Hejooo !!
Jak Wam się podobały poprzednie części ?
Zapraszam na kolejną, komentujcie jak wypadła !
Buźki :* :* :*
Zmieszana ubrałam strój kąpielowy oraz buty. Zabrałam torbę, a w niej ręcznik, okulary i krem.
Opuściłam
mieszkanie i w drodze na plażę kupiłam coś do picia. Weszłam na
rozgrzany piasek i niedaleko wieży ratowników położyłam ręcznik.
Rozebrałam się i napawałam widokiem oceanu.....
Ze zmęczenia usnęłam nie wiedząc kiedy...
Zamrugałam
kilka razy i poczułam silne pieczenie na całym ciele. No tak. Jestem
lekarzem, a zapomniałam posmarować się kremem. Szybko spakowałam swoje
rzeczy do torby i udałam się do ratowników.
-Dzień dobry - Delikatnie się uśmiechnęłam.
-Dzień dobry. Coś się stało ? - Zapytał z troską mężczyzna.
-Tak. Zapomniałam kremu i niech pan sam zobaczy - Stanęłam w lepszym świetle.
-O matko. Proszę się położyć - Wskazał na kozetkę. Po chwili przyszło dwóch innych Australijczyków.
-Jak masz na imię ? - Uśmiechnął się blondyn.
-[T.I]. Miło mi - Podałam rękę.
-Hoppo - Odwzajemnił gest.
-A ja Maxi - Pomachał chłopak w moim wieku.
Uśmiechnęłam się, a ratownicy nałożyli na moje ciało maść i lód.
-Trochę bezmyślnie - Pokiwał głową Hoppo.
-Tak,
wiem. Ale przyleciałam dzisiaj z Anglii i ze zmęczenia zasnęłam. Nie
musicie mi dawać kazań. Jestem chirurgiem - Uniosłam ramiona.
-Dziękuje za pomoc - Podałam ponownie ratownikom dłoń.
-Nie ma za co. A [T.I] ! - Krzyknął Maxi.
-Tak ? Spytałam.
-Podasz mi swój numer telefonu ? - Patrzył na mnie z nadzieją.
Chwile
się wahałam.. Ale nie znam tu nikogo. Może pomoże mi się
zaklimatyzować. Niech będzie. Tylko niech nie robi sobie nadziei na
jakikolwiek związek. Mam dość po ostatnich przeżyciach z Liamem. [T.I]
Ty kretynko może po prostu chcę się z Tobą zakolegować, a Ty tu zaraz o
związku pieprzysz. Och...
-Czemu nie - Wzięłam kartkę i zapisałam ciąg cyfr.
-Odezwę się wieczorem - Pomachał.
-Czekam - Wyszłam z wieży ratowniczej i skierowałam się do mieszkania.
Przebrałam
się ponownie i udałam do sklepu po niezbędne produkty spożywcze. Nim
się zorientowałam zrobił się wieczór. W kieszeni poczułam wibracje.
Mając nadzieję, że to Maxi przeliczyłam się.
-Halo ? - Odebrałam.
-[T.I] gdzie jesteś ? Martwię się o Ciebie ! - Lou uniósł tonację głosu.
-Louis wybacz, ponownie wyjechałam. Nie będzie mnie w Anglii pół roku - Wypowiedziałam na jednym tchu.
-To
już wiem. Byłem u Ciebie w szpitalu. Jesteś w Sydney. Ja też będę tam
za dwa tygodnie. Rozpoczynamy trasę. Proszę spotkajmy się. Przecież
jesteśmy rodzeństwem - Usłyszałam jak delikatnie płaczę.
-Dobrze Louis. Ale chcę widzieć się tylko z Tobą - Oznajmiłam.
-Echh. No dobrze siostrzyczko. Odezwę się. Kocham Cię. Pa - Rozłączył się.
Nim zdążyłam schować telefon ponownie zadzwonił.
-Halo ? - Odebrałam.
-Cześć, tu Maxi. Pamiętasz ? - Zaśmiał się.
-Hej, oczywiście, że pamiętam - Uśmiechnęłam się.
-Może pomóc ? - Spytał, a ja poczułam dłoń na ramieniu.
-Przestraszyłeś mnie - Odłożyłam telefon do kieszeni.
-Przepraszam. Daj Ci pomogę - Wyciągnął dłoń i zabrał siatki.
Poszliśmy na parking, gdzie stał jego samochód....
-Poważnie ? 23 szwy ? Oszalałeś - Zaśmiałam się, a chłopak ściągnął koszulkę.
-Sama zobacz. Znasz się na tym - Odsłonił ranę.
-Jak nie umie się pływać na desce to tak jest - Wyciągnęłam język.
-Dzięki - Posmutniał.
-Hej, przecież żartowałam - Wstałam z ławki
-Wiem, ale też lubię Cię trochę przedrzeźniać - Zaśmiał się.
-Osz Ty ! - Krzyknęłam i zaczęłam gonić, go po alejce.
-Nie dogonisz mnie ! - Śmialiśmy się.
-No wiem - Stanęłam
-Ale ja Ciebie jak najbardziej - Biegł tym razem w moją stronę.
Ile
sił w nogach uciekałam. Jednak był o wiele szybszy. Złapał mnie i
trzymając pod rękoma obrócił kilkukrotnie. Postawił mnie na ziemie.
-Chyba zacznę chodzić na siłownię - Kaszlnęłam.
-Daj spokój. Masz niezłe ciało. Siłownia nie jest Ci potrzebna - Spojrzałam na niego.
-Dzięki - Uśmiechnęłam się.
-Bardzo
miło spędziłam dzisiejszy dzień. Ale muszę wracać. Muszę uzupełnić
papiery i dowiedzieć się do jakiego szpitala muszę się udać - Poczułam
wiatr na ramionach.
-Odwiozę Cię - Zasugerował.
-Dziękuję jeszcze raz za ten dzień - Wyszłam ze samochodu.
-Ja również. Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy - Mrugnął oczkiem.
-Na pewno ! - Pomachałam i wjechałam windą na odpowiednie piętro.
Dni
mijały. Pracuje w klinice chirurgicznej, gdzie dostałam posadę
ordynatora. Dzięki komu to zawdzięczam ? Mojemu przełożonemu z Londynu.
Polecił mnie i na prawdę się postarał. Podoba mi się w Sydney, choć
jestem tu niespełna dwa tygodnie. W każdej wolnej chwili spotykam się z
Maxim. Zaprzyjaźniliśmy się. Pokazuje mi ciekawe miejsca i robi za
przewodnika. Fajny z niego chłopak. Lecz kiedy przebywam sama, rozmyślam
o innym chłopaku. O mężczyźnie, w którym się zakochałam i cholera
kocham go nadal. Mimo, że okłamał mnie i czuje do niego niechęć, jest
bliski mojemu sercu. W sumie to jutro mogłabym się z nim zobaczyć bo
przylatuję z chłopakami. Ale nie wiem czy potrafię stanąć przed nim
twarzą w twarz i rozmawiać. To bardzo trudne.
Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk telefonu.
-No hej Maxi - Mój humor się poprawił.
-Cześć piękna. Hoppo robi dzisiaj imprezę i pomyślałem sobie, że może poszłabyś ze mną ? - Dopytywał.
-W sumie. Jutro mam wolne. A nie będę przeszkadzać ? Spytałam.
-Oczywiście,
że nie. Hoppo sam mi powiedział, że mam do Ciebie zadzwonić. To jak
będziesz gotowa za godzinę ? Na imprezie ma być kilku chłopaków od nas,
których z resztą znasz i jakiś kuzyn Hoppa ze znajomymi - Oznajmił mi.
-Okey. Przyjedziesz po mnie ? Czy podasz adres ? - Zapytałam.
-Przyjadę. Do zobaczenia - Rozłączył się.
Szybko wzięłam kąpiel, umyłam włosy, nałożyłam makijaż i ubrałam się. Założyłam do tego czarne baleriny i byłam gotowa.
Spojrzałam na wyświetlacz. Sms od Maxiego.
Jestem na dole ;) !
Zakluczyłam mieszkanie i zjechałam na parter. Maxi stał tuż przed wejściem.
-Hej - Wparowałam do samochodu.
-Witaj - Uśmiechnął się i ruszył w kierunku imprezy.
Jechaliśmy
niecałe 15 minut. Wjechaliśmy na podjazd gdzie stało kilka samochodów.
Maxi bez pukania otwarł drzwi i jak na dżentelmena przystało przepuścił
mnie jako pierwszą.
-Hoppo ! - Wydarł się blondyn.
-Witajcie. Chodźcie do ogrodu, robimy grilla - Hoppo był w niesamowitym nastroju.
-Maxi i [T.I] przyjechali ! - Krzyknął Kerrbox.
-Cześć ! - Również krzyknęłam i obiegłam wzrokiem każdego. Na jednej osobie się jednak zatrzymałam.
Zrobiłam się blada, a serce zaczęło szybciej bić.
-[T.I] stęskniłem się ! - Wstał Niall i mocno mnie przytulił.
-Hej ! Ja też chcę ją przytulić ! - Krzyczał Harry.
-Spieprzać to moja siostra ! - Odepchnął ich Louis, a ja nadal byłam zdezorientowana.
-[T.I] coś się stało ? - Pomachał mi przed oczami Maxi.
-Co nie nic. Hoppo kto jest Twoim kuzynem ? - Spytałam
-Niall - Zaśmiał się.
-Na pewno wszystko w porządku ? - Dopytywał.
Nic nie odpowiedziałam...
-[T.I]
do cholery ! Zjawiasz się po latach i to jeszcze przez przypadek.
Jesteś w moim zasięgu parę tygodni i znowu znikasz ! Co się dzieję ?! -
Louis wydzierał się na mnie.
-Przestań na mnie krzyczeć ! Zapytaj
się Twojego przyjaciela, dlaczego nie miałam żadnych obaw i wahań co do
tego wyjazdu. I powiem Ci jeszcze jedno. Spodobało mi się tutaj i nie
zamierzam wracać do Londynu, zrozumiałeś ?! - Krzyczałam, spoglądając na
Liama.
-Hoppo, przepraszam za to. Jakbyś powiedział kto tu jest, w życiu bym nie przyjechała - Załamanym głosem wychodziłam z ogrodu.
-Maxi ? Zabierzesz mnie stąd ? - Spytałam z nadzieją.
-Maxi ? Czyli pocieszyłaś się już nowym kolegą ? - Wstał Payne.
-Słucham ? - Zdziwiłam się.
-To co słyszałaś - Odburknął.
Nie wytrzymując podeszłam do Liama i strzeliłam mu siarczystego liścia.
-Nie
warz się odzywać do mnie tym tonem. To Ty mnie okłamałeś. A gdyby Twoja
mama nie zaprosiła tej 'pięknej' blond Amy, to okłamywałbyś mnie do tej
pory tak ? Nie zgodziłabym się przylecieć do Sydney, bo zakochałam się w
takim palancie jakim jesteś Ty Payne. Mam tego dosyć - Wybuchłam
płaczem i wybiegłam.
Słyszałam nawoływania Maxiego. Szybko mnie dogonił i uspokoił zabierając na plaże.
xxx Zuza ;)
Ooooo świetne ❤❤❤❤💔
OdpowiedzUsuńOoooo świetne ❤❤❤❤💔
OdpowiedzUsuń