wtorek, 23 czerwca 2015

# 140 Harry

Zastanawiam się od roku czy to na pewno możliwe. Czy jest to prawdziwe ? Czy może miałam sen, który był bardzo realistyczny ? 
Zacznijmy od początku.
Nazywam się [T.I] [T.N] i od urodzenia mieszkam w Londynie. Jestem przeciętną nastolatką o czerwonych włosach, niebieskich oczach i piegach na twarzy. Mam wspaniałą przyjaciółkę [I.T.P] i kochających rodziców. Cóż więcej można chcieć ? Myślę, że jednego. Miłości. Tak, to pojęcie jest szczególnie ważne w życiu każdego człowieka. Czy pojawiła się ona u mnie ?...
Czy może nie byłam godna dostać miłości od drugiego człowieka ?...
Jak co dzień dźwięk alarmu wyrwał mnie z krainy Morfeusza punkt 7:00. Przecierając leniwie oczy wstałam z łóżka i powolnym krokiem udałam na śniadanie. Moja mama jest niesamowita. Co ranek kiedy schodzę na dół ona ma przygotowane jedzenie i sama jest gotowa do pracy. No nic w końcu mamy to superbohaterki tylko bez przebrania. Po skonsumowaniu tostów przebrałam się w sukienkę i wykonałam poranna toaletę. Delikatny makijaż, kilka poprawek i mogę wychodzić do szkoły. Wraz z przyjaciółką uczę się w 'LSI'. Duża szkoła zawodowa, która posiada ciekawą ofertę edukacji. My jesteśmy w liceum kierunkowanym w stronę ratownictwa medycznego. Ciekawe zajęcia. Wyszłam z domu i przechodząc zaledwie 50 metrów zapukałam do drzwi przyjaciółki. Otworzyła mi z kanapką w ręce.
-Wchodź - Oznajmiła, a ja z uśmiechem na ustach powędrowałam do jej kuchni.
-Dzień dobry proszę pani - Powitałam jej mamę.
-Witaj, masz ochotę na kanapkę ? - Skierowała rękę na talerz smakołyków.
-Jadłam w domu ale skoro pani nalega - Zaśmiałam się i zabrałam grzankę.
Wesołe opuściłyśmy posesję brunetki. Po 20 minutach stałyśmy na schodach przed szkołą. Niespełna chwilę później pojawił się również Harry. Chłopak o zniewalającym głosie, zielonych tęczówkach i burzą loków na głowie. Chłopak, o którym śni każda dziewczyna. Chłopak, który jest niebezpieczny. Mimo olśniewającej urody, posiada ciekawy życiorys. 19-stolatek biorący udział w nielegalnych bójkach, niebojący się nikogo. Ze swoimi zasadami. Każdy się go boi, mimo to ludzie i tak się podlizują by mieć poparcie wśród znajomych. Nie interesował mnie ten chłopak i zamiast marzyć na jego temat udałam się do szafki po potrzebne zeszyty na geografię. Chwilę później doszła [I.T.P] i wspólnie udałyśmy się pod klasę 209. Przedostatnia ławka pod oknem to moje stałe miejsce. Zajęłam je uchylając okno. Temat lekcji był dość nudny więc nie pozostawało mi nic innego jak zabawa telefonem. Poczułam jak odbija się coś o moje plecy i upada na ławkę. Rozwinęłam kartkę papieru i zaczerwieniłam się.
'Ładny kolor stanika'.
 Poprawiłam wychodzące spod bluzki ramiączko i powróciłam myślami do jutrzejszej imprezy u Louisa. Ponownie przeczytałam zwinięty papierek.
'Wtedy było lepiej' .
Obejrzałam się za siebie rozglądając kto może puszczać liściki. Uśmieszek Stylesa mówił wszystko. Przewróciłam oczami, odwróciłam i w bezruchu siedziałam do końca lekcji.
Odkładając książki do szafki poczułam ciepły oddech na karku.
-Na prawdę lubię czerwony - Poczułam zapach jego perfum.
 Wystraszona nie reagowałam na żadne słowo.
-Nie bój się skarbie - Musnął nosem moją szyję.
-Do zobaczenia - Pożegnał się i odszedł.
Stałam wlepiając wzrok w szafkę.
-Zuza wszystko w porządku ? - Dopytywała przyjaciółka.
-Zuza ! - Podniosła głos.
-Co ? Tak, tak - Odparłam.
Przez resztę dnia unikałam loczka jak ognia. Nie patrzyłam się w jego stronę ani nie prowokowałam sytuacji wymagającej spojrzenia na mnie. Przed 14:00 odetchnęłam z ulgą opuszczając szkołę. Czekałam przed wejściem na brunetkę.
'Czekam na zewnątrz. Pospiesz się'. Wysłałam wiadomość.
'Poprawiam matmę. Nie czekaj '. Uzyskałam odpowiedź i zrezygnowana kierowałam się na drugi koniec miasta. Na dodatek sama. Czemu musimy tak daleko mieszkać ?
-Odwiozę Cię - Poczułam szarpnięcie za dłoń.
-Nie, nie trzeba - Odparłam.
-Chodź- Harry pociągnął mnie w stronę swojego samochodu, pewnie kradzionego.
-Zostaw mnie. Nie chcę nigdzie z Tobą jechać ! - Krzyknęłam.
-Nie znoszę sprzeciwu. Idziesz i koniec - Wycedził przez zaciśnięte zęby.
Przestraszona posłuchałam go i usiadłam na miejscu pasażera.
-Boisz się mnie ? - Odpalił silnik.
Nie odpowiedziałam.
-Pytałem o coś - Ponownie się odezwał.
-A jak myślisz ? - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Na pewno. Patrząc na Twoją minę i postawę - Zadrwił z mojego lęku.
-To po co głupio pytasz - Odgryzłam się, patrząc przez szybę.
Jechał, jakby dokładnie wiedząc gdzie mieszkam. Jesteśmy prawie na miejscu ale nie będę się odzywać. Niech nie wie. Za późno. Wjechał na podjazd posesji.
-Skąd wiedz... - Nie dokończyłam
-Dla mnie to nie problem zdobyć czyjś adres czy numer telefonu - Udowadniał jaki jest wielki.
-Jeżeli to wszystko to dziękuje za podwiezienie. Cześć - Chciałam opuścić samochód ale nie wyszło.
-Nie zaprosisz mnie do środka ? - Zapytał.
-Chyba oszalałeś ! - Podniosłam tonację głosu.
Wyszłam z auta,a szatyn odjechał z piskiem opon. Niech da mi spokój. Boje się go, poza tym to nie jest towarzystwo dla mnie. Zjadłam obiad i pobiegłam uczyć się na jutrzejszą kartkówkę z WOS-U
Następnego dnia, impreza
Domówka trwała w najlepsze, niektórzy byli już nieźle wstawieni. Siedziałam na kanapie obserwując ludzi.
-Cześć - Dosiadł się do mnie jakiś chłopak.
-Znamy się ? - Zapytałam.
-Nie ale chętnie Cię poznam - Zaśmiał się.
-Z pewnością - Odpowiedziałam.
-Jak się bawisz ? - Przysunął się do mnie.
-Dzięki dobrze. Wiesz co, przyjaciółka mnie woła, muszę iść - Podniosłam się
-Siedź - Złapał mnie za nadgarstek co spowodowało upadek na sofę.
-Możemy bawić się razem - Próbował mnie pocałować.
-Zostaw mnie ! - Popchnęłam go.
Poczułam ból na policzku.
-Bawisz się dzisiaj ze mną ! - Krzyknął.
-Nie ! Zostaw mnie ! - Próbowałam się wyrwać z jego objęć.
Znienacka pojawił się Styles i bił blondyna. Wyglądało to strasznie ponieważ chłopak, który się do mnie dopierał krwawił i zwijał się z bólu.
-Harry zostaw ! Zostaw go słyszysz ! - Próbowałam go odciągnąć.
-Śmieć ! - Splunął na leżącego.
-Chodź - Złapał mnie i wyprowadził z domu.
Pełen gniewu i złości powędrował do samochodu i odjechał z piskiem opon. Siedziałam obok przestraszona. Nie miałam pojęcia jakie ma zamiary. Przemierzał ulice Londynu z zawrotną prędkością.
Mój lęk wzrastał kiedy opuszczaliśmy miasto. Kilka łez poleciało po moim policzku. Po chwili skręcił do jakiejś opuszczonej hali. Tak bynajmniej się wydawało, że jest pusta. Zatrzymał auto i otwarł mi drzwi. Otarł łzy z twarzy i złapał pod rękę prowadząc do wejścia hangaru. W środku był szum i gwar. Pełno mężczyzn ubranych na czarno szli za nami.
-Harry proszę Cię. Co tu się dzieje ? - Załamanym głosem pytałam.
-Jesteś bezpieczna - Otwarł przede mną drzwi do.. garderoby ?
-Poczekasz tu na mnie. Nic Ci nie grozi. - Zaczął przebierać się w krótkie, luźne spodenki.
Muszę przyznać, że wytatuowane i wyrzeźbione ciało robiło na mnie wrażenie. Patrzyłam na niego odruchowo oblizując wargę. Musiał to zauważyć bo zaśmiał się. Odwróciłam twarz w drugą stronę, czując jak policzki stają się czerwone.
-Niedługo będę - Założył rękawice bokserskie i wyszedł.
Więc to tu się biję. Jak na kobietę przystało byłam ciekawa wszystkiego co mnie otaczało. Wstałam z fotela i rozejrzałam po pomieszczeniu. Na ścianach wisiało pełno medali. Każdy z nich za zajęcie pierwszego miejsca. Słyszałam, że dobrze się bił ale żeby tak. W spodniach, które zostawił, dzwonił telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni, a na wyświetlaczu pojawił się numer niejakiego Zayna. Odebrałam ale nim zdążyłam coś powiedzieć, mężczyzna w słuchawce mnie ubiegł.
-Za 1,5 godziny na obwodnicy masz wyścig. Wpisowe 5,000 tysięcy. Do zobaczenia - Rozłączył się.
No nieźle. Nie dosyć, że obkłada ludzi to jeszcze się ściga. Muszę stąd uciec. Otwarłam drzwi i wychyliłam delikatnie. Nie widząc nikogo, obrałam trasę ucieczki. Szłam dokładnie tak samo jak za pierwszym razem z loczkiem. Niezauważalnie udało mi się opuścić halę i szybkim krokiem kierowałam się do miasta. Dlaczego to ja muszę mieć takiego pecha ? W co ja się w ogóle
wpakowałam. Rozmyślając tak ujrzałam czarny, terenowy samochód. Przestraszona, że to Styles zeszłam z drogi, chowając w krzaki. Minął mnie. Chyba nie widział. Weszłam z powrotem na jezdnię ale chłopak był mądrzejszy niż myślałam. Na zakręcie zatrzymał się i wyłączył silnik. Opierał się o bok auta, czekając aż podejdę. Widziałam jak ciężko oddycha. Bałam się, dlatego zaczęłam biec w drugim kierunku.
-[T.I], [T.I] ! - Krzyczał za mną.
Uciekałam ile sił w nogach ale był o wiele szybszy. Złapał mnie i przerzucił przez bark.
-Odczep się ! Nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego ! Nie dosyć, że jesteś bokserem to na dodatek ścigasz się ! Puszczaj ! - Biłam go po plecach.
Loczek zatrzymał się, postawił mnie na ziemie i trzymając za ramiona rzekł :
-Skąd wiesz o wyścigach co !? - Zdenerwował się.
-Odebrałam Twój telefon jak wyszedłeś. Dzwonił jakiś Zayn - Odparłam.
-Odzywałaś się do niego ? - Był na prawdę wściekły.
-Nie zdążyłam bo się rozłączył - Bałam się.
-To teraz posłuchaj. Nigdy więcej takich akcji. Następnym razem zakluczę za sobą drzwi - Powiedział nieco spokojniejszy.
-Następnym razem ? - Powtórzyłam.
-Tak skarbie - Pocałował mnie w czoło i zaprowadził do samochodu.
Jechaliśmy w ciszy na wyznaczone miejsce wyścigu. Emocje opadały ale ja i tak strasznie się bałam. Harry jest niebezpiecznym typem chłopaka i nigdy się to nie zmieni. Nerwowo bawiłam się kosmykami włosów. Loczek jest już na starcie i ściga się z jakimś Nathanem. Denerwowałam się bo nigdy nie wiadomo jak mogą skończyć dwaj chłopacy, za wszelką cenę chcący wygrać. Ruszyli. Mieli do objechania pół miasta. Kto przyjedzie wygrywa szacunek wśród pozostałych i pieniądze.
Po 15 minutach przed metą pojawił się samochód Stylesa. W głębi duszy odetchnęłam z ulgą. Po tym jak każdy pogratulował mu wygranej, odebraniu pieniędzy i pożegnaniu z kolegami podszedł do mnie.
-Chodź - Szepnął.
Podążałam za nim jak maskotka. Dlaczego mu się nie sprzeciwie ? Nie należę do niego. To nie w moim stylu.
-Nie mam ochoty już nigdzie z Tobą iść - Powiedziałam
-Co takiego ? - Spytał.
-To co słyszałeś ! Nie jestem Twoją własnością ! - Wykrzyczałam, odchodząc.
Zdenerwowana przyspieszyłam kroku. Jak najszybciej chciałam znaleźć się w domu. Jest 02:00 w nocy. Mam dosyć dzisiejszego dnia. Chcąc skrócić sobie drogę, przechodziłam przez osiedle. Na jednej z klatek schodowych siedziało kilku chłopaków. Widząc ich, serce podeszło mi do gardła.
Szłam nie odwracając się. Czułam ich oddech. Słyszałam jak idą za mną. Spodziewałam się najgorszego. Jeden z nich szarpnął mną przez co straciłam równowagę. Było ciemno. Twarzy nie było widać. Mój strach rósł.
-Co taka dziewczynka jak  Ty, robi tu sama, o tej porze ? - Zapytał
-Nie jest sama i lepiej ją zostawcie - Usłyszałam znajomy głos.
-Stary nie wiedzieliśmy, przepraszamy, już nas nie ma - Plątali się na zmianę
Szatyn pomógł mi wstać.
-Nie wiedziałam, że budzisz aż taką grozę wśród ludzi - Wyszeptałam.
-Ciekaw jestem, co by się stało gdybyś na prawdę była sama i gdybym za Tobą nie szedł - Patrzył mi w oczy, czułam to.
-Ja.. Przepraszam - Wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać.
-Już dobrze, chodź do domu - Złapał mnie pod rękę.
Idąc z nim, poczułam się swobodnie. Rozmawialiśmy. Dużo opowiadał o sobie. Jest całkiem w porządku kiedy nie ma rękawic bokserskich.
-Jeszcze raz dziękuję - Powiedziałam stojąc pod bramą domu.
-Wyśpij się i wypocznij. Dobranoc - Pocałował mnie ponownie w czoło i zniknął w ciemnościach ulicy.
Wzięłam szybki prysznic, zjadłam kanapkę i zmęczona zasnęłam....
-[T.I] masz gościa - Poważnie powiedziała mama, budząc mnie.
-Co ? kogo ? - Zaspana odparłam.
Rodzicielka nic nie powiedziała tylko wyszła z pokoju, a we futrynie pojawił się zielonooki.
-Co tu robisz ? - Byłam w lekkim szoku.
-Przyszedłem Cię odwiedzić piękna - Zaśmiał się.
-Słodko wyglądasz - Zlustrował moją siedzącą sylwetkę.
-Czemu się na mnie uwziąłeś ? Zrobiłam Ci coś ? - Sama nie wiem czemu o to zapytałam.
-Bo mi się podobasz i będziesz moja - Odparł cwaniacko
-Słucham, chyba kpisz - Stwierdziłam.
-Jeszcze zobaczymy - Przygryzł wargę, a ja chwilę się zapatrzyłam.
-Przecież wiem, że Ci się podobam - Usiadł koło mnie.
-Co ? Wcale, że nie ! - Uniosłam głos
-Właśnie, że tak. Nieprzypadkowo zagryzasz wargi i oblizujesz usta - Popatrzył mi w oczy.
Trochę racji miał. Faktycznie jakby się temu przyjrzeć to był nieziemsko przystojny. I te jego zielone oczy. Hipnotyzowały w pewien sposób. Kurczę jego usta. Nie stop. O czym Ty dziewczyno myślisz.
Otrzęsłam się, a loczek wpił w moje wargi. Matko jak on świetnie całuje. To jest coś pięknego. Z ust przeniósł pocałunki na szyję i zrobił pokaźnych rozmiarów malinkę.
-Teraz jesteś moja - Patrzył na ślad jaki zostawił.
-Harry ale ja.. - Przerwał mi.
-Mówiłem, że będziesz moja. Nikt nie ma prawa Cię dotknąć - Pogładził mnie po policzku.
-Muszę jechać, mam kilka spraw do załatwienia. Przyjadę po Ciebie w poniedziałek przed szkołą. Bądź grzeczna i nie chodź po nocy - Zaśmiał się, pocałował i opuścił dom.
Zeszłam do kuchni na śniadanie. Przygotowywałam sobie kanapki, kiedy odezwała się mama.
-Śniadanie już było - Oznajmiła.
-Mamo przecież w sobotę zawsze dłużej śpię - Ugryzłam kawałek ogórka.
-Co on robił w naszym domu  ?- Do rozmowy dołączył ojciec.
-Odwiedził mnie - Ironizowałam
-Nie wiesz kim jest ? I jak traktuje ludzi ? - Jeszcze oni musieli się doczepić.
-A Ty wiesz kim jest ? Poznałaś go osobiście ? Nie ! Znasz go tylko z plotek, które są opowiadane przez wścibskich sąsiadów ! - Krzyknęłam
-Ile Ty go znasz i jak dobrze, żeby go bronić - Zaczął tata.
-Wystarczająco długo ! - Odgryzłam się i pobiegłam do swojego pokoju zamykając drzwi na klucz.
- Cholera ! - Kopnęłam w łóżko.
Na dodatek nie mam numer Stylesa. Ale Lou będzie miał. Szybko wybrałam numer i uzyskałam rząd cyferek.
'Harry przyjedź po mnie. Nie chcę siedzieć z rodzicami !' - Wysłałam sms-a. Po chwili uzyskałam odpowiedź.
'Zaraz będę'. Po 10 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi i kłótnię.
-Zostaw [T.I] w spokoju. To nie jest dziewczyna dla Ciebie ! - Krzyczał ojciec.
-Niech mnie pan wpuści - Loczek zaciskał szczękę.
-Tato wpuść go ! - Krzyknęłam ze schodów.
Styles ominął ojca i skierował się w moją stronę.
-Żebyś nie żałowała i nie przyszła z płaczem lub brzuchem !! - Wydarł się pan domu.
-Coś Ty powiedział ! - Zdenerwowałam się
-To co słyszałaś ! - Poszedł do salonu.
-Tego za wiele - Udałam się do swojego pokoju.
Wyciągnęłam walizkę i pakowałam swoje rzeczy.
-Piękna, jesteś pewna, może Twoi rodzice mają rację. W końcu do aniołów nie należę - Pierwszy raz widziałam u niego skruchę.
-Jestem, pomóż mi - Rzuciłam mu kosmetyczkę.
Po 10 minutach spakowana opuszczałam dom. Mama wołała mnie, lecz w tej chwili mnie nic nie obchodziło. Zielonooki zawiózł mnie do siebie. Jego dom był ogromny. Nowocześnie urządzone wnętrze. Ale nie dziwię się w końcu za te walki dostaje niezłą kasę.
-Twoi rodzice nie będą mieli nic przeciwko ? - Spytałam
-Moi rodzice mieszkają za granicą - Uśmiechnął się i pocałował.
Loczek pojechał załatwić swoje sprawy, a ja rozmyślałam nad słowami rodziców. W sumie to mieli rację. Chodziłam z nim tylko do jednej klasy. Nie znam go tak dobrze. I tak na prawdę sama nie wiem jaki jest. Czy dobrze postąpiłam ?
Wtedy kłębiły się pytania w mojej głowie. Może mam wrócić do domu. Nie ! To jak postąpił ojciec było karygodne. Przecież ja mam dopiero 19 lat. Szkołę do skończenia. Maturę w tym roku. W sumie to za niecały miesiąc. Czy dam sobie radę ?
Mieszkam u Harrego tydzień. Rodzice się ze mną nie kontaktowali. Czyżby uznali, że nie istnieję ? Może olali mnie jak starszego brata, który mieszka w USA. Wyjechał zaraz po szkole i kontakt się z nim urwał. Chciałabym z nim porozmawiać, spotkać się ale nawet nie wiem jak teraz wygląda. Minęło 8 lat od jego wyjazdu. Życie nie jest tak kolorowe jak się wydaję.
-Skarbie mam dzisiaj wyścig o 18:00 - Wszedł do kuchni loczek.
-Musisz jechać ? - Spytałam.
-Muszę - Cmoknął mnie w czoło.
-Nie lubię kiedy jedziesz do swoich kolegów. Po wczorajszej walce nie mogę przyzwyczaić się do rozciętego łuku brwiowego - Posmutniałam.
-Przecież muszę zarabiać, żebyś mogła kupować sobie jakieś pierdoły - Czy on wypomniał mi właśnie wczorajszy zakup podkładu ?
-Harry jasne, że możesz zarabiać ale czy właśnie w taki sposób ? - Dopytywałam.
-Tak w taki. Ciekawe gdzie w tym wieku zarabiał bym kilka tysięcy miesięcznie !? - Podniósł głos.
-Nie krzycz na mnie bo pytam normalnie ! - Byłam już zdenerwowana.
-Tak, pytasz normalnie. Ciekawe jak zapytasz jak będziesz chciała nową sukienkę ! - Robiło się nieprzyjemnie.
-Nie proszę Cię o pieniądze ! Wczoraj był to wyjątek bo kartę kredytową zostawiłam w domu. Nie chcę pokazywać się rodzicom ! - Złość we mnie kipiała.
-Może tatuś miał rację ! Wróć do nich, popłacz się ! - O co mu w ogóle chodzi teraz ?
-Wiesz co ! Mam Cię dzisiaj dosyć ! - Krzyknęłam, wymijając go.
Poczułam szarpnięcie i upadłam na ziemię. Jak on mógł podnieść na mnie rękę. Nie wierzę. Ubrałam buty i poszłam do [I.T.P]. Jak to na przyjaciółkę przystało, przyjęła mnie z otwartymi dłońmi, a ja wyżalałam jej się. Po dwóch godzinach płaczu. Umyłam twarz i opanowałam emocje.
-[T.I] wiem, że to niemożliwe. Ale przysięgłabym, że w sklepie widziałam Twojego brata - Czy to telepatia ?
-Nie żartuj - Nie dowierzałam.
-Poważnie - Przytaknęła.
Zaciekawiona sytuacją pobiegłam do domu. Bez problemu dostałam się do środka. Na kanapie w salonie leżał.... [I.T.B].
-To na prawdę TY ?! - Krzyknęłam.
Chłopak podniósł się i kiedy mnie ujrzał, podbiegł i przytulił.
-Matko jak wyrosłaś. Już nie jesteś mała dziewczynką. No, no niezłą mam siostrę - Zaśmiał się.
-Rodziców nie ma ? - Spytałam.
-Nie. Słyszałem, że od tygodnia z nimi nie mieszkasz - Wskazał na sofę.
-Dokładnie - Rozpoczęłam opowiadać mu co dzieje się w moim życiu od trzech tygodni.
Po godzinie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
-Ja otworzę - Wstał i poszedł do przedpokoju.
-[T.I] ! - Krzyknął.
Poszłam w stronę wejścia i zobaczyłam loczka.
-Przepraszam. Przepraszam za moje zachowanie. Wróć ze mną. Porozmawiajmy - Miał w oczach łzy.
Czy on na prawdę płakał ? Czy to była skrucha ? Tego dnia długo ze sobą rozmawialiśmy. Na temat tego jak się zachowuje. Co robi. Wybaczyłam mu jego wybryki. Dlaczego ? Bo każdy kolejny dzień sprawiał, że zakochiwałam się w nim coraz bardziej. Pragnę tego by przestał walczyć. Czy zrobił to ?...
 -Harry nie jedź ! - Krzyczałam.
-Znowu masz problem ? - Oburzył się.
-Tak. Bo martwię się o Ciebie. Skąd mam wiedzieć czy wrócisz cały do domu. To jest chwila, by stracić kontrole nad samochodem - Płakałam.
-Cześć ! - Wyszedł i trzasnął drzwiami.
Zdenerwowana otwarłam barek i upiłam łyk piwa. Zadzwoniłam do brata i poprosiłam o przyjazd. Nie musiałam długo czekać.
-Co jest młoda ? - Pogłaskał mnie po głowie.
-Pokłóciłam się znowu z loczkiem - Wymamrotałam.
-Chodź tu - Przytulił mnie.
Trwaliśmy tak godzinę. Następnie zjawił się Styles.
-Kto to jest ! Wtedy też był u Ciebie ! - Krzyczał.
Zdążył złapać [I.T.B] za koszulę i uderzyć. Obydwaj mieli dużo siły dlatego obkładali się na zmianę. Zdenerwowana tym jak zachowuje się zielonooki weszłam pomiędzy nich.
-Ty kretynie ! To jest mój brat ! Zostaw go ! Mam Cię dosyć ! Mogłam posłuchać rodziców. Ty zawsze taki będziesz. Nigdy się nie zmienisz. Nawet jeżeli dostaniesz kolejną szansę to ją zmarnujesz. Wracam do mamy ! - Wydzierałam się i biorąc brata na górę pakowałam swoje rzeczy.
Harry siedział na kanapie i ciężko oddychał. Spojrzałam na niego ostatni raz roniąc łzę i opuściłam
dom, trzaskając drzwiami. Oczywiście w domu było kazanie na temat całej tej sytuacji.
-Dobra dajcie mi już spokój ! - Odpowiedziałam na to wszystko i poszłam spać.
Sms-y i telefony od loczka nieustanie się urywały. Odrzucałam każde połączenie, a wiadomości od razu usuwałam. Ten związek by mnie wykończył. Chodź z drugiej strony od dwóch tygodni się nie widzimy, a ja strasznie tęsknie. Nikt mnie nie tuli i nikt nie mówi co ranek 'witaj piękna' Czuję pustkę ale chyba dobrze zrobiłam.
Harry nie chodzi do szkoły od dwóch tygodni. Od dnia opuszczenia jego domu nie mieliśmy kontaktu. Zmieniło się to dziś.
Przygotowując się do matury usłyszałam krzyki i awanturę na dole. Zaciekawiona sytuacją zbiegłam do przedpokoju.
-Styles co tu robisz ?! - Zapytałam.
-Musimy porozmawiać - Odparł.
-Chyba nie mamy o czym - Mówiłam łamiącym głosem.
-Mamy [T.I]. Proszę - Kochałam go. Nie mogłam odmówić.
-Chodź do góry - Weszłam do swojego pokoju.
-Początek nie był najlepszy ale.. Przestałem walczyć. W tamtym tygodniu definitywnie powiedziałem NIE - Zaakcentował ostatnie słowo.
-Gratuluję - Powiedziałam z ironią.
-Zrobiłem to dla Ciebie - Przysiadł się koło mnie.
-Rozmawiałem z Twoim bratem. Powiedział mi jak cierpisz przez te sytuację. Po tym zrozumiałem jak bardzo Cię zraniłem. Nie mogę ciągle tak żyć. To wszystko było nielegalne. Wolę sprzedać dom i mieć dwa pokoiki byś tylko przy mnie była. Dzięki Tobie chcę się zmienić. Wiesz dlaczego ? Bo wcześniej nie interesowało mnie czy będę miał wypadek. Zawsze wracałem do pustego domu. Teraz mam nadzieję, że będziesz w nim Ty. Proszę daj mi szanse. Zaufaj mi - Patrzyłam na niego nie wiedząc jak się zachować.
Może teraz tylko tak mówił ? A może na prawdę zrozumiał, że robił źle ?
-Dobrze. Ale zacznijmy wszystko od nowa - Posłałam mu ciepły uśmiech.
Wtulił się we mnie. Po tylu dniach poczułam ciepło. Poczułam, że jakaś cząstka wypełniła mnie.
Od tamtego dnia wszystko zaczynało się układać. Obydwoje zdaliśmy maturę. Zainwestowaliśmy pieniądze, które miał odłożone i otwarliśmy firmę. Zadaje sobie jednak pytanie jak ja, wtedy zwyczajna nastolatka, zmieniłam zimnego drania, w kochającego chłopaka ? Potrafisz mi na to odpowiedzieć drogi pamiętniku ? Ze łzami w oczach zapisuję Twą ostatnią kartkę. Przedstawiłam Ci w szczegółach historię mojego życia. O nie ! Chwila. To tylko zapisy z lat młodzieńczych...
Teraz mając 32 lata zastanawiam się ile czasu mi zostało ? Jestem chora.. Poważnie. To Ostra białaczka szpikowa. Tak bardzo boję się śmierci... 
Kochanie... Przeczytałem Twój pamiętnik tak jak kazałaś. Jesteś.. byłaś najwspanialszą osobą jaką poznałem. Teraz życie straciło sens. Nie kochałem żadnej kobiety jak Ciebie. Ślubowaliśmy sobie wierność, miłość i to pieprzone nie opuszczę Cię aż do śmierci. Zmieniłem się dla Ciebie. Dzięki Tobie. Tak bardzo mi brakuje Twojego uśmiechu, spojrzenia. Całej Ciebie. Jeśli jednak jest Ci lepiej tam do góry, a na pewno poszłaś do nieba jestem szczęśliwy. Byłaś aniołem na ziemi to będziesz i w chmurach. Kocham Cię i pamiętaj, że dzięki Tobie zmieniłem się z gorszego na lepsze - Uroniłem kilka łez patrząc na wyryty napis nagrobka, który sam kazałem umieścić.         
'Niech miłość ta, która wśród nas żyła, nigdy nie umrze i będzie wciąż żywa'

To Zuza mnie zmieniła. Ona postawiła ultimatum. To dzięki niej ludzie postrzegają mnie teraz jako normalnego, porządnego człowieka, a nie
chłopaka - kryminalistę.

   
xxx Zuza ;)

Hej !
Wiem, że bardzoo dawno temu był ostatni wpis ;/ Kolejny raz chcę Was za to przeprosić w imieniu całej ekipy. Jesteśmy do niczego.. Imagin miał być kontynuacją Louisa, ale w ostatnim czasie spotkała mnie podobna sytuacja do tej. Pisany na szybko, więc zrozumiem jak go wytkniecie palcami. Pozdrawiam z całego serca Zuza

6 komentarzy:

  1. Świetny imagin! Jedyny szkopuł tkwi w tym że główna bohaterka nazywała się [T.I] a przy szafkach " -Zuza wszystko w porządku ? - Dopytywała przyjaciółka.
    -Zuza ! - Podniosła głos." To pewnie przez to że pisałaś go na szybko
    Laura

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że takie błędy się wdarły. Przepraszam za to. Był napisany w niecałą godzinę, więc mam nadzieję, że jestem usprawiedliwiona :D

      Usuń
  2. O Matko !
    Cudowne
    Genialne
    Fantastyczne
    Wspaniałe
    Świetne
    Najlepszeee ! <3
    Ty to masz talent dziewczynoo ! <3 Kocham cię !
    Czekam z niecierpliwością na następny imagin

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny ! Całusy :* :* 😘

    OdpowiedzUsuń