Witajcie !!
Przepraszamy za zaniedbanie ale ostatnio mamy trochę spraw na głowie. Postaramy się o częstsze wpisy i mamy nadzieję, że nadal z nami będziecie. Łapcie imagina z Lou. Osobiście uważam, że do najlepszych nie należy ;/
Do końca lekcji polskiego zostały 3 minuty - Spoglądałam na wyświetlacz dotykowego telefonu.
-Zatem
w domu zrobicie zadanie pierwsze, szóste i ósme ze strony siedemnastej -
Oznajmiła polonistka i za jej zgodą spakowaliśmy kajety. Szum i gwar
jaki pojawił się w ułamkach sekund na korytarzu szkolnym był nie do
opisania. Każdy z uśmiechem żegnał klasy, by za 10 minut ponownie
powitać kolejnego nauczyciela i kolejną sale. Stanęłam przed budynkiem,
łapiąc kilka głębokich wdechów świeżego powietrza. Przymrużyłam oczy i
napawałam się refrenem piosenki, wydobywającej się z moich słuchawek.
Rozmyślając o zakupie biletu na koncert mojego ulubionego zespołu, dłoń
na plecach spowodowała wzdrygnięcie i kontakt oczu ze światłem.
-[T.I] przerwa się skończyła, idź na lekcje - Skierował do mnie nauczyciel.
Nie mam z nim zajęć. Skąd on zna moje imię ? - Nurtujące pytanie krążyło w głowie.
-Mhm - Pokiwałam głową i pobiegłam na chemię.
-Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie - Wybełkotałam Johnson.
-Siadaj [T.N] - Odpowiedziała zdenerwowana kobieta.
Ostatnia
ławka pod oknem to moje stałe miejsce w tej klasie. Rozpakowałam zeszyt
i piórnik. Siadając przewiesiłam torebkę na krześle.
-Auuu - Syknęłam pod nosem na co nikt nie zareagował, prócz Claudii siedzącej ze mną.
-Co jest ? - Wyszeptała.
-Uderzyłam się, ale to nic - Pochylona nad nią, masowałam nadgarstek.
Minęły 4 minuty od początku lekcji. Nie ukrywam, że przedramię z każdą sekundą bolało coraz bardziej.
- Proszę pani mogę iść do pielęgniarki ? - Nie zgłaszając się przerwałam jej w opisie procesu syntezy.
-Ma pójść ktoś z Tobą ? - Zaciekawiona sytuacją spoglądała w moją stronę.
-Dam radę sama - Posyłając blady uśmiech, kierowałam się w stronę wyjścia.
Zeszłam do pomieszczeni 012 i zaciśniętą dłonią zapukałam w drzwi. Uchyliłam je i zauważyłam kobietę koło 40-stki.
-Dzień Dobry. Chyba zrobiłam coś z nadgarstkiem - Wymusiłam uśmiech.
-Co się dokładnie stało ? - Zapytała mnie pani May.
-Siadając, uderzyłam się o parapet i podwinęła mi się ręka. Strasznie boli - Trzymałam kończynę.
-Faktycznie
jest spuchnięta i widać obrzęk. Siadaj. Posmaruję Ci maścią i
usztywnię. - Pielęgniarka wyciągnęła z szafki potrzebne artykuły.
Sprawnie
zabandażowała bolące miejsce i długo się nie zastanawiając zadzwoniła
do taty, by odebrał mnie ze szkoły. Po 10 minutach rozległo się pukanie.
-Dzień dobry. Jestem tatą [T.I] - Zza drzwi wyłoniła się jego sylwetka.
-Witam.
Panie [T.N] podejrzewam, że [T.I] może mieć poważnie zwichnięty, lub w
najgorszym przypadku złamany nadgarstek. Na spokojnie niech pojedzie pan
z córką do lekarza - Oznajmiła brunetka.
-Dobrze, dziękuję bardzo. Do widzenia - Powiedziałam równocześnie z ojcem.
-Tato, ale muszę iść jeszcze po torbę - Wzrokiem przejechałam na schody.
Udałam się po torebkę, przeprosiłam chemiczkę za zakłócenie lekcji i opuściłam mury szkoły.
Niedługo później znalazłam się u chirurga.
-Zrobimy prześwietlenie i zobaczymy co dzieje się z łapką - Troskliwie mówił lekarz.
Kiedy miałam udać się do pracowni rentgenowskiej stukot w drzwi wyrwał mnie z zamyślenia.
-Przepraszam
bardzo, ale mama złamała chyba nogę. Proszę mi pomoc bardzo ją boli -
Zdyszany chłopak o zniewalającym głosie i oczach jak morska woda
'wypluwał' słowa jak opętany.
-Mam teraz pacjentkę proszę zaczekać na korytarzu. - Doktor wskazał palcem
-Nie,
nie boli mnie tak bardzo. Proszę przepuszczę państwa - Zerkałam
nieśmiało na młodego mężczyznę i kobietę w jego objęciach.
-Aleee .... - Medyk nie wiedział co zrobić.
-Niech
pan to zrobi ta pani bardzo cierpi - Ponownie spojrzałam na kobietę,
której w oczach można wyczytać ból i ogromne cierpienie.
-Dobrze, proszę bardzo - Chirurg wskazał na kozetkę, a ja opuściłam gabinet, mijając szatyna, śląc arcyskromny uśmiech.
Czekałam
z tatą 40 minut. Co chwilę do izby wchodzili nowi lekarze. Mam
nadzieję, że ta kobitka za dużo się nie wycierpi. Przykro mi z tego
powodu. Czym była winna ? Teraz będzie zdana na innych, a chyba nikt nie
lubi takiego losu. To na prawdę straszne - Rozmyślając tak nad obcą mi
osobą minęło kolejne 37 minut.
-Dziękuję panom bardzo - Znów usłyszałam głos chłopaka. Był zniewalający.
Z pokoju wyłoniła się także kobieta.
-Dziękuję Ci bardzo. To było bardo miłe z Twojej strony kochana - Poklepała mnie po ramieniu.
-To żaden problem. - Spojrzałam na jej nogę, która owinięta była w gips. - Do widzenia - Odpowiedziałam i weszłam do gabinetu.
-Masz
na prawdę dużo szczęścia. Ręka jest zbita, ale dla pewności założymy
ortezę - Mężczyzna koło 50-tki delikatnie nakładał usztywnienie na
nadgarstek.
-Dziękuję, do zobaczenia na wizycie kontrolnej - Opuściłam Oddział Ratunkowy.
Po drodze do domu wstąpiliśmy do marketu na zakupy.
-Idę po marchewkę i jabłka do surówki - Rzuciłam tacie przez ramię i skierowałam się do stoiska warzywno-owocowego.
Zabrałam potrzebne składniki i powędrowałam do kasy. Ojciec zapłacił za całość, ja pakowałam resztę zakupów.
Rozebrałam buty i z ekologiczną siatką weszłam do kuchni.
-Idę się wykąpać. Muszę jechać do kancelarii. Dasz sobie radę słonko ? - Z troską wypytywał mnie brunet.
-Tak, nie jest źle. - Pomachałam ręką
Ucałował
moje czoło i pobiegł wziąć prysznic. Przygotowałam szybko naleśniki. Z
talerzem, nutellą, sztućcami, laptopem, telefonem i słodkimi bananami
udałam się na kanapę, stojącą w salonie. Włączyłam plazmowy telewizor na
ścianie i przełączyłam na wiadomości ze świata show - biznesu.
-Mama
Louisa podczas zakupów z synem złamała nogę. Oto kilka zdjęć
opuszczających Tomlinsonów z przychodni. - Oznajmiła reporterka, a ja
zakrztusiłam się słodkim plackiem.
Przecież to ten chłopak, ten
który miał taki zniewalający głos i jego oczy i styl poruszania. On jest
kimś sławnym ? Zapytałam na głos siebie i nie czekają ani chwili dłużej
wpisałam w wyszukiwarkę internetową jego imię i nazwisko.
Louis William Tomlinson- wokalista zespołu
One Direction. Najstarszy członek zespołu. Urodził się w Doncaster,
South Yorkshire, Anglia. Gdy był uczniem Hall Cross, zagrał w kilku
przedstawieniach muzycznych, takich jak "Grease".
O matko. Słyszałam o nich, ale nigdy nie zagłębiałam się w historię zespołu, ani jego członków.
No
cóż spotkałam taką gwiazdę, a nawet nie miałam o tym pojęcia. Zaśmiałam
się w duchu i dokończyłam obiad. Posprzątałam po posiłku. Zjadłabym
jakiegoś loda. Zajrzałam do zamrażarki, ale po słodkości nie było śladu.
Nie myśląc dłużej wsunęłam buty i założyłam bluzę.
-Tato idę do sklepu !! - Krzyknęłam - Tatooo !!? - Powtórzyłam drugi raz.
Świetnie nie ma jego samochodu. Pojechał i nawet nie powiedział kiedy opuszcza lokum.
Weszłam
do pobliskiego sklepu i wybrałam swoje ulubione kokosowo-śmietankowe
lody. Zapłaciłam i odeszłam, żegnając ekspedientkę. Na słupie przed
wejściem zauważyłam informacje o pracy. Z ciekawości spisałam numer i
zadzwoniłam.
-Dzień dobry. Ja w spawie ogłoszenia o pracę. Czy jest nadal aktualne ? - Spytałam.
-Witam, tak. Może mogłaby pani przyjść jeszcze dzisiaj na rozmowę ? - Kobieta ciepłym głosem spowodowała u mnie uśmiech.
-Tak chętnie. Poda pani adres ? - Równie ciepło mówiłam
-Prześlę sms-em. Do zobaczenia - Rozłączyła się.
Nie
czekając, otrzymałam wiadomość i ruszyłam pod wskazane miejsce.
Zapukałam do drzwi. Ku mojemu zdziwieniu otwarła mama niejakiego Louisa.
-Witam, to ja do pani dzwoniłam - Posłałam jej szczery uśmiech.
-Witaj słonko, wejdź - Zaprosiła mnie gestem ręki.
- Zatem poszukuję pani do pracy. O co konkretnie chodzi ? - Spytałam.
-Od dłuższego czasu poszukuję osoby, która mogłaby zajmować się tym domem. Chodzi mi o sprzątanie - Spojrzała na mnie.
-O bardzo chętnie. Skończyłam teraz colleg. I mam trochę wolnego czasu - Zaśmiałyśmy się.
-To mogłabyś przyjść jutro o 10:00 ? Na dzień próbny. Wtedy dogadamy resztę szczegółów.
-Nie ma problemu. Będę - Pożegnałam panią Tomlinson i ruszyłam w stronę swojego domu.
Moje
lody nie były już ciałem stałym tylko cieczą. Wsadziłam je do
zamrażalnika i pobiegłam do łazienki na odprężającą kąpiel. Moje myśli
przejęły tylko jeden wątek. Mianowicie praca, a może raczej pracodawca.
Muszę pokazać się od najlepszej strony. Ciekawe czy szatyna też tam
spotkam. Przekonam się o wszystkim jutro.
Na dobranoc zjadłam lody i z ustawianym budzikiem zasnęłam.
08:50
Dźwięk alarmu wyrwał mnie z krainy Morfeusza. Przetarłam leniwie oczy i kilkukrotnie je mrużąc
usiadłam. Oswoiłam się chwilę z otoczeniem. Otwarłam okno i zeszłam do kuchni na śniadanie.
Taty
nie było. Czy on w ogóle wrócił na noc do domu ? Otwarłam lodówkę i
przygotowałam kolorowe kanapki, a dla przepłukania gardła nalałam mleka.
Zjadłam wszystko ze smakiem i powracając do swojego pokoju wybrałam
zestaw na dzisiejszy dzień.
Uczesałam włosy, nałożyłam makijaż i wsiadłam do swojego samochodu.
Droga zajęła mi 15 minut. Uśmiechnięta i pełna energii zadzwoniłam do drzwi.
-Witaj [T.I], wejdź - Przekroczyłam próg mieszkania
-Dzień dobry. Mogę zaczynać od razu - Rozejrzałam się po pomieszczeniu.
-Dobrze,
wszystko masz napisane na kartce, leży na stole w kuchni. Ja muszę
wyjść. Louis po mnie przyjedzie, o już jest. Mam nadzieję, że dasz sobie
radę ? - Popatrzyła na mnie.
-Oczywiście. Do zobaczenia - Zamknęłam za nią drzwi.
Muszę
przyznać, że dom nie robi na mnie wrażenia. Tata jest adwokatem i moja
posiadłość nie odbiega od tej. Przeczytałam wskazówki zostawione przez
panią Johanne. Nie będzie źle. Zaczęłam o piętra. Zaścieliłam łóżko,
starłam kurze, pozbierałam ubrania, odkurzyłam. Pokój sypialny błyszczy.
Teraz łazienka. Zalałam chemikaliami wannę, toaletę oraz umywalkę. Po
chwili wszytko obmyłam i zajęłam się podłogą. Podobnie było ze salonem,
kuchnią, kolejną łazienką. To słodkie, że pani Tomlinson interesuje się
życiem syna. Ma w gabinecie chyba wszystkie jego nagrody i wyróżnienia.
Na
ścianach wisi dużo zdjęć szatyna i reszty zespołu. Cały dom w końcu
wysprzątany. Został mi obiad do przygotowania. Może naleśniki ? Mam
nadzieję, że zasmakują. Przygotowałam masę i zaczęłam smażyć. Na koniec
pokroiłam banana, wystawiłam czekoladę i dżem truskawkowy.
Ułożyłam
na stole talerz, sztućce, kieliszek do wody i wina. Podśpiewywałam
ulubioną piosenkę i nie spostrzegłam, że mam słuchacza.
-Bardzo ładnie - Usłyszałam te przepiękną chrypkę w gardle.
Wystraszona podskoczyłam i obróciłam w stronę chłopaka.
-Emm. Dziękuje - Zawstydzona spuściłam wzrok
-Słodko wyglądasz - Louis oparł się o framugę drzwi.
-Jeżeli jesteś w domu to może już pójdę. No chyba, że mam czekać na Twoją mamę ? - Zapytałam.
-Raczej się nie doczekasz, bo odwiozłem ją do Doncaster, do domu - Zalotnie się uśmiechnął
-Jak to ? - Ponownie padło pytanie.
-W tym domu mieszkam ja, a nie moja mama - Usiadł przy stole.
-To już pójdę - Odwróciłam się
-Nie zaczekaj. Usiądź. Chyba nie chcesz bym zjadł tyle naleśników, szczególnie sam - Wstał i odsunął drugie krzesło.
-Nie powinnam. Nie chcę przeszkadzać. - Zmieszałam się.
-Siadaj - Przystałam na propozycję.
Louis wyciągnął drugi komplet zastawy i po chwili jedliśmy wspólnie obiad.
-Opowiedz mi coś o sobie - Przerwał kończąc posiłek
-Co chciałbyś wiedzieć ? - Zapytałam.
-Wszystko. Co Cię interesuje, co lubisz robić, co Cię denerwuję. Wszystko - Uśmiechnął się do mnie.
-Jestem
absolwentką Royal Academy of Dramatic Art, także wiadome jest tu
zainteresowanie przemysłem filmowym. W wolnych chwilach douczam się
kolejnych języków. Nie lubię się stroić, lubię samochody i kocham żelki.
To tak ogółem - Upiłam łyk wody.
-Jak to kolejnych języków. To ile znasz ? - Jego mimika twarzy była komiczna.
-Biegle
angielski, niemiecki, włoski, francuski, hiszpański i rosyjski. Dobrze
znam łacinę i japoński - Wypowiedziałam na jednym tchu.
-Żartujesz prawda ? - Zdziwienie w jego oczach wciąż rosło.
-Nie. Robi się późno. Na prawdę muszę wracać. - Wstałam od stołu.
-To odwiozę Cię do domu - Zaproponował.
-Niech będzie - Zakładałam bluzę.
Jechaliśmy
na okrągło się śmiejąc. Mimo. że Lou jest tak wielką gwiazdą wcale nie
zachowywał się jak primadonna. Kulturalny, wyluzowany, uprzejmy. Mało
ludzi tak bogatych i sławnych przyjmuję taką postawę.
-To tu - Wskazałam na otwartą bramę.
-Niezły domek - Wjechał na posesję.
-Dziękuję. A może masz jeszcze ochotę ze mną posiedzieć ? Taty nie ma w domu, a samej będzie mi nudno - Zarumieniłam się.
-Z chęcią - Wysiedliśmy ze samochodu i zajęliśmy miejsca nad basenem.
-Na prawdę piękny dom - Szatyn rozglądał się wkoło.
-Opiekuję
się wszystkim. Sprzątam, gotuję i wyrywam chwasty. Staram się żeby
zawsze było czysto. Mama uwielbiała porządek. Od małej dziewczynki
wpajała mi zasady etykiety i zachowania wśród ludzi. - Zamrugałam
kilkukrotnie.
-I jej się udało. Jesteś nieliczną osobą, która w
moim towarzystwie nie krzyczy, ani nie próbuję zedrzeć ze mnie ubrań -
Zaśmiał się. Czemu powiedziałaś, że mama uwielbiała, raczej uwielbia bo
przecież pomaga Ci utrzymać to wszystko, no i jest jeszcze tata -
Patrzył na moje lśniące oczy.
-W pewien sposób pomaga. Jest
zawsze przymnie.... Moja mama nie żyje. zabił ją pijany kierowca, kiedy
przechodziła na pasach. - Łamał mi się głos.
-Przepraszam nie wiedziałem - Spuścił głowę.
-W porządku - Przetarłam dłonią pojedynczą łzę.
xxx Zuza ;)
" uważam, że do najlepszych nie należy ;/ " Ja uważam wręcz przeciwnie był świetny dodaj część II jak najszybciej bo nie wytrzymam tak wciągnął mnie ten imagin że teraz myślę tylko o nim
OdpowiedzUsuńWeronika
A tak z innej beczki realizujecie zamówienia?
UsuńTak, realizujemy :) Wejdź w zakładkę zamówienia i dodaj komentarz, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBoże zakochałam się
OdpowiedzUsuńPisze wspaniale, czekam na kolejną część
Boże, to jest takie awww!
OdpowiedzUsuńPiękne!
Świetnie piszesz kochana!
Z niecierpliwością czekam na kolejną część! !!
Super dlaczego uważasz ze ci nie wyszedł? Jest boski
OdpowiedzUsuńCzemu wpisy są tak rzadko???
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń