofie w salonie.
-Dlaczego ?? - Zapytałam.
-Ja .. ja się zakochałem - Opuścił głowę.
-We, we mnie ? - Nie dowierzałam.
-Tak - Wyszeptał cichutko.
Podeszłam do niego. Niepewnie usiadłam na kolana i złożyłam pocałunek na miękkich wargach blondyna.
-Oddałeś swój wzrok bym ja mogła widzieć. Dziękuję - Rozpłakałam się.
-Nie płacz. [T.I] proszę Cię idź już. Nie chce byś w ramach litości się mną opiekowała czy coś takiego - Z jego oczu także popłynęła łza.
-Oszalałeś. Nie zostawię Cię ! Chce być przy Tobie, bo .. bo ja też Cię kocham Niall ! - Krzyknęłam
Utuliłam się pod jego piersią i łkałam, że dzięki jego dobremu sercu patrzę na świat przez różowe okulary, a nie mrok, który owładnął świat Nialla. Widzę świat oczami mojego ukochanego.


             xxx Zuza :)

1 komentarz: