Wybaczcie moją długą nieobecność ale skręciłam poważnie nadgarstek i byłam uziemiona prze prawie 4 tygodnie. Na zachętę imagin z loczkiem. Oby się podobał :*
Nigdy
nie chciałem się zmienić. Nigdy nie czułem takiej potrzeby. Zawsze
budziłem w ludziach grozę. Dlaczego ? Dlatego, że ktoś zranił mnie jako
małego chłopca. Dlatego, że byłem nikim. Czy dzięki niej stało się
inaczej ? Czy nauczyła mnie kochać ? Czy nauczyła patrzeć przez pryzmat
różowych okularów ? Tak. Nie jednak nie. W sumie sam nie wiem do końca.
Od TEGO dnia zaczęło wszystko się zmieniać...
Jak
ja nienawidzę szkoły. W ogóle po co do niej chodzę ? No tak, tak. Żeby
zarywać panienki. Oparłem się o maskę swojego czarnego Range Rovera i
rozglądałem po płycie boiska. Ta nie, ta też nie. Ta jest całkiem fajna,
nie, jednak też nie. Ale moment, tej nie kojarzę. Kto to ? Chyba jest
nowa.
-Miki co to za laska - Zwróciłem się do kolegi i pokazałem głową.
-Nie wiem ale jest niezła - Blondyn oblizał usta.
-Spadaj jest moja - Spojrzałem na niego i udałem do środka gmachu.
Chemia.
Nienawidzę tego przedmiotu, jest gorszy niż matma. Muszę przeżyć.
Najgorsze było to, że chemiczka jest też naszą wychowawczynią. Usiadłem
jak zawsze w ostatniej ławce pod oknem. Odpisując kumplowi na sms-a
usłyszałem stukot w drzwi. Spojrzałem zaciekawiony w stronę wejścia i
oczom ukazała się zgrabna sylwetka, czerwonowłosej dziewczyny. Zagryzłem
wargę i zastanawiałem się co ona tu robi.
-Moi drodzy wiem, że dziś miał być sprawdzian ale przełożymy go na jutrzejszą godzinę wychowawczą - Oznajmiła brunetka.
-Kontynuując.
To jest wasza nowa koleżanka Zuza. Przeprowadziła się do Środy niedawno
i od dziś będzie naszą nową uczennicą. Mam nadzieję, że ciepło ją
przyjmiecie ? - Rozejrzała się po klasie i złowrogim spojrzeniem
zatrzymała się na mnie.
Wzdrygnąłem ramionami i zerknąłem na Mikołaja, który ewidentnie napalał się na Zuzę.
-Może chcesz coś o sobie opowiedzieć ? - Nauczycielka spytała dziewczynę.
-No
dobrze.. Mam na imię Zuza, przeprowadziłam się tutaj dwa tygodnie temu z
Londynu. Jestem w połowie Polką, a w połowie Angielką. Nie mam
rodzeństwa. Trenuję siatkówkę od 6 roku życia. To chyba tak ogólnie -
Uśmiechnęła się delikatnie.
-Dziękujemy. Usiądź sobie koło Mikołaja, to ten w środkowym rzędzie - Brunetka wskazała na blondyna.
Musiała
posadzić ją, koło tego kretyna. Widzę jak na nią patrzy, jak się
zalotnie do niej uśmiecha. Przecież to lamus. Ma same piątki. Trzeba
przyznać jest moim kumplem ale nienawidzę, kiedy chce podrywać
dziewczyny, które podobają się mnie. Czułem jak wszystko się we mnie
gotuje. Nie mogę na to patrzeć. Zdenerwowany uderzyłem pięścią w stół,
na co cała klasa spojrzała na mnie.
-Henryk, wszystko dobrze ? - Nauczycielka też się mną zainteresowała.
-Miała mnie pani tak nie nazywać - Odparłem przez zaciśnięte zęby.
-Dobrze Harry - Ostatnie słowo mocno zaakcentowała.
Przez
resztę lekcji siedziałem cicho, wpatrując w martwy punkt. Dzwonek -
zbawienie dla tylu ludzi, nie mówię tylko o uczniach. Opuściłem sale i
tak jak poprzedniej przerwy wróciłem opierać się o samochód. Zuza
również opuściła budynek i zawierała znajomość z naszym chodzącym
ideałem. Był to Marcin. Chłopak, który ani razu przez 2 lata nie opuścił
żadnej lekcji. Nie jest żadnym kujonem ale to sztuka chodzić codziennie
do szkoły. Widać, że się polubili. Złapali nawet całkiem niezły
kontakt. Moment czemu patrzą się w moją stronę. Pewnie kolega opowiada o
mnie ciekawe historyjki. Czerwonowłosa pożegnała szatyna i szła ku
mnie.
-Cześć, jestem... - Przerwałem jej.
-Zuza, a ja Harry - Przedstawiłem się.
-Tak.. Masz może ognia ? - Zapytała
-Nie wiedziałem, że dziewczynki palą - Zadrwiłem
-Masz jeszcze jakąś ciekawą dygresje na temat palenia, bądź dziewczynek ? - Chciałem się odezwać ale mówiła dalej.
-Nie
? To cieszę się, a teraz spytam jeszcze raz. Masz ognia, bo ja
zapomniałam, a Marcin powiedział, że palisz - Świdrowała mnie swym
spojrzeniem.
-Trzymaj - Podałem jej zapalniczkę, a ona odeszła, prawdopodobnie na palarnię.
-Siema - Usłyszałem głos Macieja
-Siema - Przywitałem się.
-Dzisiaj o 18:00 masz kolejną walkę. A o po niej jest impreza u Damiana. Przygotuj się - Oznajmił kolega i odszedł.
Zacisnąłem szczękę i odjechałem z piskiem opon spod szkoły, kierując się prosto do hali treningowej...
Nielegalne
walki i wyścigi to dla mnie jak chleb powszedni. To moje życie. Kolejna
walka za mną. Kiedy sędzia podnosi twoją dłoń ku górze, czujesz, że
jesteś panem okolicy i każdy w tym mieście się Ciebie boi. Środa Wlkp,
to miejscowość gdzie każdy każdego zna. Tu nic, ani nikt się nie
ukryje.... -Stary jesteś mistrzem - Poklepał mnie Maciej.
-Jeszcze trochę i przejdę na emeryturę - Zaśmiałem się i liczyłem pieniądze z wygranej.
-Ani mi się waż. Masz 19 lat, musisz popracować dobre 50 by udać się na odpoczynek - Patrzył na mnie kolega.
-To co balujemy ?! - Krzyknął Miki.
Impreza
się rozkręcała ale kilka osób było już nieźle wstawionych. Usiadłem na
kanapie i napawałem się widokiem panienek. Niespodziewanie zobaczyłem
czarną zapalniczkę przed oczami.
-Oddaje - Zuza pochylona na de mną, machała ogniem
-Dzięki - Puściłem oczko i widziałem jak oddala się z Marcinem do kuchni.
Cholera nie pozwolę, żeby on kręcił się wokół niej. Udałem się za nimi. Czerwonowłosa siedziała na blacie, machając nogami.
-Co Ci się stało ? - Spytała, widząc fioletowe miejsce na ciele.
-Nic takiego - Odparłem.
-Tak nic... Pobił się, oczywiście wygrywając z takim jednym, godzinę temu - Drwił Mikołaj.
-Pobił ? Wygrywając ? - Zdenerwowana dopytywała.
-O
to Ty nie wiesz ? Chodzisz z największym flirciarzem, najlepszym
kierowcą w okolicy i najlepszym bokserem okolicy do jednej klasy -
Mikołaj, ewidentnie chciał ją do mnie zniechęcić.
Wystraszona nie
wiedziała co odpowiedzieć, jedyne co zrobiła to blado się uśmiechnęła,
opuszczając pomieszczenie w trybie natychmiastowym, wymijając mnie
szeroko. Zdenerwowany, złapałem blondyna za kołnierzyk i siłą wyniosłem
na zewnątrz.
-Po co to robisz ? Z resztą nie odpowiadaj. Widzę
jak się na nią patrzysz. Ledwo ją znasz, a przychodzisz z nią na
imprezę. Z resztą jak mogla się zgodzić ? - Zadawałem pytania.
-Nie przyszła ze mną tylko Marcinem - Śmiał się w twarz Mikołaj.
-Ty śmieciu - Rzuciłem się na niego z pięściami.
Wkoło zgromadziła się spora grypka gapiów. Jedno co słyszałem to krzyk Zuzy.
-Harry przestań, Harry ! Słyszysz ! Zostaw go ! - Szarpała mnie za bluzkę ale szybko odciągnął ją szatyn.
Kiedy
blondyn leżał ledwo przytomny na trawniku, złapałam Zuzę za nadgarstek i
pociągnąłem. Ludzie patrzeli się z zainteresowaniem. Niebieskooka
chwilę się szamotała ale uległa pod nadmiarem mojej siły. Wpuściłem ją
od strony pasażera, sam siadając za kierownicą. Odjechałem z piskiem
opon, kierując się do parku. Strach w oczach dziewczyny rósł. Widziałem
to. Skulona siedziała obok, bojąc drgnąć choćby na moment.
-Boisz się prawda ? - Spytałem, w odpowiedzi słyszałem jedynie szloch.
-Przy mnie jesteś bezpieczna - Pogłaskałem ją po dłoni, na co również nie zareagowała.
Wystraszyłem
ją na AMEN. Bardzo się mnie boi po tym co usłyszała i widziała.
Odwiozłem ją do domu. Zdążyłem zorientować się gdzie mieszka. Jak się
okazuje, na tej samej ulicy co ja. Przyjadę po nią rano....
Czekałem już na podjeździe Zuzy. Ujrzawszy mój samochód cofnęła się i stała jak sparaliżowana.
-Chodź podwiozę Cię do szkoły - Oznajmiłem.
-Ale ja nie chcę - Sprzeciwiła się. Nienawidziłem tego.
Podszedłem chwytając ją za ręce i cedząc przez zęby wymamrotałem kilka słów.
-Jedź ze mną ! - Podniosłem głos na co zamknęła oczy.
Pokiwała
głową. Rozluźniłem dłonie i wpuściłem od strony pasażera. Dumny
podjechałem pod budynek. Jak zawsze, wszystkie pary oczu skierowane były
na mnie. Moja towarzyszka odetchnęła z ulgą kiedy wypuściłem ją ze
samochodu.
-Po szkole nigdzie nie uciekaj. Odwiozę Cię - Szepnąłem nad jej uchem.
-Nie. Mam dzisiaj trening. Nie zrezygnuje z niego - Oschle odpowiedziała.
-Zatem poczekam na Ciebie piękna - Musnąłem nosem jej szyję na co drgnęła.
Uśmiechnąłem
się sam do siebie i udałem pod klasę, gdzie odbywać miała się pierwsza
lekcja. Zauważyłem, że Zuza wita się buziakiem z Marcinem. Nie
wytrzymałem i podszedłem do nich.
-Harry mogę Cię na chwile prosić - Uprzedził mnie szatyn.
Zdenerwowany odszedłem na bok, uwydatniając swoje, napięte kości policzkowe.
-Proszę, zostaw moją kuzynkę. Po wczoraj jest bardzo przestraszona. Boi się Ciebie - Odparł Cinek.
-Kuzynkę ? - Zdziwiłem się.
-Tak ja i Zuza jesteśmy kuzynostwem. - Powiedział.
-Nie musi się mnie bać - Odszedłem wchodząc do klasy.
Lekcje
minęły w tempie ekspresowym. Poszedłem na balkon sali gimnastycznej,
obserwować trening czerwonowłosej. Widać, że trenuje od najmłodszych
lat. Precyzyjnie wykonuje każde zagranie i odebranie piłki... Napawałem
się jej widokiem godzinę. Kiedy poszła wziąć szybki prysznic zszedłem do
szatni, gdzie przebywała. Wychodziła z niej roześmiana z koleżanką i
najwidoczniej mnie nie zauważyła, bo zderzyła swoje zgrabne ciało z
moim.
-Przypuszczałem, że na mnie lecisz ale, że aż tak to nie - Głupio się zaśmiałem, a ona spaliła rumieńcem.
-Do zobaczenia Wiki - Pomachała szatynce i stanęła koło mnie.
-Tak właściwie czego Ty ode mnie chcesz ? Nie możesz znaleźć sobie innej ofiary ? - Spytała bezradnie.
-Kotku, każda dziewczyna w szkole chciała by być na Twoim miejscu - Przechwalałem się.
-Taak, słyszałam - Z grymasem odpowiedziała.
-Wsiadaj - Otwarłem jej drzwi.
Kierowałem się do najbardziej znanej knajpy w Środzie, mianowicie do Wiedeńskiej.
-Po co mnie tu zabrałeś ? - Nie była zachwycona.
-Na kawę - Wysiadłem ze samochodu.
Nadal
była przestraszona ale nie tak jak dotychczas. Rozluźniła się trochę,
lecz nie na tyle by mi ufać. Spokojnie to tylko kwestia czasu.
-Skąd wiesz gdzie mieszkam ? - Zapytała.
-Dla mnie to nie problem zdobyć czyjś adres. Poza tym mieszkam kilka domów dalej - Odparłem.
-Świetnie - Przewróciła oczami.
-Może zaprosisz mnie do środka - Obróciłem się do Zuzy twarzą.
-Słucham ?! Chyba oszalałeś - Zdenerwowała się.
-Jak nie dzisiaj to jutro. Przyjadę o 19:00. Mam nadzieję, że lubisz z mamą gotować - Zaśmiałem się.
-Jesteś bezczelny - Kręciła głową.
-Nie denerwuj się kotku - Złapałem ją za rękę.
-Nie nazywaj mnie tak - Wyrwała się z dotyku i wyszła trzaskając drzwiami.
Dlaczego ja ? Dlaczego to mnie musiał wybrać ? Marcin
mi o nim opowiadał. Zmienia dziewczyny jak rękawiczki. Na dodatek jest
bardzo niebezpieczny. Widziałam jak bił Mikołaja. Nie życzę nikomu źle
ale w sumie jemu się należało. Kretyn się do mnie dobierał.
-Mamo, czy jutro na kolację mogę kogoś zaprosić ? - Spytałam rodzicielki.
-Tak, jasne - Uśmiechnęła się.
-To jakaś koleżanka ? - Wtrącił tata
-Nie, to kolega z klasy - Odparłam.
-Dobrze ale Ty wszystko przygotujesz - Brunetka się zaśmiała.
-Oczywiście - Pocałowałam ją w polik i udałam do swojego pokoju.
Gdyby
oni się tylko dowiedzieli, czym się zajmuje Harry. Zabiliby mnie.
Szczególnie ojciec - adwokat. Może i w pracy musi być surowym facetem
ale na szczęście oddziela dom od kancelarii. Tam zachowuje się pewnie
jak wredny typ ale w domu jego charakter i stosunek do życia zmieniają
się niewiarygodnie. No cóż idę się kąpać i spać, przede mną stresujący
dzień. Tak w sumie to też nie wiem co myśleć o loczku. Jest, tzn
zachowuje się jak bad boy ale ciekawi mnie jego osoba, a poza tym
ma takie piękne zielone oczy. Matko co ja w ogóle mówię. Przecież nawet
go nie lubię. Skarciłam szybko swoje myśli i przygotowywałam do snu.
Następnego dnia Harry nie pojawił się w szkole. Zaciekawiona dlaczego podeszłam do poturbowanego blondyna.
-Miki nie wiesz czemu nie ma loczka w szkole ? - Posłałam mu blady uśmiech.
-Wczoraj miał jakąś walkę. Nic więcej nie wiem - Rzucił na odchodne.
-Dzięki - Przewróciłam oczami i odeszłam.
Świetnie
ciekawe czy to przez bójkę się nie pojawił. Nie wymieniłam się z nim
nawet numerem telefonu. Z facetami gorzej niż z dziećmi.
Po 14 byłam
już w domu i przygotowywałam się do kolacji, na wypadek gdyby
zielonooki raczył się pojawić. O 18:20 miałam wszystko przygotowane.
Pobiegłam do łazienki wziąć prysznic i ubrać się w czerwoną, zwiewną
sukienkę. Punktualnie o 19:00 zadzwonił dzwonek. Otwarłam i zobaczyłam
Harrego w rozpiętej do połowy koszuli, uwydatniającej jego tatuaże,
czarnych rurkach i trampkach pasujących do górnej części garderoby.
Zaniemówiłam na chwilę, a on zdążył dać mi całusa w kącik ust.
-Ślicznie wyglądasz - Powiedział ze swoją chrypką.
-Dziękuję. Harry czemu masz rozcięte czoło ? To przez wczorajszą walkę ? - Zapytałam, przejmując się tym.
-Tak ale to nic takiego. Nie musisz się przejmować - Uśmiechnął się i podarował mi czerwoną różę.
-Dzień dobry państwu - Przywitał się z tatą uściskiem dłoni, a mamie wręczając również kwiatka.
Wspólnie jedliśmy kolacje, oczywiście nie obyło się bez przesłuchania.
-A co Ci się Harry stało w czoło ? - Spytał tata.
-Niezdara ze mnie. Uderzyłem się o szafkę, która była otwarta - Skłamał go loczek.
-Sądząc po umięśnieniu Twojego ciała, nie jesteś niezdarny - Uśmiechnęła się mama.
-Dziękuję - Odparł Harry.
Siedzieliśmy wspólnie jeszcze godzinę, kiedy postanowiłam zaprosić zielonookiego do swojego pokoju.
-Przytulnie - Rozejrzał się po pomieszczeniu.
-Sama urządzałam - Pochwaliłam się.
-Niezły gust. Do chłopaków też taki masz ? - Spytał.
-Powinieneś to najlepiej wiedzieć skoro, wpuściłam Cię do domu adwokata i lekarza sądowego - Uniosłam brwi.
-Tak sądzisz ? - Zbliżył się do mnie.
-Tak myślę - Popatrzyłam na jego wargi.
Nie
czekał długo z atakiem na moje usta. Całował tak delikatnie i tak
namiętnie. Podniósł mnie, a ja oplotłam nogami jego biodra. Teraz czułam
się przy nim bezpiecznie. Chwila nie mogła długo trwać, bo
oprzytomniałam i wyswobodziłam się z jego objęć.
-Przepraszam, to w ogóle nie powinno się zdarzyć - Opuściłam głowę.
-A ja myślę, że wręcz przeciwnie - Cmoknął mnie w czoło.
-Harry idź już, proszę - Nie patrzyłam na niego.
-Jesteś pewna ? - Spytał.
-Tak, idź już - Odparłam oschle.
-Jak sobie życzysz - Pocałował mnie w tył karku, na co wzdrygnęłam i wyszedł, cicho zamykając drzwi.
Całuje
się tak doskonale. Jakby trenowała ruchy wargami. Jeszcze za żadną
dziewczyną tak nie szalałem, ani nie uganiałem tak długo. Jest
wyjątkowa. Każda z lasek w szkole wykorzystałaby pierwszą lepszą okazje i
wskoczyła mi do łóżka. Zuza jest inna. Jest jedyna w swoim rodzaju.
Szkoda tylko, że nie mogłem smakować jej dotyku dłużej.
Wyczekiwałem,
aż zdyszana wpadnie do klasy i przeprosi za swoje spóźnienie. Nie stało
się tak na żadnej z dzisiejszych lekcji. Zmartwiłem się. Dlaczego nie
pojawiła się w szkole ? Czy to ma związek z wczorajszym pocałunkiem ?
Oby nie. Zaraz po zakończonych zajęciach udałem się pod dom Zuzy.
Dzwoniłem i dobijałem się do środka 30 minut. Bez żadnych efektów, nie
było nikogo. Poczułem wibracje w kieszeni i odczytałem sms-a od Macieja
'Dzisiaj 19:00, walczysz z Krisem'
Świetnie
jeszcze czeka mnie dzisiaj obkładanie z Krzychem. Zrezygnowany
pojechałem na halę. Przebywałem tam do rozpoczęcia bójki. Przenosiłem
ciężar ciała na stopy, delikatnie nimi ruszając. Spojrzałem na moment na
widownię i ujrzałem Zuzę. Jak ona się tu dostała. To lepiej strzeżona
posesja niż dom prezydenta. Zdekoncentrowany dostałem cios w twarz.
Szybko ocknięty, obłożyłem blondyna kilkoma sierpowymi, a ten po chwili
zwijał się z krwawiącym nosem. Okrzyknięto mnie zwycięzcom. Obejrzałem
się ponownie w miejsce pobytu czerwonowłosej ale zniknęła. Pobiegłem
przebrać się w normalne rzeczy i do głównego ochroniarza z zapytaniem,
jak Zuza dostała się do środka. To było dziwne ale miała przepustkę.
Skąd ? Nie można jej kupić jak na walki MMA czy KSW. Po chwili dostałem
kolejnego sms-a
'Obwodnica, tam gdzie zawsze. Ktoś chcę się z Tobą ścigać - Damian'
Wsiadłem
do samochodu i w parę minut znalazłem się na wyznaczonej trasie
wyścigu. Ciekawy jestem kim jest ten koleś. Nie chwaląc się przegrałem
tylko jeden wyścig i to na dodatek, kiedy zaczynałem się ścigać. Stawka
jest wysoka. Gościu postawił 10tys. Kto wygra zgarnia podwójną pulę. Za chwilę komputery w autach pokażą pełną trasę i start, na co ruszymy z piskiem opon.
To ta chwila.
-Wystartowali ! - Krzyknął DamianNie
miałem bladego pojęcia kto prowadzi drugi samochód. Wiedziałem tylko,
że jest bardzo dobry. Nie okłamując się mam marne szanse na wygraną...
Tak też się stało. Przegrałem. Muszę poznać swojego rywala.
Wysiadłem
z auta, kierując się w stronę przeciwnika. Drzwi otwarły się na
maksymalną szerokość, a z nich wyłoniła się para zgrabnych, kobiecych
nóg. Kiedy ją zobaczyłem otwarłem buzie i nie dowierzałem.
-Aż tak
dobry nie jesteś jak mówią. Moja osoba na trybunach wybiła Cię ze
skupienia i oberwałeś w twarz. Teraz nie wiedząc z kim jedziesz, dałeś
podejść się jak dziecko na rondzie - Mówiła to tak ironicznie. Nie
rozmawiała ze mną jak dotychczas.
-Nie zawsze muszę wygrywać - Odparłem.
-Wygrałam, chcę moją działkę - Wystawiła rękę do Damiana.
Brunet podarował jej całą sumę pieniędzy. Odliczyła kilka setek i włożyła do kieszeni bruneta.
Często tak robiłem jak wygrywałem. Damian był organizatorem, więc jemu też się coś należy.
Płynnym,
pełnym kobiecości ruchem skierowała się do samochodu i odjechała. W
szybkim tempie dogoniłem ją i w pewnym sensie śledziłem. Zorientowała
się od razu, że jestem z tyłu. Wjechała w lasek niedaleko miasta.
Zatrzymała auto i wysiadła, czekając za mną.
-Jak dostałaś się na halę ? - Spytałem zaciekawiony.
-A Ty ? - Nie chciała odpowiadać.
-No wiesz.. Mnie tam każdy zna, no i biję się , to chyba normalne - Wybrnąłem... ale taka była prawda.
-Nieważne - Skwitowała.
Patrzeliśmy
sobie w oczy. Nie mogłem nacieszyć się jej widokiem. Chyba pierwszy raz
w życiu się zakochałem. Tak mogę dumnie powiedzieć, że zakochałem się z
Zuzannie Surdyk. Widziałem jak jej powieki delikatnie zaciskają... łzy ?
Dlaczego zaczęła płakać.
-Co się stało ? - Podszedłem do niej, zbliżając się na niebezpieczną odległość.
-Ty
i tak nie zrozumiesz. Jesteś jak maszyna. Ktoś zajdzie Ci za skórę i
atakujesz go, nie będąc karanym. Bijesz się. Dlaczego ? Sprawia Ci to
przyjemność ? Ścigasz się. To niebezpieczne. Kiedy się zdenerwujesz
Twoje zielone, piękne tęczówki zamieniają się w bezuczuciową czerń. Po
co to wszystko ? - Płakała
-Ty i tak nie zrozumiesz.. Jesteś
dziewczyną z domu, w którym jest miłość. Dla każdego jesteś miła i
potrafisz z każdym się dogadać. Jesteś uśmiechnięta. Dlaczego ? Skoro
życie jest tak bezwzględne dla nas wszystkich. Masz piękne niebieskie
oczy, którymi hipnotyzujesz - Opuściłem głowę.
-To wytłumaczmy sobie wszystko - Musnęła dłonią mój policzek.
-Jako
chłopiec byłem świadkiem przemocy. Mój ojciec, który był alkoholikiem
bił mamę. Za każdym razem kiedy przychodził pijany. Widziałem jak ona
płacze i nic nie mogłem zrobić bo byłem zbyt słaby, żeby mu się
postawić. Dlatego walczę. Biję mężczyzn by poczuli jak kobiety są
traktowane, właśnie przez takich jak oni. A dlaczego się ścigam ? Bo
kiedy przechodziłem z mamą na pasach, właśnie trwał nielegalny wyścig.
Zdążyła mnie odepchnąć, a sama oddała życie. Kierowca na dodatek był
pijany. Nie odpowiem Ci dokładnie na czym polegają wyścigi z moim
udziałem. Może chcę mieć wypadek, może okaleczyć człowieka, który zabił
mamę ? Nie wiem - Słuchała mnie z mokrymi policzkami.
-Jako malutka
dziewczynka zostałam porzucona przez swoich rodziców. Nie chcieli mnie.
Obecni mama i tata, adoptowali mnie kiedy miałam 5 miesięcy. Uśmiecham
się bo mam dach nad głową, bo mogę się uczyć. Każdy z nas zostaje pobity
przez życie. Każdy z nas tłumi w sobie uczucia, z którymi czasem sobie
nie radzi. Każdy ma jakieś problemy. A Ty Harry na pewno nie chcesz się
zabić. Kiedy się ścigaliśmy jechałam 160km/h Ty przy 126km/k zwolniłeś.
Inny żądny wygranej chłopak by tak nie zrobił. Przez swoje przeżycia z
dzieciństwa zakładasz maskę. Na zewnątrz, twardziel, nie bojący się
niczego, a w środku prawdziwy TY. Z masą marzeń i uczuć - Mówiła
hipnotyzując mnie w każdej sekundzie.
-Nigdy w życiu nie powiedziałem tego żadnej dziewczynie... Zuza, zakochałem się w Tobie - Popatrzyłem jej w oczy.
-Harry, może wydać Ci się to głupie... Ja, ja też Cię kocham. Ale obawiam się, że nie możemy być razem - Posmutniała.
-Jak to ? - Zadziwiłem się obrotem sytuacji.
-Bijesz
się i ścigasz. Nie chcę żebyś to robił. Wiem, że to Twoje życie,
dlatego nie rezygnując z nocnych poczynań, nie będziemy szczęśliwi,a
przede wszystkim bezpieczni. Masz Damiana i Macieja, którzy za
pośrednictwem jednego telefonu wzywają Cię na swoje rozkazy. Są Twoimi
'szefami' - Akcentowała ostro każde słowo.
-Dla Ciebie skończę z tym - Patrzyłem jej nadal w oczy.
-Zrobisz to ? - Nie dowierzała.
-Jeżeli
tylko tak mogę się z Tobą spotykać i tylko tak zapewnię Ci
bezpieczeństwo to zrobię to. Przestanę walczyć, przestanę się ścigać -
Ująłem jej dłoń, a ona złączyła nas w czułym pocałunku.
xxx Zuza ;)
jeju piekne
OdpowiedzUsuńsuper ;)
OdpowiedzUsuńZajebiste !! *.*
OdpowiedzUsuńCudowne!**
OdpowiedzUsuńZawiesiłyście bloga???
OdpowiedzUsuń