sobota, 6 lutego 2016

#150 Z Lou + 18 część III (ostatnia)

Część I
Część II 

Z dedykacją dla Alex Tomlinson ! :)

Promienie słoneczne przebijające się przez uchylone drzwi balkonowe wyrwały mnie z krainy Morfeusza. Podniosłam delikatnie ciało i przeciągnęłam się. Zegarek wskazywał 09:14. Obróciłam głowę w przeciwnym kierunku i ujrzałam śpiącego Louisa.
-Misiu wstawaj - Szarpnęłam delikatnie jego ramiona. 

-No już, już - Naciągnął pierzynę na głowę.
-Teraz ! - Szarpnęłam kołdrę.

-Jesteś okropna - Przysiadł i otarł ręką twarz.
Mozolnie wstałam z łóżka i przeszłam do łazienki. Wykonałam poranną toaletę i ubrałam wcześniej przygotowane rzeczy. Robiąc krok po kroczku schodziłam ze schodów.
-Mmm ładnie pachnie - Zaciągnęłam się zapachem jajecznicy.
-Szkoda tylko, że nie mogę jeść tego - Posmutniałam.
-Dla Ciebie mam pyszne bułki z białym serem i rzodkiewkami. A i liść sałaty - Podał mi talerz.
-Dziękuję - Wykonałam całusa w powietrzu.
Wspólnie zjedliśmy śniadanie, po czym Lou poszedł coś na siebie włożyć. Zapakował dwie torby do bagażnika. Z jego pomocą dostałam się do terenowego samochodu. Czeka mnie męcząca podróż.
-Okey. Mamy 10:02. Zobaczymy, o której zajedziemy do Doncaster. Masz wszystko ? - Zapytał zatroskany.
-Tak, tak. Wszystko jest - Uśmiechnęłam się i oparłam głowę o siedzenie.
Przedarliśmy się przez centrum Londynu i skierowaliśmy na autostradę.
-Matkooo. Ledwo wyjechaliśmy z miasta, a mi się chcę siusiu - Skrzyżowałam nogi.
-Wiedziałem, że tak będzie - Zaśmiał się Lou.
-Co w tym takiego śmiesznego co !? - Spiorunowałam go wzrokiem.
-Dobrze, dobrze, za chwilę będzie stacja to Ci się zatrzymam - Oznajmił.
Wyszłam z auta i skierowałam się do toalet. Po chwili ponownie mogłam rozsiąść się w wygodnym fotelu.
-Wymyślę Ci jakieś fajne przezwisko - Złapał mnie za kolano.
-Bogini seksu albo siurawka. Co Ty na to ? - Zapytał, unosząc brwi.
-Spadaj Tomlinson - Obróciłam głowę w drugą stronę.
-Też Cię kocham - Zmienił bieg.
Nie odzywałam się do Louisa bo mnie zdenerwował. Podziwiałam widoki, które otaczały nas po zjechaniu z ekspresówki. Poczułam, że robi mi się błogo i usnęłam....
-Hej, śpioszku. Wjeżdżamy na przedmieścia Doncaster - Szturchnął mnie w ramię.
-Mhmm - Przeciągnęłam się i spojrzałam przed siebie..
Faktycznie jesteśmy kilka domów od celu naszej podróży.
-A która godzina ? - Uchyliłam okno.
-13:52 - Powiadomił mnie.
-Uuu. Trochę zajęło - Zachichotałam.
Podjechaliśmy pod bramę państwa Tomlinson, która otwarła się po chwili. Lou zaparkował auto i pomógł mi z niego wysiąść.
-Kochani jak dobrze, że jesteście ! - Wyszła z domu Johannah.
-Alex pięknie wyglądasz - Oznajmił.
-Cieszę się, że was widzę - Podeszłam i przytuliłam teściów.
Weszliśmy do salonu. Jay podała kawę i ciasto, które upiekła.
-Jest przepyszne - Jadłam drugi kawałek.
-Żarłok ! - Krzyknął Lou.
-Spadaj. Mam prawo - Pokazałam mu język.
-Idziemy na spacer ? - Tomlinson wstał i podał mi rękę.
-Możemy - Posłałam mu uśmiech.
-Gdzie mnie prowadzisz ? - Zapytałam, kiedy opuściliśmy dom.
-W pewne miejsce - Ruszył brwiami.
-Dużo mi to mówi - Przewróciłam oczami i podążałam za mężem.
Po 30 minutach, dotarliśmy do lasku..
-Las ? Chcesz mnie tu zostawić i uciec ? - Zaśmiałam się.
-Nie pomyślałem o tym - Ciągnął mnie do przodu.
Przedarliśmy się przez parę krzewów i dotarliśmy do polanki.
-Pięknie tu - Rozejrzałam się wkoło.
-Prawda. Uwielbiałem tu przychodzić i śpiewać. Nie wiem czy ktoś jeszcze wie o tym miejscu - Przysiedliśmy na trawie.
-Czemu nie pokazałeś mi go wcześniej ? - Gładziłam jego dłoń.
-Sam nie wiem - Cmoknął mnie w czoło.
Spędziliśmy na łące trzy godziny. Cały czas śmialiśmy się i opowiadaliśmy bajki.
-Pora wracać - Wstałam.
-No to idziemy - Złapał mnie pod rękę.
Kiedy weszliśmy do domu powitała nas cisza.
-Co to nikogo nie ma ? - Zdziwił się Lou.
-Na to wygląda. Chodź, pomożesz mi się wykąpać - Pociągnęłam go na piętro.
Z pomocą chłopaka umyłam się i przebrałam w luźne rzeczy. Zasiedliśmy przed telewizorem i oglądaliśmy kabaret.
-Auuu - Syknęłam.
-Co jest ?! - Krzyknął Lou.
-Boli, strasznie - Kilka łez spłynęło po moim policzku.
-O matko. Jedziemy do szpitala - Wbiegł po kluczyki.
Skurcze były nie do wytrzymania. Poczułam, że wody mi odeszły i za chwilę zacznę rodzić.
-Lou. Wody, wody mi odeszły - Oddychałam ciężko.
-Fuck - W tym momemncie weszli rodzice.
-Mamo pomóż, Alex rodzi !! -  Krzyczał Louis.
-Przecież to za wcześnie - Oznajmiła.
-Aaaa - Przerwałam im monolog.
-Alex spokojnie, oddychaj. Louis dzwoń po karetkę ! - Rozkazała.
-Alex słuchaj mnie. Oddychaj głęboko, jak poczujesz skurcz zacznij przeć - Tłumaczyła.
-Cooo ! - Pisnęłam.
-Zaufaj mi - Trzymała mnie za rękę.
-Lou przynieś czyste ręczniki i koc - Skierowała do syna.
-Aaa ! - Krzyknęłam.
-Przyj Alex. Dasz radę, mocno - Dopingowała mnie.
Usłyszałam syrenę karetki. Sanitariusze przełożyli mnie na nosze i zabrali do szpitala. Szybko znalazłam się na porodówce, po chwili wbiegł także Tomlinson.
-Jestem tu skarbie - Trzymał moją dłoń.
-Teraz Alex - Wskazał lekarz.
Z całych sił napięłam mięśnie. Po 20 minutach bólu usłyszałam płacz. Łzy polały się po policzku, wyrównywałam oddech i wracałam do siebie.
-Chce pan przeciąć pępowinę ? - Zapytała pielęgniarka.
-Mogę ? - Nie dowierzał.
-Tak proszę - Podali mu nożyczki.
Widziałam jak Louisowi kapnęły łzy. Był prze szczęśliwy tak samo jak ja.
-Gratuluje, macie państwo pięknego syna. Jakie imię wybraliście ? - Zapytał doktor.
-Ia.... - Przerwał mi Lou.
-Freddie - Popatrzyłam na niego.
-No dobrze - Lekarz odszedł.
-Co za szybka zmiana imienia. Dlaczego Freddie ? - Zdziwiona spytałam.
-Nie podoba Ci się ? - Posmutniał.
-Nie. Jest ładne. Tylko pytam - Pielęgniarka mnie zabrała na inną salę.
Po godzinie położna przyniosła do pokoju Freddiego.
-Jest śliczny - Wyszeptał Lou.
-Tak. Piękny. - Położyłam go w odpowiednim łóżeczku.
-Pani Tomlinson. - Wszedł lekarz.
-Mimo, że urodziła pani wcześniej, to dziecko dostało 10/10 punktów. Jest zdrowi i wszystko jest w jak najlepszym porządku. Jeżeli tak będzie przez 3 dni wypiszemy panią - Oznajmił.
-Dobrze, dziękuję - Skierowałam do niego.
Ponownie wzięłam Freddiego na ręce.
-Czy ja też mogę - Lou popatrzył na mnie.
-Oczywiście skarbie - Podałam mu ostrożnie naszego syna.
Widok ten powalił mnie, mimo, że leżałam. Są koło mnie dwie najważniejsze osoby w życiu. Moje dwa światy....



                            xxx Zuza ;)

I ostatnia część. Uważam, że wyszła tak sobie ;/
A Wam jak się podoba ?

3 komentarze: