czwartek, 24 grudnia 2015

#148 z Lou + 18 część I

Z dedykacją dla Alex Tomlinson ! :) 

Siedziałam wygodnie na kanapie, czytając książkę, którą podarował mi Harry. Czegóż zatem można było się spodziewać ? Tak, tak. Lektura miała dużo scen erotycznych ale nie ukrywam, że bardzo mi się podobała. Zafascynowana i wciągnięta w świat erotyzmu głównych bohaterów nie usłyszałam jak mój narzeczony wrócił z pracy.
-Alex ! Alex ! - Wykrzykiwał.
-Co ? o Louis ! - Pisnęłam i uwiesiłam się na szyi chłopaka.
-Hej piękna. Co Cię tak wciągnęło ? - Zerknął na książkę i zaśmiał się.
-Nic takiego - Cmoknęłam go w usta.
-Jesteś głodny ? - Spytałam.
-Oczywiście - Szedł ze mną do kuchni.
-To na co masz ochotę ? - Otwarłam lodówkę.
-Na Ciebie skarbie - Oblizał usta, bacznie mi się przyglądając.
Powolnym krokiem podeszłam do Louisa usiadłam mu na kolanach i szepnęłam.
-No Alex ! - Posmutniał.
-No co ? - Zaśmiałam się.
-Dlaczego Ty mi yo robisz ? - Dopytywał.
-Ładuj swój piękny tyłek do samochodu. Jedziemy na zakupy - Posłałam uśmiech i pobiegłam na piętro przebrać się.
-Ładnie wyglądasz - Złapał mnie w tali Lou.
-Dziękuję. Ja prowadzę - Zabrałam mu kluczyki.
Wsiedliśmy do samochodu i udaliśmy się pod największe centrum handlowe w Londynie.
Za tydzień święta, a my w ogóle nie zabraliśmy się za przygotowania. Zaparkowaliśmy auto i trzymając się za ręce weszliśmy do galerii.
-To od czego zaczynamy ? - Zapytał
-Może od prezentów ? -Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Okey - Poczochrał mi kitkę.
-Zacznijmy od chłopaków. Co możemy im kupić ? - Przeglądałam sklepowe półki.
-Gumki - Zachichotał.
-Lou uspokój się - Klepnęłam go w ramie.
-Louis ! - Krzyknęło parę dziewczyn.
-No to się zaczęło - Pomyślałam.
Popatrzyłam na Lou robiącego sobie zdjęcia z dziewczynami. Poczułam się zazdrosna ale też przykro mi się zrobiło. Czy on się ze mną nie męczy ? Może jest ze mną tylko dlatego... Ale on nie wie..  Nie nie. Kocha mnie prawda ? Kilka łez popłynęło po moim policzku. By nie wzbudzić podejrzeń ludzi odeszłam, szukając prezentów dla chłopaków. Minęła godzina. Zespół był już odhaczony na liście. Zaniosłam torby do samochodu i ponownie wróciłam do ozdobionego wnętrza galerii. Na środku korytarza stała liczna grupka. A w środku niej Lou. Nie wiedziałam co zrobić. Robić dalsze zakupy czy podejść do niego. 
Nie będę przeszkadzać - Pomyślałam.
Udałam się do kolejnych sklepów i kupiłam prezenty dla naszych rodziców. W końcu Wigilia w tym roku odbywa się u nas. Został najważniejszy. Dla Tomlinsona. Co mogę mu kupić ? Weszłam do Apartu i wpadły mi w oko piękne złote spinki. Dobrałam do tego zegarek. Mam nadzieję, że spodoba się to mojemu ukochanemu. Ponownie zaniosłam torby do auta. Zostały mi tylko do zakupienia produkty spożywcze i chemia. Wózek był przepełniony. Zapakowałam i zapłaciłam miłej kasjerce. Zakręciło mi się w głowie i przysiadłam na ławce. Ufff. Gorąco tu strasznie. To pewnie przez tłum ludzi i temperaturę. Włożyłam torby do bagażnika. Zaczęłam szukać Lou w miejscu gdzie ostatnio go widziałam. Jednak ani  śladu jego ani fanów. Wykonałam telefon, lecz nie odpowiadał. Przechodziłam spokojnie koło każdego sklepu. Na jednej z wystaw ujrzałam piękną sukienkę. Będzie idealna na kolację. Weszłam do środka. Z pomocą ekspedientki dobrałam swój numer i udałam się do przymierzalni. Leżała idealnie. Ale miałam jeden problem. Nie mogłam poradzić sobie z zamkiem. Wychyliłam się delikatnie z kabiny by zawołać którąś z pań pracujących w sklepie. Niestety.
-Cholera - Mamrotałam pod nosem.
-Pomogę piękna - Usłyszałam jego głos, a ciarki na plecach pojawiły się mimo mojej woli.
-Ślicznie - Pocałował mnie w szyję. Zaciągnęłam się zapachem chłopaka.
-Dlaczego uciekłaś ? - Wyszeptał, dalej całując mój kark.
-Nie chciałam przeszkadzać - Odwróciłam się do niego przodem i pocałowałam.
Miałam ochotę wskoczyć mu na ręce i ściągnąć z niego wszystkie ciuchy. Podniósł mnie i oparł o ścianę przymierzalni. Delikatne pocałunki przerodziły się w zadziorne kąsania szyi i ust. Odpiął moją sukienkę i ściągał powoli. W tej samej chwili usłyszeliśmy pukanie.
-I jak proszę pani ? Dobrze leży ? - Spytała kasjerka.
-Tak dziękuję. Zaraz wychodzę - Ciepło odpowiedziałam i zeskoczyłam z ramion chłopaka.
-Alex - Mruczał mi do ucha Loui.
-Nie, nie tutaj - Mrugnęłam okiem.
Przebrałam się i skierowałam się do kasy. Zapłaciłam za sukienkę i trzymając Tomlinsona za rękę opuściliśmy sklep.
-To co jeszcze buty do sukienki potrzebujesz ? - Zaśmiał się.
-Nie pomyślałam o tym ale skoro nalegasz - Cmoknęłam go w nos.
Szybko dobrałam obuwie. Zadowoleni z zakupów opuściliśmy galerie. Przed wejściem czekała na nas jednak spora grupa fanów i fotoreporterów. Przepraszając, przedarliśmy się przed tłum i odjechaliśmy.
-To co będziemy robić w domu ? - Po chwili ciszy wyrwał Lou.
-Nie jedziemy jeszcze do domu. Trzeba kupić choinkę - Odpowiedziałam.
Stanął przed nami trudny wybór. Którą z tych wszystkich wybrać ? Po godzinie zdecydowaliśmy się
na największą. Zamówiliśmy ją z przywozem do domu, zatem nie musieliśmy męczyć się z jej upychaniem w samochodzie. 
-Wszystko mamy ? - Zapytałam.
-Chyba tak - Złapał mnie za dłoń.
Wypakowaliśmy zakupy. Przebrałam się w domowe ciuchy. Zbiegłam na parter, a Lou odpakowywał choinkę.
-Szybcy są - Zachichotałam.
-Tak. Poczekaj pójdę po ozdoby - Zniknął mi z pola widzenia.
Po dwóch godzinach bombki i lampki choinkowe mieniły się w blasku płomienia kominkowego.
-Jest piękna - Oparłam się o Lou.
-Tak - Wyszeptał.
Nagle do domu wleciała trójka przyjaciół.
-No ładnie ładnie - Wysapał Liam.
-Co Wam ? - Popatrzyłam na Lou.
-Jeszcze nie widzieliście. O choinka !! Włącz telewizor - Wydzierał się Niall.
Leciały nowinki ze świata celebrytów.
'Lou i Alex wybrali się dziś na świąteczne zakupy. Podczas gdy Alex chodziła samotnie po galerii, Tomlinson rozdawał autografy fanom. Jednak w jednym ze sklepów zagościli na dłużej. W przebieralni spędzili dwadzieścia minut. Czy tak długo przymierza się sukienkę Alex ?'
Zostały również wyświetlone zdjęcia z zakupów.
Razem z Louisem nie mogliśmy powstrzymać salw śmiechu.
-Zboczuchy !! - Śmiał się Harry.
Po odwiedzinach chłopaków poszłam do łazienki by wziąć długą kąpiel. Zanurzyłam zgrabne ciało w letniej wodzie i rozkoszowałam się zapachami świec. Odgarnęłam włosy tak by zakrywały piersi. Miałam ochotę na chłopaka od kąt wróciliśmy z miasta. Przejechałam opuszkami palców od kolana po udo. Wodziłam dłońmi po całym ciele, wywołując dreszcze.
-Louis !! - Krzyknęłam tak by mnie usłyszał.
-Coś się stało ? - Wszedł do pomieszczenia.
-Umyjesz mi plecy ? - Spytałam kusząco.
-Oczywiście - Zabrał ode mnie gąbkę.
W tej samej chwili wstałam i obróciłam się do niego przodem. Patrzyłam mu prosto w oczy. Dobrze widziałam jak ogarnia go pożądanie. Zdjęłam z chłopaka koszulkę i odpięłam guzik spodni. Szarpnęłam je w dół i opadły do kostek Louisa. Pociągnęłam go za sobą i oboje wylądowaliśmy we wodzie.
-Teraz możesz mnie umyć - Zaśmiałam się i oparłam o jego tors.
-Chcesz stawiać warunki ? Nie ma mowy. - Szarpnął mnie bliżej siebie.
Mokrymi dłońmi przejechał po moich udach kierując się w stronę piersi. Delikatnie masował sutki, który stały się małymi skałkami. Położyłam głowę na ramieniu chłopaka. Zjechał niżej w okolice pępka. Pocałował mnie w szyję robiąc malinkę. Kiedy błądził dłonią po tali, ciężko wypuściłam powietrze.
-Zjechać niżej ? - Ponownie mnie pocałował,
-Zrób to - Wyszeptałam.
Louis okręcił mnie.
-Oj kochanie. O słyszysz telefon dzwoni. - Wstał i okrył się ręcznikiem.
Zszokowana poszłam w ślady Tomlinsona. Zeszłam do kuchni, oparłam się o kuchenną wysepkę i obserwowałam co robi piosenkarz. Złośliwie omijał mój wzrok. Usiadłam na blacie prowokując go. Zrzuciłam ręcznik i sama ponownie zaczęłam masować swoje ciało. Ledwo się powstrzymywał.
-Świetnie. Jeżeli mój chłopak nie zwraca na mnie w ogóle uwagi to może zgłoszę się do kogoś innego ! - Krzyknęłam i zabierając ręcznik chciałam wyjść z pomieszczenia.
-Co ?! Nie ma mowy ! - Pociągnął mnie i usadowił ponownie na wysepce.
-Jesteś moja i tylko moja. - Wpił się w moje usta.
Odchylił moje nogi na bok i pochylił się. Przejechał językiem od szyi aż do czułego punktu. Robił to tak idealnie.
-Louis - Wysapałam.
Dołożył do języka dwa zgrabne paluszki. Rozkosz jaka mnie ogarnęła skłoniła do wygięcia się w łuk.
Pociągnęłam go za włosy, sprawiając, że jęknął. Uwielbiał kiedy to robiłam. Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Położył mnie na łóżku. Nie mogłam doczekać się kiedy poczuję kolegę Lou w sobie. Z szafki nocnej wyciągnął skakankę.
-Skarbie ? Dlaczego masz tam... - Zamknął usta całusem.
Przywiązał moje dłonie do ramy łoża. Odchylił mi nogi i sam wolnymi ruchami wchodził we mnie. Z każdym pchnięciem mocnej sapałam. Było to cudowne uczucie. Wypełniał mnie całym sobą. Uwielbiam każdą nieprzespaną noc w roli głównej z Tomlinsonem. Wygięłam się w łuk. Czułam, że
zaraz dojdę do fazy końcowej.
-Lou, ! Lou ! Szybciej - Chłopak przyspieszył.
Oboje doszliśmy w tym samym momencie.
Odwiązał mi ręce. Opadłam na łóżko tuląc się do jego torsu.
-Kocham Cię skarbie - Cmoknął mnie w czoło.
-Ja Ciebie też - Popatrzyłam mu w oczy.
Czy to dobry moment aby mu powiedzieć ? - Z rozmyśleń wyrwało mnie uczucie zemdlenia. Szybko wybiegłam do łazienki, pochylając się nad toaletą. Przemyłam twarz wodą i wypłukałam usta. Owinęłam się w szlafrok i weszłam ponownie do sypialni.
-Alex wszystko w porządku ? - Zapytał mnie z troską.
-Tak. Kochanie musimy porozmawiać - Usiadł na łóżku i ubrał spodnie.
-Coś się stało ? Jesteś chora ? Źle się czujesz ? - Dopytywał.
-Tak . Nie. Wszystko jest w porządku ale... Louis.. Jestem w ciąży - Powiedziałam z trudem i odwróciłam wzrok.
-Co ? Ale jak ? Przecież.. Matko będę tatą ? Alex będziemy mieli dzidziusia ! O mój Boże to wspaniale ! - Podbiegł do mnie i przytulił.
-Kiedy ? Chłopiec czy dziewczynka ? - Zadawał pytania.
-Loui to dopiero drugi miesiąc. Jest za wcześnie by określić płeć - Zaśmiałam się.
-Wspaniale. Kocham Cię - Namiętnie mnie pocałował.

24.12

-Lou zostaw to ! - Krzyknęłam.
-Skarbie pomóc Ci w czymś ? - Spytała mama.
-Nie, nie usiądź sobie - Wskazałam na krzesło.
-Louis ! - Wydarłam się .
-Tak ? - Wychylił się.
-Widzę, że energia was rozpiera. Nakryjcie do stołu - Mieszałam zupę.
-Oczywiście - Potulnie poszedł po chłopaków. 
Wszystko było gotowe więc poszłam się przebrać. Goście czekali na mnie w jadalni. Kiedy weszłam chłopacy otwarli buzie ze zdziwienia, a Lou oblizał usta.
-To co zaczynamy ? - Spytałam.
Każdy złożył sobie życzenia i połamał opłatkiem. Zasiedliśmy do stołu, wcześniej zmawiając modlitwę.
-Było pyszne. Alex uwielbiam kiedy gotujesz - Odezwał się Niall.
-Tak. Blondi ma rację. - Zaśmiał się Liam.
-To co prezenty ? -  Wykrzyczał Harry.
Podeszliśmy do choinki. Było tam mnóstwo podarunków. Ja dostałam nową biżuterię od loczka, od Payne perfumy, a od Horana zestaw garnków. Louis dostał sweter od Nialla z wyszywaną marchewką. Kosmiczne, ale ważne, że od serca. Kiedy każdy cieszył się z paczek zasiedliśmy w salonie. Mamy rozmawiały o balu sylwestrowym, a ojcowie nalewali wino do kieliszków.
-Ja nie chcę - Odparłam kiedy tata podał mi pucharek.
-No co Ty Alex jest wigilia - Zaśmiała się mama Lou.
-No właśnie Alex ostatnio na imprezie byłaś kierowcą. Co jest ? - Harry bawił się telefonem.
Wtedy narzeczony usiadł koło mnie i podał mi torebkę, której zawartość kupiliśmy wczoraj.
-Musimy Wam coś powiedzieć - Zaczął Lou
-Wyznaczyliście termin ślubu ? - Zapytał tata
-Co nie, nie - Odpowiedzieliśmy razem.
Wyciągnęłam z pudełeczka małe dziecięce buciki, kładąc je na ławie.
-Spodziewamy się dziecka - Wtuliłam się w Louisa.
-O matko. Alex !! Louis Ty zboczuchu ! - Darli się chłopacy.
-Zostaniemy wujkami !! Jeeee - Krzyków nie było końca.
Rodzice jednak byli zszokowani.
-To dlatego nie piłaś ostatnio na imprezach - Zaśmiał się Liam.
-Mamo, tato. Powiedzcie coś - Poczułam skrępowanie.
-A co mamy powiedzieć ? Jesteśmy zaskoczeni. Nie ma ślubu, a dziecko w drodze. - Odparł ojciec.
-Alex my się bardzo cieszymy - Podeszła do mnie matka Louisa.
Przytuliła mnie, a ojciec uściskał Tomlinsona.
-Nie cieszycie się ? - Zapytałam.
-Jesteś w ciąży ! Zmarnowałaś sobie życie. Przepraszam ale nie jest to dla nas radosna wiadomość - Rodzice wstali i opuścili posiadłość.
Uroniłam kilka łez. Lou przytulił mnie i powtarzał, że wszystko będzie dobrze....

21.03
To dzisiaj. Tak ważny dla mnie dzień. Dzisiaj zostanę panią Tomlinson. Piękna, słoneczna pogoda. Sophia pomagała mi ubrać sukienkę. Pojawił się u mnie mały brzuszek. To piąty miesiąc, a na prawdę czuję się świetnie. Oby tak do końca. Spryskałam się perfumami i gotowa zeszłam na parter. Chłopacy ubrani byli w garnitury, trzeba przyznać uwielbiałam ten widok. Louis trzymał mały kwiatek, który za chwilę przypnę do jego marynarki. Stanęłam na ostatnim schodku i spoglądając na wszystkich uśmiechałam się.
-Wyglądasz pięknie - Lou podał mi rękę.
-Wszyscy gotowi ? - Zapytał kierowca. Stałam przed kościołem, wkoło biegało pełno ludzi z aparatami. Denerwowałam się bo nigdzie nie dostrzegłam moich rodziców. To smutne.
-Gotowa ? - Spytał Louis.
-Tak - Posłałam mu uśmiech.
-No to idziemy. - Usłyszeliśmy muzykę i ruszyliśmy przed ołtarz.
-I ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci - Chłopak podniósł moją dłoń i pocałował obrączkę.
-Możecie się pocałować - Szepnął ksiądz.
Szczęśliwa wtuliłam się w Lou. Pewnym krokiem opuściliśmy kościół. Przed wejściem rzucono w nas ryżem i grosikami. Następnie zaczęły się życzenia od ludzi, którzy nie byli zaproszeni na salę......




                         xxx Zuza ;)

3 komentarze:

  1. Aww piękna historia :) Jestem ciekawa dalszego ciągu <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć, zapraszam do poczytania moich imaginów o 1D:) http://one-direction-4u.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć, zapraszam do poczytania moich imaginów o 1D:) http://one-direction-4u.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń